Wytwórnia: Blue Note 0892619 (dystrybucja Universal)
Tide of Hyacinth
Yessss
Cynical Sideliners
Mr. Roscoe
(Consider the Simultaneous)
An Interlude (That Get’ More Intense)
Reset
(Quiet Victories & Celebrated Defeats)
Moon (the Return Amplifies the
Unity)
4623
Roy
Blues (We Measure the Heart with a Fist)
Hooded
Procession (Read the Names Out Loud)
Muzycy: Ambrose Akinmusire, trąbka; Sam Harris,
fortepian; Genevieve Artadi, Jesus Diaz, śpiew; Harish Raghavan, kontrabas;
Justin Brown, perkusja
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2020
Ambrose Akinmusire już na dobre zadomowił się w Blue Note i niedawno wydał piąty studyjny album w tej słynnej amerykańskiej wytwórni. Artysta nie zwykł jednak spoczywać na laurach. Zamiast odcinać kupony od sławy, za każdym razem podejmuje próbę zagrania czegoś nowego, a zarazem mającego odświeżający wpływ na jego dorobek. Zazwyczaj wychodzi z tego obronną ręką, choć na przestrzeni ostatnich lat zdarzyły mu się płyty lepsze („The Imagined Savior Is Far Easier To Paint”), jak i te nieco słabsze („Origami Harvest”). Trzeba jednak przyznać, że cały czas utrzymuje wysoki poziom artystyczny, który skokowo wzrasta za sprawą premierowego „On The Tender Spot Of Every Calloused Moment”.
Amerykański trębacz w wywiadach zwraca uwagę na to, że najnowszy album nawiązuje do jego pierwszej płyty wydanej przez Blue Note. Niektórzy doszukują się podobieństw już na podstawie okładek obu dzieł – zarówno na jednej, jak i na drugiej Ambrose ma zamknięte oczy. Pod względem muzycznym to jednak według mnie nowy, dojrzały rozdział w twórczości artysty.
„When The Heart Emerges Glistening”, pomimo że brzmieniowo jest najbardziej zbliżone do tegorocznego wydawnictwa trębacza, jest znacznie prostsze i bardziej oczywiste. Na „On The Tender Spot Of Every Calloused Moment” mamy nowe otwarcie w ramach brzmień akustycznych i zerwanie z eklektyzmem, który zdefiniował „Origami Harvest” sprzed dwóch lat.
Muzyka, którą Ambrose Akinmusire tym razem proponuje swoim słuchaczom, jest w dużej mierze wyważona i spokojna. W tym swoim wyciszeniu bywa niezwykle kreatywna i inspirująca. A czasami też melodyjna oraz sentymentalna, co najlepiej słychać w utworze Roy. Brzmienie kwartetu, na którego czele stoi Ambrose, jest surowe i pozbawione ozdobników. Nie ma w zasadzie żadnych odniesień do hip-hopu, które pojawiały się na poprzednich albumach artysty. Fani Kendricka Lamara, z którym Akinmusire współpracował na słynnym „To Pimp A Butterfly”, mogą być zatem zawiedzeni. Ale może przypadnie im za to do gustu nowoczesne myślenie trębacza o kompozycji i improwizacji, które dowodzi, że Ambrose lubi wychodzić poza swoją strefę komfortu.
Cały album idealnie spaja zamykający płytę Hooded Procession. Sam Harris gra na klawiszach, a koledzy z zespołu oddają mu szerokie pole do popisu. Mimo to, nie daje się ponieść improwizacji. Pozwala, żeby każdy dźwięk wybrzmiał w pełni. Pozostawia nas z uczuciem lekkiego niedosytu i przyjemnej melancholii. Taka właśnie jest ta płyta: niespieszna, wielowymiarowa i sprzyjająca refleksjom na temat otaczającej nas rzeczywistości. Tym albumem Ambrose Akinmusire wysuwa się na czoło peletonu. Ciekaw jestem, kto dotrzyma mu kroku.
Autor: Piotr Wojdat