Wytwórnia: ECM 2659 (dystrybucja Universal)


127
Promontoire
Horses
Don’t Look Down
Villefranque
L’Oiseau d’Or
Chasseur de Plumes
Sotto Voce
The Fallen
Theme from Nana
Monte Perdido
Théa


Muzycy:
Benjamin Moussey, fortepian


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2020


Promontoire

Benjamin Moussey

  • Ocena - 5

Słucham nowej muzyki francuskiego pianisty – pierwszej solowej, i od razu w katalogu ultra prestiżowego wydawnictwa, ale przecież nie pierwszej w ogóle, bo jego dorobek jest ogromny i różnorodny – ze wzruszeniem, przywołując wspomnienie z połowy lat 90. ubiegłego wieku. We wrocławskim klubie Firlej Benjamin Moussey zagrał wtedy koncert dla garstki słuchaczy, głównie dziennikarzy „od kultury” z lokalnej prasy (zawód obecnie w zaniku), osobiście zaproszonych przez miłą panią z Alliance Française. Dla nieznanego szerzej pianisty był to, chciałbym wierzyć, ważny przystanek na wschodnioeuropejskiej trasie w ramach rządowego stypendium na propagowanie kultury francuskiej. Dla mnie – pierwszy koncert zagranicznego pianisty, w jakim uczestniczyłem; na tyle, jak się okazało, ważny, by pokochać jazz (a jazzową pianistykę w szczególności) na resztę życia.

„Promontoire” zawiera muzykę będącą świadectwem ogromnej kultury autora, zakorzenienia w bogatej tradycji (raczej „europejskiej” niż „amerykańskiej”, mam nadzieję, że ten skrót myślowy jest czytelny), ale też obdarzonego niepospolitą wrażliwością i delikatnością, bez których to atrybutów sztuka może się co prawda obejść, ale… kogo by wtedy obchodziła? Tutaj równowaga między tym, co „wyuczone” a „odczute” jest idealna.

Każda z dwunastu niezbyt długich kompozycji ma jakiś element autobiograficzny: jest aluzją do ulubionego filmu (127, Horses), dźwiękowym ekwiwalentem krajobrazu (Promontoire, Monte Perdido), melodią dla córki (Thea). Nie brak tu fragmentów żywiołowych, wirtuozerskich, ale dominują – jesteśmy w końcu w domenie ECM Records – zalotna melancholia i nastroje medytacyjne. Granica między elementami zapisanymi w nutach i improwizacją jest ulotna; nie byłbym zdziwiony, gdyby ktoś określił tę muzykę nie jako jazz, a jako współczesną kameralistykę czy nawet relaksacyjny ambient w duchu neoklasycznym. Tak czy owak: jest pięknie, mądrze i prawdziwie.


Autor: Adam Domagała

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm