Wytwórnia: Allegro Records 034
He Who Talks Loud Says Nothing
Sofia, Crossing
Taniec
Greka
No Hangover
CMM
Muzycy: Łukasz
Korybalski, trąbka; Zbigniew Namysłowski, saksofon altowy; Borys Janczarski,
saksofon tenorowy; Michał Tokaj, fortepian; Andrzej Święs, kontrabas; Łukasz
Żyta, perkusja; Bogusz Wekka, shaker
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2017
Nie do końca wiedziałem, czego spodziewać się po kompozycjach pióra Łukasza Korybalskiego, tym bardziej że zostały stworzone do filmu, którego nie widziałem. Skoro jednak płyta została wydana samodzielnie, to potraktujmy ją po prostu jako odrębny od obrazu byt fonograficzny.
Już po zapoznaniu się z wydaniem orientujemy się, że skład dobrany przez lidera budzi wielkie nadzieje, a liner notes pióra Rafała Bryndala tylko je mocniej rozpalają. Muzyka spełnia oczekiwania – od rzetelnie zagranych tematów, przez świetne improwizacje, po stabilny fundament serwowany przez sekcję rytmiczną. Choć nie można powiedzieć, aby instrumentaliści stanowili zgrany od lat working band, to jak słychać – tej klasy artyści potrafią bez zaburzania nałożonej przez lidera koncepcji muzycznej wnieść urok indywidualizmu w improwizacjach (fenomenalny Michał Tokaj, czy gościnny udział Zbigniewa Namysłowskiego).
Muzyka na „Całe mnóstwo miłości” bliska jest amerykańskiej scenie środka, zatem słuchacz lubiący dobry jazz nie będzie zawiedziony. To ciekawe, ponieważ Korybalski kojarzy się z gatunkową elastycznością, jakiej mogą mu pozazdrościć muzycy zamknięci w stylistycznych szufladach. Zamiast przekroju dostajemy muzykę czerpiącą z klasycznych kwintetów jazzowych lat 50., jak i nieco bardziej współczesne dźwięki muzyki improwizowanej. Formacja lepiej wypada w utworach mainstreamowych, wycieczki w stronę bardziej otwartych form brzmią mniej autentycznie, co niekorzystnie wpływa na spójność albumu. Nie zmienia to faktu, że znajdziemy tu świetnie zagraną muzykę.
Należy odnotować również, że krążek pięknie brzmi – dobra postprodukcja pozwala jednocześnie docenić bazę jaką tworzy sekcja oraz opowieści solistów. Sesja nagraniowa w Polskim Radiu nie zniekształciła fantastycznej barwy flugelhornu Korybalskiego, czy głębokiego i precyzyjnego brzmienia Andrzeja Święsa. Nie jest to płyta, od której słuchacz powinien wymagać nowatorskich rozwiązań harmonicznych, bawienia się formą, czy pchania muzyki jazzowej na inne tory.
Autor: Roch Siciński