Wytwórnia: ACT 9675-2 (dystrybucja GiGi)

Slingshot;
No Particular Way;
Ray;
Ricky the Lobster;
Along Came Mag;
Rolling in the Deep;
Count XVII;
Fried Chocolate;
Call Me Milroy;
Gimme the Boots

Muzycy: Felix Falk, saksofony, didgeridoo, perkusjonalia; Matti Klein, fortepian elektryczny; Tobias Fleischer, bas; Andre Seidel, perkusja (2); Pat Appleton, śpiew (3); Adam Bałdych, skrzypce (5); Franz Bauer, wibrafon (6 &10); Nils Landgren, śpiew i puzon (8); Kacper Smoliński, harmonijka

Recenzję opublikowano w numerze 3/2016 Jazz Forum.

Live in Berlin

Mo’ Blow

  • Ocena - 4

Młoda formacja niemiecka przypomina na trzecim swym albumie dla ACT-u po kilka utworów z poprzednich płyt w wersji koncertowej, ale prezentując też nowe kompozycje na żywo. Na scenie europejskiej trudno jest aktualnie wskazać grupę funk-jazzową grającą z większym zapałem i znajomością stylu niż właśnie kwartet Mo’ Blow. Na trasie zespół potrafił także rozpalić sceny klubowe na Dalekim Wschodzie.

Najbardziej charakterystyczni dla brzmienia grupy są odważnie wkraczający w każdą frazę saksofonista (głównie barytonowy) i wtórujący mu rześkim przycinaniem na Fenderze pianista. Gdy dodać, że ta dwójka zyskuje precyzyjne i pełne energii wsparcie od basisty oraz perkusisty, tworzy się wspaniała machina muzyczna, której nie tylko miło się słucha, ale przy której można też popląsać na parkiecie.

Kompakt zawiera utwory z kilku ubiegłorocznych koncertów w berlińskim A-Trane, na które muzycy zaprosili licznych gości. Nasz kraj reprezentowali skrzypek Adam Bałdych i harmonijkarz Kacper Smoliński, którzy znakomicie wpasowali się w brzmienie Mo’ Blow. Bałdychowi przypadła w udziale partia solowa, skwitowana owacją, wykonana po części pizzicato (lecz z należytą werwą i wyczuciem) w jednym z bardziej wyciszonych utworów. Natomiast Smoliński mógł zabłysnąć w żwawszym temacie, przypominając tonem i frazowaniem Stevie’ego Wondera. Temperamentna wokaliza Pat Appleton (z formacji DePhazz) prowadzona lekko przybrudzonym altem, świetnie współbrzmiała z grą zespołu. Natomiast nie wszystkim mogły przypaść do gustu popisy wokalne Nilsa Landgrena, który usiłował coś jeszcze nowego wykrzesać z przeboju Adele (Rolling in the Deep), w odróżnieniu od wspaniałych solówek na wzorcowo funkującym puzonie.


Autor: Cezary Gumiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm