Wytwórnia: Soliton SL 951-2


Forever Late
Demolka
Góralski
Don’t Get Around Much Anymore
Kwaśny walczyk
Dropsi
Świtezianka #1
Świtezianka #2
Świtezianka #3
Rokerka


Muzycy
: Kamila Drabek, kontrabas; Marcin Konieczkowicz, saksofon; Kacper Kaźmierski, perkusja 


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2019


Muzyka naiwna

Tercet Kamili Drabek

  • Ocena - 4

Tercet Kamili Drabek. Właśnie tak: nie „trio”, a „tercet”, nie w szyku angielskim, francuskim czy jazzowym, tylko tak po prostu, żeby nikt nie miał wątpliwości, że mamy do czynienia z osobą młodą i bezpretensjonalną. Podoba mi się bardzo ten zabieg nazewniczy. I podoba mi się bardzo ta muzyka, naiwną nazwaną chyba przez przekorę, bo to jednak rzecz kunsztowna i przemyślana.

Pani Kamila gra na kontrabasie, co wyróżnia ją spośród rodzimych, nielicznych jazz­women, i wygrała właśnie kolejną edycję konkursu Instytutu Muzyki i Tańca na jazzowy debiut fonograficzny, co wyróżnia ją jeszcze bardziej. Nie dziwi mnie ten sukces, bo „Muzyka naiwna” jest szalenie efektownym – a dalekim od efekciarstwa – wstępem do kariery, która oby szybko pięknie się rozwinęła.
Formuła zespołu prowadzonego przez naszą debiutantkę jest mocno osadzona w tradycji i piekielnie wymagająca. Triów sax-bas-bębny, bez instrumentu harmonicznego, było sporo, z jazzowego Olimpu patrzą na nas oczy Rollinsa, Colemana czy Hendersona, by wymienić najbardziej kanoniczne nazwiska. I bądź tu, człowieku, mądry, powiedz w tym języku coś nowego… Toteż TKD nawet nie stara się nic nowego powiedzieć (przeciwnie, nawet dorzuca swoje trzy grosze w lingua latina w postaci standardu Don’t Get Around Much Anymore) i swoją wypowiedź formułuje w idiomie zrozumiałym przez fanów jazzu niezależnie od wieku i upodobań. Owszem, potrafi ten zespół kapitalnie swingować, potrafi też poszarpać schemat rytmiczno-harmoniczny i polecieć wysoko; przede wszystkim zaś potrafi uwolnić się od wszechobecnego dziś wszystkoizmu.

Zakładam, że (jak wszyscy młodzi ludzie), członkowie zespołu swoją przygodę z muzyką zaczynali zupełnie gdzie indziej, a jazz to po prostu kolejny level ichartystycznego rozwoju, ale szczęśliwie nie słyszę tu śladu tych dziecięco-nastoletnich fascynacji heavy metalem, trip-hopem, reggae czy Bóg wie, czym jeszcze. To jest jednorodny, estetycznie konsekwentny jazz głównego nurtu. Jego siłą są – Eureka! – chwytliwe tematy i prostota formy (moją uwagę zwróciły zwłaszcza lekko stylizowany na ludowiznę Góralski, i liryczna suita Świtezianka). Słychać/widać też bardzo klarowny i równomierny podział ról w zespole (bas liderki rzadko jest tu najważniejszym elementem układanki, a kiedy już jest – jak w Rokerce – to ma to swoje oczywiste, rytmiczne uzasadnienie).

I żeby było jasne: Drabek, Konieczkowicz i Kaźmierski na pewno są pilnymi studentami, na pewno mają głowy pełne akademickiej wiedzy, a ręce zmęczone harówką w sali ćwiczeniowej. Mają też mnóstwo młodzieńczego wdzięku i grają z radością, której niejeden wyjadacz w branży będzie im zazdrościł.

PS. Tym samym konkurs na najfajniejszą okładkę jazzowego CD w tym roku uważam za rozstrzygnięty. 


Autor: Adam Domagała

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm