Wytwórnia: Craft Recordings (dystrybucja Universal)

Tenor Madness
Round Midnight
Oleo
Airegin
Soultrane
C.T.A.
Monk’s Mood
Epistrophy
Trinkle
Tinkle
Billie’s Bounce
Someday My Prince Will Come


Muzycy:
John Coltrane - saksofon tenorowy w różnych składach instrumentalnych

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2021

Another Side Of John Coltrane

John Coltrane

Album typu „must have” skierowany do fanów Johna Coltrane’a. Ale nie tylko, bo o ile ci znają te nagrania – ukazały się na osobnych płytach – o tyle miłośnicy jazzu w ogóle, sięgający zwykle po płyty od „Giant Steps” w górę, na pewno równie chętnie odświeżą sobie muzykę zarejestrowaną przez artystę w czasach, gdy dopiero stawał się „tym” Trane’em.

Płyta zawiera utwory z lat 1956-61. W tym okresie Coltrane nagrywał z zespołami Davisa i Monka, uczestniczył w sesjach z Rollinsem, Dameronem, grupami Arta Taylora i Reda Garlanda. To właśnie wtedy ukształtowały się główne cechy jego stylu – album  jest świadectwem błyskawicznego rozwoju muzycznej świadomości i warsztatu Coltrane’a, a chronologiczny układ nagrań dodatkowo ten progres podkreśla.

Listę otwiera Tenor Madness (1956), prawdziwa perełka, jedyne istniejące nagranie Coltrane’a z Rollinsem. Utwór rozpoczyna temat unisono, po którym następuje obszerne solo Trane’a; po wejściach kolejnych muzyków improwizuje Rollins, natomiast moment kulminacyjny następuje podczas „starcia” tenorzystów, gdzie dialogowanie i przenikanie się fraz tworzy jedną zintegrowaną wypowiedź. Ten fragment i wcześniejsze solówki skłaniają do porównania stylu obu gigantów – generalnie, Trane idzie w młodzieńczy żywioł, Rollins gra w sposób bardziej poukładany. 

W Round Midnight (1956), nagranym z Davisem, słychać już pewne zalążki późniejszego Coltrane’a. Artysta rozkłada dźwięki z większą ekonomią i lepiej panuje nad brzmieniem. Z tego samego roku pochodzi Oleo. W swojej solówce Coltrane buduje ruchliwe linie o wyrównanej dynamice i subtelnych akcentach, w czym wydatnie pomaga mu sekcja z Redem Garlandem, Paulem Chambersem i Phillym Joe Jonesem. Wśród nagrań z Davisem wyróżnia się Airegin (1957), genialny, mocno zakręcony temat. Tutaj solo Coltrane’a ma doskonałą dramaturgię, dźwięki grane są płynnie i z większą swobodą. Ta wersja wydaje się bardziej śmiała od zarejestrowanej przez Rollinsa z Milesem w 1954.

Soultrane, ballada nagrana z grupą Tadda Damerona, jest jedną z najpiękniejszych interpretacji, jakie znalazły się na krążku. Ton saksofonu Coltrane’a jest pełny, okrągły, dźwięk idealnie czysty, solidnie osadzony, a na dłuższych wartościach pojawia się minimalne wibrato. Dynamicznie zabrzmiał C.T.A., plon sesji z Kwartetem Arta Taylora. Jest to utwór mniej znany, dobrze zatem, że znalazł się w zestawie.

W 1957Coltrane przez pół roku działał w formacji Monka. Z tego okresu pochodzą trzy nagrania. W każdym z nich Trane pokazuje inne oblicze, ale we wszystkich ogromną dyscyplinę. Wynika ona po części z samej natury artysty, jak również ze specyfiki pracy z szalonym liderem i jego wysokich wymagań wobec partnerów. W Monk’s Mood, duecie z pianistą, Coltrane zostaje nieco przystopowany przez strukturę harmoniczną tematu – to głównie wokół niego kręci się całe nagranie – natomiast w Epistrophy stawia już na swobodną ekspresję. Najbardziej nieprawdopodobne rzeczy dzieją się w Trinkle, Tinkle, gdzie Trane bez wysiłku przedziera się przez wyjątkowo zamotany temat i gra brawurowe solo, prezentując technikę bliską tej, jaką znamy z jego autorskich albumów. Był to moment, w którym artysta wdrażał koncepcję improwizowania nazwaną przez Irę Gitlera mianem „sheets of sound”. Polegała ona na wprowadzaniu do solówek maksymalnie szybkich przebiegów zbudowanych na rozłożonych akordach i fragmentach skal układanych najczęściej w progresje. Ten sposób gry, później znak rozpoznawczy muzyki Trane’a, był stopniowo udoskonalany, modyfikowany i pojawiał się, z mniejszą lub większą intensywnością, aż do jego ostatnich nagrań. Słychać go w tym utworze, a także w następnym, Billie’s Bounce, nagranym z Kwintetem Reda Garlanda; to już prawdziwy kosmos – Coltrane emituje dźwięki z prędkością światła.

Zestaw zamyka Someday My Prince Will Come (1961) zarejestrowany ponownie z Davisem. Coltrane miał już wtedy na koncie albumy wydane pod własnym nazwiskiem, działał zatem na prawach gościa. Pierwsze solo gra tutaj Hank Mobley, Coltrane pojawia się jako drugi. Jego zwalająca z nóg solówka jest wypowiedzią ukształtowanego, świadomego artysty, który nie musi już niczego udowadniać. 

Główne splendory za albumy nagrane w tamtych czasach spływały na liderów grup, z którymi współpracował Coltrane, w tym Davisa. Dziś, kiedy dostajemy najlepsze nagrania saksofonisty na jednym krążku, staje się jeszcze bardziej oczywiste, że bez niego muzyka Milesa byłaby zupełnie inna, a I Wielki Kwintet być może tylko zwykłym kwintetem.

„Another Side Of John Coltrane” jest dostępny w wersji winylowej (dwie płyty), CD oraz na platformach cyfrowych. Całość została wyprodukowana przez Nicka Phillipsa, materiał archiwalny zmasterował laureat Grammy Paul Blakemore.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm