Wytwórnia: Polskie Radio SA PRCD 2056

Marsz miłości ukrytej w ogniu; Kochankowie we mgle; Pejzaż rozpaczy; Żniwa czerwonych kwiatów; Płonące słońce/Wschodzący księżyc; W ramionach śpiącego rycerza; Pole pamięci; Ośmiornica przemocy; Śniąc o nieznanym potworze; Miłość ukryta w ogniu 

Muzycy: Mikołaj Trzaska, saksofon altowy, saksofon barytonowy, klarnet basowy; Jacek Mazurkiewicz, kontrabas; Klezmerska Orkiestra Teatru Pogranicza z Sejn

Recenzję opublikowano w numerze 10-11/2016 Jazz Forum.


Muzyka z filmu “Wołyń”

Mikołaj Trzaska

  • Ocena - 5

„Chcę zrobić film odważny. Film, który nazwie, nauczy i odda hołd. Przede wszystkim jednak wzruszy, trzepnie po sercu i po głowie. Sponiewiera, zmusi do refleksji, ale będzie mostem, a nie murem. Być może część widzów zrozumie, że czasy, w których żyjemy, nie są najgorsze. Wrócą do domów, żeby przytulić swoje dzieci” – powiedział Wojciech Smarzowski, scenarzysta i reżyser „Wołynia”, w trakcie realizacji tego najtrudniejszego w swoim dotychczasowym dorobku filmu. Stworzył wielkie epickie kino, w którym krzyk miesza się z szeptem, brutalność z delikatnością, pełne emocji, ale i refleksji. Pomógł mu w tym wydatnie Mikołaj Trzaska, choć tym razem reżyser wziął do filmu stosunkowo mało muzyki przez niego napisanej. Notabene, „Wołyń” imponuje nie tylko przemyślanym, utrzymanym w jednorodnej poetyce obrazem (operatorem filmu był Piotr Sobociński jr), ale również ścieżką dźwiękową, perfekcyjnie przygotowaną przez Jacka Hamelę, na której ze słowem wypowiadanym w kilku językach sąsiadują przyśpiewki ludowe oraz – nieraz przejmująca funkcje narracyjne – muzyka Trzaski, a cały pejzaż dźwiękowy znakomicie uzupełniają różnego rodzaju szmery (dźwięki naturalne) czy użyte dramaturgicznie fragmenty ciszy.

To już szóste wspólne dzieło Smarzowskiego i Trzaski – po spektaklu teatralnym „Kuracja” oraz filmach: „Dom zły”, „Róża”, „Drogówka” i „Pod Mocnym Aniołem”. I chyba najdojrzalsze. Ten tandem reżysersko-kompozytorski pracuje dość nietypowo, tzn. z jednej strony Smarzowski daje Trzasce całkowicie wolną rękę, z drugiej „przywiązuje” go do przygotowywanego filmu już od etapu pisania scenariusza. Dzięki temu kompozytor jest blisko bohatera niejako od jego narodzin. „Wojtek nie daje żadnych wskazówek. Prosi jedynie o bycie blisko głównego bohatera. Mam być na jego plecach, być jego stanem umysłu, emocji…” – wyznaje Trzaska. Protagonistką filmu, rozgrywającego się w małej wołyńskiej wsi zamieszkanej przez zgodnie żyjących Ukraińców, Polaków i Żydów, jest Zosia Głowacka zakochana w ukraińskim chłopaku, zmuszona jednak do poślubienia owdowiałego bogatego polskiego gospodarza z dwójką dzieci. Na indywidualny dramat dziewczyny nakłada się tragedia wojenna: najpierw okupacja sowiecka, potem niemiecka, wreszcie wybuch ukraińskiego nacjonalizmu i polski rewanżyzm. W tej spirali nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci…

Trzaska nie skomponował muzyki ilustracyjnej, często sięgając po rozwiązania kontrapunktyczne, stworzył przejmujący pejzaż psychologiczny snutej przez Smarzowskiego opowieści. „Tam, gdzie w obrazie pojawia się piękno i czystość, moim zadaniem było zasiać dźwiękiem chaos, scenom rzezi nadać charakter odrealnienia” – wyznaje kompozytor. Znakomitym odtwórcą jego idei okazała się Klezmerska Orkiestra Teatru Pogranicza z Sejn, z którą od dawna współpracuje. Ten swoisty polsko-żydowsko-ukraiński kolaż muzyczny na kilkanaście dęciaków, akordeon, cymbały, instrumenty perkusyjne i przeszywający wręcz swym brzmieniem kontrabas Jacka Mazurkiewicza brzmi niezwykle przejmująco i wiarygodnie. A jeden z motywów przewodnich – Miłość ukryta w ogniu – którego wersja marszowa rozpoczyna płytę, a elegijna – ją kończy, to bez wątpienia jeden z najbardziej przejmujących, a zarazem najpiękniejszych tematów w dziejach polskiej muzyki filmowej. Towarzyszy finałowej wizyjnej scenie „Wołynia”, a także napisom końcowym, które choć długie – szkoda, że tak krótkie… Po wybrzmieniu ostatnich taktów, których dramaturgię dodatkowo wzmacnia liryczne murmurando, publiczność – podczas premierowego seansu w gdyńskim Teatrze Muzycznym – długo nie wstawała z foteli.

Autor: Jerzy Armata

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm