Wytwórnia: Decca 02567197874 (2 CD) (dystrybucja Universal)
CD 1:
Our
Love Is Easy
Baby I’m a Fool
The Rain
Deep Within the Corners of My
Mind
So Long
My One and Only Thrill
Lisboa
Over the Rainbow
CD 2:
(Monologue) Special Spot
Baby I’m a Fool
Les Etoiles
Goodbye
March for
Mingus
Bad News
Who Will Comfort Me
Morning Sun
Muzycy: Melody
Gardot, śpiew, gitara, pianino; Irvin Hall, saksofony, flet, organy; Mitchell
Long, gitara; Shareef Clayton, trąbka; Stephan Braun, wiolonczela; Aidan Caroll, kontrabas; Chuck Staab, perkusja;
Brian Brock, instr. perkusyjne
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2018
Po pierwsze, to nie jest płyta jazzowa. Koncertowy album artystki zarejestrowany podczas koncertów w Europie zawiera kameralny pop najwyższej próby z elementami jazzu. Solistce towarzyszy, choć tylko w części nagrań, sekcja dęta i sekcja rytmiczna, ale pierwszoplanowym instrumentalistą jest w tych nagraniach wiolonczelista Stephan Braun. Melody Gardot tworzy muzykę kameralną i dąży do jak najbliższego kontaktu z publicznością – służą temu także jej słynne monologi, których fragmenty znalazły się na obu płytach (polscy fani pamiętają je doskonale z występów w naszym kraju). Na repertuar albumu „Live In Europe” składa się wybór nagrań piosenkarki z jej płyt, ze szczególnym (i w pełni zrozumiałym) naciskiem na świetną „My One And Only Thrill” (2009), która zawiera główną część dotychczasowego kanonu artystki. Najbardziej rzuca się w oczy brak utworu Preacherman (wykonywanego na koncertach), czyli sztandarowej kompozycji z mrocznego albumu „Currency Of Man” (2015)
Wiele jest tu instrumentalnej muzyki improwizowanej (m.in. The Rain), która – choć robiła dobre wrażenie na koncercie – słuchana z płyty może wywołać małą tęsknotę za głosem solistki, bo to on stanowi znak rozpoznawczy Melody Gardot. A skoro o głosie mowa – pogłębia się maniera „maksymalnej intymności”. Artystka śpiewa bardzo cicho, momentami jej linia melodyczna ginie przytłoczona brzmieniem zespołu. A przecież ta dziewczyna ma głos jak dzwon i potrafi nim operować forte, co na albumie koncertowym demonstruje rzadko (Who Will Comfort Me). Oczywiście melizmatyczne ozdobniki wykonywane pianissimo świadczą o najwyższym kunszcie wokalnym, ale czasami chciałoby się mieć „więcej Melody”. Natomiast miłośników jej jazzowego, instrumentalnego wcielenia z pewnością zachwyci ambitny March for Mingus.
Na osobną uwagę zasługuje – zamykające pierwszą płytę – nagranie standardu Over the Rainbow. Melody przyzwyczaiła słuchaczy do tego, że nie wykonuje otwierającego utworu skoku oktawowego. Teraz odważyła się na jeszcze więcej: odłożyła gitarę, zaś rolę instrumentu akompaniującego powierzyła… wiolonczeli. Stephan Braun nadaje jej typowo gitarowe brzmienie (m.in. techniką pizzicato), nie stroni nawet od partii solo, wzbudzając entuzjazm publiczności. Inny duet tych dwojga, Deep Within the Corners of My Mind, najlepiej demonstruje magię wokalistki w tworzeniu intymnego nastroju. Podobne chwile zdarzają się również, gdy Melody siada przy pianinie (nie fortepianie), przykładem jest przejmujące wykonanie utworu My One and Only Thrill. Nie brakuje na albumie bossa novy (m.in. Lisboa) – piosenki w rytmach World Music wypełniały jej płytę „The Absence” (2012). Jest głęboko „korzenny” blues Bad News, jak również ulubiona przez fanów piosenka o gwiazdach, śpiewane po francusku Les Etoiles.
Przykładem odpowiednich proporcji pomiędzy śpiewem i muzyką instrumentalną, intymnością i jazzowym czadem, jest nagranie Morning Sun (wersja DVD Audio) zamykające tę zaskakującą płytę. Płytę, do której na pewno trzeba się trochę przyzwyczaić, zanim w pełni doceni się wypełniające tę muzykę niuanse. I zanim się zaakceptuje prawo artystki do nie bycia sobą sprzed dziesięciu lat.
Przy bezdyskusyjnej oryginalności Melody Gardot (jej głos jest nie do podrobienia, a muzykalność wyjątkowa), jest ona artystką eklektyczną. Jej koncertowy album to potwierdza – na dobre i na złe. Potwierdza także, że jest artystką niejednoznaczną i nieprzewidywalną.
Autor: Daniel Wyszogrodzki