Wytwórnia: Polish Jazz vol. 59 Polskie Nagrania/Warner 762007817001


Krakowski Festiwal Jazzowy
Gwiazdka dla Ewy
Tanie na linie
Naima
Go Ahead
Kocham Cię Anno
Sprawy bieżące
Airport
Sepia

Muzycy: Jarosław Śmietana, gitara akustyczna i elektryczna; Wojciech Groborz, instr. klawiszowe, fortepian, puzon; Adam Kawończyk, trąbka, flugelhorn; Antoni Dębski, gitara basowa; Marian Bronikowski, perkusja, instr. perkusyjne; gościnnie: Janusz Muniak, saksofon tenorowy i sopranowy, flet


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 12/2018


Go Ahead

Extra Ball

  • Ocena - 4

Kiedy poznawałem historię „Polish jazzu”, Extra Ball przedstawiano mi jako czołowy – obok Laboratorium – band jazz-rockowy. I tak ich przez lata postrzegałem, chociaż różnice między ich repertuarem, a tym co grali klasycy gatunku, były ogromne. Nawet nagranie live z warszawskiego Akwarium, gdzie ponoć działy się rzeczy niesamowite, nie brzmiało mi jak polska wersja Return to Forever czy Weather Report.

Gdy po latach wracam do „Go Ahead”, nie słyszę tam tęsknoty za agresywnym fusion, ani próby wejścia w buty lokalnej odpowiedzi na band Zawinula i Shortera. Otwiera mi się za to cała gama innych skojarzeń. Kwintet z gościnnym udziałem Janusza Muniaka gra najszczerszy, mainstreamowy jazz „na czasie” – tylko w elektrycznym wydaniu. Ale czwarty longplay Extra Ball to coś więcej. Słyszę tu zaginiony dla „Polish jazzu” epizod amerykańskiej szkoły spod szyldu CTI Records czy Blue Note’u z lat 70. Grę miękką, kojącą, a jednocześnie pełną żaru i pomysłów. Trąbkę niczym z balladowych momentów Freddie’ego Hubbarda, pysznie miękką, „czarną” grę Dębskiego na basie. Skojarzeń dopełnia stonowana gra Rhodesa i fortepianu, zamiast wariactw na syntezatorach. A nad tym wszystkim góruje wspaniała gra Jarka Śmietany, niby tu i ówdzie „pachnąca” George’em Bensonem, ale jednak z własnym stylem. Razem z Muniakiem, cudownie wszechstronnym, dopasowującym się po mistrzowsku, wykroili płytę, którą, moim zdaniem, należy zaliczyć do sztandarowych pozycji serii Polish Jazz.

Po latach niepotrzebny wydaje się jedynie przerywnik w postaci Naimy Coltrane’a, w której gdyby obciąć dzwonki, to brzmiałaby identycznie jak wersja McLaughlina i Santany z 1973. W książeczce otrzymujemy cenne informacje o historii grupy. Czas żeby, śladami „Laborki”, drugi kwintet z Krakowa też doczekał się szerszych opisów, boksów czy odkrycia niepublikowanych nagrań!


Autor: Barnaba Siegel

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm