Wytwórnia: Polskie Radio PRCD 1012

41 potencjometrów Pana Jana

Czesław Niemen

  • Ocena - 4

41 potencjometrów Pana Jana
Muzycy: Czesław Niemen, instr. klawiszowe, mellotron, moog, klawinet, śpiew scatem; Jan Błędowski, skrzypce elektryczne; Sławomir Piwowar, gitara; Jacek Gazda, gitara basowa; Piotr Dziemski, perkusja

Po upływie 44 miesięcy odkąd pożegnaliśmy Czesława Niemena ukazała się premierowa płyta z jednym tylko utworem, ale pochodzącym z bardzo ciekawego okresu jego twórczości. Suita „41 Potencjometrów Pana Jana” zarejestrowana została 9 maja 1974 r. w trakcie koncertu w warszawskim klubie Riviera, a dzięki staraniom red. Janusza Kosińskiego doczekała się wkrótce po nagraniu zgody na premierę radiową, po czym na 33 lata... spoczęła w szafie, skąd tylko z rzadka wyciągano taśmę, aby fragmentami ją „odkurzyć” w radiowej Trójce.

W poszukiwaniu genezy tej niezwykłej suity należy cofnąć się jeszcze do okresu współpracy Niemena z kontrabasistą Helmutem Nadolskim i młodymi muzykami ze Śląska z Józefem Skrzekiem na czele. Latem 1972 r. grupa ta nagrała dla Polskich Nagrań kompozycję Niemena pt. Inicjały z free jazzowymi wycieczkami instrumentalistów i zdobywającą wysokie góry wokalizą lidera. Po odejściu awangardowego kontrabasisty Grupa Niemen dała szereg koncertów w Niemczech, w trakcie których utwór Inicjały po krótkim solo perkusyjnym Jerzego Piotrowskiego przechodził za sprawą Józefa Skrzeka i Anthimosa Apostolisa w bluesowo-rockowe szaleństwo, które znamy z pierwszej płyty SBB jako Figo–fago.

Kiedy zatem w połowie 1973 r. Skrzek i koledzy opuścili Niemena – ten postanowił Inicjały wykorzystać jako punkt wyjścia do swoich koncertowych improwizacji, w które włączali się zrazu nieśmiało znakomity perkusista Piotr Dziemski i muzycy z pierwszego składu formacji Krzak. Po próbach w malowniczym Łagowie odnowiona Grupa (nazwa Niemen Aerolit pojawiła się później) wyruszyła jesienią tego roku w trasę po Niemczech. Muzycy wykonywali oprócz utworów z „Ode to Venus” również tematy z solem skrzypiec i śpiewaną przez lidera scatem wokalizą , które poznajemy po latach jako części suity „41 Potencjometrów Pana Jana”.

Nagrania suity dokonano wiosną 1974 r., kiedy to Niemen powrócił z USA, gdzie z plejadą znakomitych muzyków zarejestrował utwory na płytę „Mourner’s Rapsody”. Niemen, który darzył szczególną estymą Jana Hammera, miał nadzieję, iż przynajmniej niektórzy muzycy, z którymi nagrał płytę w NYC, wejdą w skład jego stałego zespołu. Jednak Hammer, który na amerykańskiej płycie Niemena zagrał tylko na perkusji (tak jak na „Love Devotion Surrender” Santany i Johna McLaughlina) w tym czasie zajęty był przygotowaniem płyty „Like Children” ze skrzypkiem Jerrym Goodmanem.

Pora wreszcie przybliżyć trwające ponad 41 minut nagranie z klubu Riviera. Utwór rozpoczyna się dynamicznym tematem z chwytliwym riffem (pierwsze dwie minuty nagrania w 1974 r. usunięto), który po czterech minutach rockowego lotu nagle łamie gitara Sławomira Piwowara, dając początek dialogowi ze skrzypcami. Solidny grunt pod wszystkie partie solowe, w tym Niemena wykorzystującego fletową barwę Mini-Mooga, daje sekcja rytmiczna Piotr Dziemski – Jacek Gazda. W pamięci słuchacza suity pozostanie na pewno cudowna wokaliza lidera (z wykorzystaniem pogłosu) i solo skrzypiec Jana Błędowskiego z wplecionym cytatem z Kaprysu 24 a-moll Paganiniego.

Podczas innych koncertów Błędowski wplatał w tym utworze także cytaty z mniej poważnych dzieł, np. Wlazł kotek na płotek lub dźwięki Hejnału mariackiego; a bywało też, że Czesław melodycznym krzykiem skłaniał młodego skrzypka o dużym potencjale improwizatorskim do zakończenia sola.

W końcowym temacie suity (po solu skrzypiec) Niemen przywołał industrialny rytm metropolii sięgając po brzmienie Synthi AKS – cacka, którym w tym czasie mogło się w Polsce (oprócz Niemena) pochwalić Studio Eksperymentalne Polskiego Radia.* 

Codę suity „41 potencjometrów...” stanowi temat, który pojawił się podczas jednego z koncertów na zasadzie kontrapunktu do tematu Pielgrzyma. Pierwszy temat suity powróci podczas koncertów z zespołem Laboratorium, gdy Niemen ilustrował muzycznie wiersze z tomu „Pan Cogito” Zbigniewa Herberta, a do „industrialnej” części suity Niemen sięgnie ze swym następnym zespołem podczas Jazz Jamboree ’75, wy-konując go m.in. z bratem zmarłego przedwcześnie Piotra – Jerzym Dziemskim.

Te powroty mogą świadczyć, o tym że wykonanie suity w klubie Riviera stanowiło tylko pewien etap ustalenia ostatecznej formy utworu. Nie wspomina o tym w książeczce dołączonej do płyty redaktor Kosiński, który pomógł muzykowi w montażu nagrania. W dołączonej do płyty książeczce ozdobionej rysunkami Małgorzaty Niemen, ten znany z audycji „Odkurzone przeboje” prezenter radiowy przytacza historię powstania suity, a także wspomina inne epizody, w tym zaproszenie artysty do telewizyjnego studia z okazji konkursu Eurowizji. Nieprecyzyjny fragment opisu, z którego wynika że dopiero w 1995 r. Czesław „zgodził się, bodaj pierwszy raz od stanu wojennego, przekroczyć próg telewizji” skłonił mnie do przypomnienia sobie wcześniejszego o kilka lat programu telewizyjnego z 1990 r. „Magazyn 102”, w którym to Niemen ze szczegółami opowiedział Tomaszowi Tłuczkiewiczowi o swoich zespołach. Najwięcej czasu poświęcił wprawdzie dokonaniom Grupy Niemen, ale za swój najlepszy zespół uznał skład znany jako Niemen Aerolit.

Słowa uznania należą się córce artysty – Eleonorze Niemen za umiejętną renowację dźwięku, co nie było łatwym zadaniem, bo nagrania dokonano w zapisie monofonicznym. Wreszcie podziękować należy redaktorowi Kosińskiemu za przechowanie taśmy z suitą, dzięki której może choć część słuchaczy dostrzeże w Niemenie muzyka, a nie tylko piosenkarza, jakim od lat pokazują go media. Mam nadzieję, że pani Małgorzata Niemen wyrazi także zgodę na wydanie innych niepublikowanych dotąd nagrań, w tym rejestracji koncertowych dokonanych dla Polskiego Radia (z festiwali w Opolu i na Jazz Jamboree) oraz dla rozgłośni i stacji telewizyjnych poza granicami Polski.


* Czesław Niemen żywo interesował się dokonaniami eksperymentalnej muzyki poważnej. Podobnie jak John Cage w kompozycji Imaginery Landscape No. 4 wykorzystywał efekt zmian częstotliwości radiowych (wstęp do Mourner’s Rhapsody i o dekadę późniejsze Unisono na pomieszane języki). Pierwszą kompozycją muzyki określanej jako „live electronic” był utwór Imaginery Landscape No. 1 z roku 1939, w którym Cage po raz pierwszy użył generatora dźwięku i spreparowanego brzmienia talerzy. To tak na marginesie rozważań o „Panu Janie i potencjometrach”.

Autor: Marek Zawadka

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm