Wytwórnia: Nonesuch 7559 79542-1 (dystrybucja Warner)
Little Maggie;
Rainbow;
Pocketful of Golden;
Embrace Another Fall;
Turn It Up;
A Stolen Kiss;
Somebody There;
Poor Howard;
House of Love;
Up on the Hollow Hill;
Arbaden
Muzycy: Robert Plant, śpiew; John Baggott, instr. klawiszowe, fortepian, śpiew; Liam „Skin” Tyson, banjo, gitara; Billy Fuller, bas, programowanie perkusji; Dave Smith, perkusja; Justin Adams, instr. perkusyjne; Juldeh Camara, kologo, ritti, śpiew Fulani; Julie Murphy, śpiew (4)
Recenzję opublikowano w numerze 3/2015 Jazz Forum.
Robert Plant to dla większości słuchaczy przede wszystkim były frontman Led Zeppelin – jednej z najważniejszych grup rockowych wszech czasów. Nie sposób jednak nie zauważyć, że zrobił bardzo wiele by wyjść z cienia macierzystej formacji.
Kolejnym krokiem do emancypacji twórczej brytyjskiego wokalisty jest jego najnowszy album. Dla tych, którzy znają go jedynie z płyt Zeppelinów, będzie to nie lada zaskoczenie. Plant sporą część tego materiału nagrał w studiach Real World Petera Gabriela i to słychać. Mamy tu potężne, afrykańskie bębny i zaśpiew w wykonaniu gambijskiego grioty Juldeha Camary. Bez trudu znajdziemy także orientalną melodykę. Jak to często na jego płytach bywa, mamy tu też sporo bluesa i amerykańskiego folku.
Pewną nowością jest spora ilość dźwięków elektronicznych, dzięki temu np. opracowanie tradycyjnej melodii z Appalachów Little Maggie nabiera eterycznego, odrealnionego charakteru. Lekko szokująca może być kompozycja Poor Howard, która stanowi plantowską wariację na temat utworu Po Howard Lead Belly’ego z perkusjonaliami i kologo – dwustrunowym instrumentem z Afryki Zachodniej.
Znajdą tu też coś dla siebie poszukiwacze muzyki Led Zeppelin – przede wszystkim w rockowym Somebody There. Śpiew w A Stolen Kiss może się natomiast nieco kojarzyć z Royem Orbisonem.
Amerykańskie muzyczne wyprawy Planta nie są żadną nowością. Natomiast dla mnie najbardziej wzruszający jest jego powrót do stron rodzinnych. Kiedy w Embrace Another Fall rozbrzmiewa celtycki śpiew Julie Murphy, metafora jest jasna: „I heard that the Lark/Has died on the mountain/If I knew these words were true/I would go with a group of men and arms/To fetch the Lark’s body home”. Po latach artystycznej tułaczki stary rockman chce wreszcie znaleźć ukojenie dla swojej skołatanej duszy.
Autor: Marek Romański