Listy
Po koncercie w klubie Jazz Standard: Dave Liebman, Izumi Uchida, Mateusz Kołakowski, Brad Terry, Monika Fabijańska, Hamako Uchida, Anna Perzanowska, Paweł Brodowski
fot. John Guillemin

Miód na serce i trudne wybory

Monika Fabijańska


Panie Redaktorze,

Doszło do nas wydanie JAZZ FORUM z recenzją koncertu Mateusza Kołakowskiego i Dave’a Liebmana w nowojorskim klubie Jazz Standard, i piszę podziękować za pysznie miłe słowa pod naszym i moim adresem. Jak Pan wie, to zawsze miód na skołatane serce. Myślę o tym, że tamten dzień rozpoczynał ten nasz najbardziej dojrzały, niewyobrażalnie przepełniony sezon, a poniedziałkowy koncert Filharmonii Warszawskiej w Metropolitan Museum go zakończy. Dzieli te dwa dni może 10 tygodni, ale ocieram pot z czoła – niemal codziennie mieliśmy „coś”: festiwal teatralny, przeglądy Kantora i Wajdy, koncerty, i sama nie wiem jak ja się mogłam zgodzić, byśmy zrobili aż tyle! Ale poszło naprawdę świetnie, więc to zmęczenie z uśmiechem.
Większym jeszcze, kiedy się czyta takie miłe rzeczy.

Cieszę się także, że Mateusz dostał od Państwa świetną recenzję i zyskał uwagę. Długo z nim jeszcze tamtej nocy rozmawiałam i martwię się, że stoi na klasycznym dla swego wieku rozdrożu: grać chałtury, zarabiać i bawić się (bo przecież jestem taki zdolny), czy odeprzeć wszystkie pokusy i pójść drogą naprawdę trudną, która może się opłaci, a może nie? Młodzi ludzie często się nad tym zastanawiają i ja jakoś zawsze staram się popychać ich w tę drugą stronę. Myślę, że geniuszy rodzi się więcej, niż nimi zostaje. Po prostu talent nie wystarcza. Trzeba wyrzec się wszystkiego, a to wybór piekielnie trudny. Myślę o tym, jak potoczyła się kariera niezwykle zdolnego Leszka Możdżera.

Rozmawialiśmy też o takich wyborach dużo z Mikołajem Trzaską, który na tę „samotność” się zdecydował. Chcę, by cenili go ci, których on ceni i nic na to nie może poradzić. Pokazał tu wielką klasę, i został doceniony, w bardzo kameralnych gronach wyrobionych słuchaczy. Był też niezwykle wdzięczny, że daliśmy mu zagrać to, co chciał zagrać i z kim – tym razem jego partnerami byli Joe McPhee i Joe Rosen. McPhee’ego znałam, ale Rosen to szatan nie perkusista! Mam nadzieję, że będziemy go przywozić częściej.

Raz jeszcze dziękuje za miłe spotkanie, z nadzieją na następne i serdecznymi pozdrowieniami,
 
Monika Fabijańska
Dyrektor
Instytut Polskiej Kultury
w Nowym Jorku
 

 


Zobacz również

Ystad – sprostowanie

W relacji Marka Piechnata z Ystad Sweden Jazz Festival, opublikowanej w JF 10-11/2023, wkradł… Więcej >>>

Chochlik

W JF 9/2023 na stronie 9 w artykule o Romanie „Guciu” Dylągu wkradł się… Więcej >>>

List do McFerrina

Drogi Robercie McFerrin,Bardzo proszę, abyś przyjechał z Quincy Jonesem i Urszulą Dudziak do Teatru… Więcej >>>

Erratum

Przysłowiowy chochlik drukarski sprawił, że do pożegnania giganta jazzu w JF 4-5/2023 na str.… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu