Wytwórnia: Fonografika 129-0554

Ostatni; Oczy kobry; Goodbye jądro; The Maze; Little Warrior Song; Dialogues I; Spirale

Muzycy: Cyprian Baszyński, trąbka; Bartek Prucnal, saksofony; Michael Parker, kontrabas; Dawid Fortuna, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 7-8/2014 Jazz Forum


Introducing

N.S.I. Quartet

  • Ocena - 4

Kwartet N.S.I. jest jedną z tych formacji, które stając się wielką nadzieją naszej awangardowej jazzowej sceny, każdą nutą udowadniają, że w naszym jazzowym światku dzieje się wiele dobrego, wolnego od kompleksów, pełnego twórczej kreacji. Gdyby jeszcze dekadę wstecz komuś puścić ten album w ramach popularnej konwencji blind­fold test, padły by prawdopodobnie największe nazwiska i nazwy formacji-lokomotyw nowojorskiej awangardy i chicagowskiej sceny AACM.

Nie silę się tutaj na komplementy podparte typową kiedyś w ocenach naszej jazzowej fonografii, taryfą ulgową. Duch kolektywnej improwizacji, czad zespołowego grania, pasja, istny ogień zbudowany na fundamencie demonicznej gry bębnów i solidnego groove’u kontrabasowego – to wszystko stawia krążek w gronie najciekawszych i najbardziej niesztampowych dokonań naszej jazzowej fonografii. Oczy kobry każdą nutą potwierdzają słuszność przyznanych zespołowi laurów (zwycięzcy międzynarodowego konkursu Azoty Tarnów International Jazz Contest 2012 z Kennym Garrettem w roli szefa jury oraz Jazz Juniors 2012) i tytuły debiutantów minionego roku.

W mojej ocenie N.S.I. Quartet stworzył świetny konglomerat z tego, co określamy mianem polskiej szkoły czasu Komedy (ze specjalnym wskazaniem na Nighttime, Daytime Requiem) i wizjonerstwa najbardziej niepokornych jazzmanów zza Atlantyku. A wszystko to zdumiewa wielką dojrzałością, pełną świadomością i stuprocentową kontrolą kolejnych wydarzeń. Słychać, że jazz­mani wiedzą, że jazz to gra zespołowa, wymagająca dania od siebie wszystkiego, ale po uprzednim wsłuchaniu się w grę partnerów (intrygujący Goodbye jądro oraz Dialogues I na saksofon i trąbkę).

W pozbawionej fortepianu formule, której hołdują muzycy, trudno wyróżnić kogokolwiek. To jazz zapatrzony daleko za horyzont utartych granic, niosący w sercu wiedzę o jazzowej historii, szacunek do dokonań Mistrzów, ale i niepadający na kolana. Nie jest to album dla jazzowych nuworyszy, dając go komuś w prezencie w celu jazzowej, pierwszostopniowej edukacji, na pewno wyrządzilibyśmy krzywdę. To jazz wymagający obycia i osłuchania, choćby po to, aby z czystym sumieniem po wybrzmieniu ostatnich dźwięków Spirali stwierdzić – jeńców nie biorą.


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm