Wytwórnia: ACT 9828-2 (dystrybucja Gigi)

Cloud Chamber; Five Senses; Like Mountain Birds; A Night with You, Gone; The Graceful Seal; Heaven’s Gourd; Chiec Khan Pieu; Monkey Queen; Beggar’s Love Song; Silently Grows the Rice

Muzycy: Nguyen Le, gitary, programowanie; Ngo Hong Quang, śpiew, vietnamese fiddle, monocorde, lutnia, jew’s harp; Paolo Fresu, trąbka, flugelhorn; Mieko Miyazaki, koto; Prabhu Edouard, tabla, kanjira, pocket shaker

Recenzję opublikowano w numerze 1-2/2017 Jazz Forum.


Ha Noi Duo

Nguyen Le & Ngo Hong Quang

  • Ocena - 3.5

Sporo sobie obiecywałem po najnowszym albumie Nguyena Le, mając w pamięci jego ambitne projekty inspirowane, jak ten, tradycyjną muzyką wietnamską (m.in. „Tales From Viet-Nam” z 1995). Na „Ha Noi Duo”, nagranym wspólnie z wirtuozem dan nhi (odmiana dwustrunowych skrzypiec) i wokalistą Ngo Hong Quangiem, lider podążył inną drogą, która okazała się, przynajmniej dla mnie, nieco na skróty – otrzymaliśmy bowiem produkt, będący mało wyrafinowaną kompilacją world music, popu, lekkiego jazzu, fusion i rocka okraszonych elektroniką. Budowanie pomostów między Wschodem i Zachodem – a takie było założenie lidera – może się odbywać na wiele sposobów. Le wybrał wariant najprostszy, licząc na dotarcie do jak najszerszego kręgu odbiorców. I to mu się udało – jego płyta z pewnością spodoba się fanom lekkostrawnych mieszanek stylistycznych, natomiast zaawansowani słuchacze, poszukujący w muzyce bardziej subtelnych wrażeń i autentyzmu, mogą poczuć pewien niedosyt.

Forma kompozycji ma przejrzystą strukturę i nie ogranicza się do jednego schematu – po etnicznym intro następuje temat (często realizowany przez wokal Quanga), który jest później rozwijany i bogato zdobiony przez członków zespołu, zaś w punkcie kulminacyjnym pojawiają się ostre sola Le utrzymane w konwencji rock-fusion; w końcówce, muzyka wyhamowuje, lub powraca w etniczne klimaty.

Zdarzają się tu numery lepsze, słabsze (Like Mountain Birds wprawił mnie co najmniej w zakłopotanie) i naprawdę porywające, jak The Graceful Seal, z dynamicznymi improwizacjami Le i Fresu, transowym, zaprogramowanym komputerowo rytmem, wiarygodną wokalizą Quanga i doskonałym aranżem. Na płycie znalazły się też utwory, w których ważną rolę pełni tablista Prabhu Edouard. I choć np. Chiec Khan Pieu jako żywo przypomina stylistykę Shakti Mc­Laughlina, słucha się go naprawdę dobrze. Chyba najbliżej moich oczekiwań sytuuje się Heaven’s Gourd, minimalistyczny, oszczędny w środkach i w pełni akustyczny, nie zawahałbym się określić go mianem dalekowschodniego bluesa.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm