Wytwórnia: Nonesuch 75597919455 (dystrybucja Warner)
I. Waking Up
II. Stepping Outsider
III. Keeping Distance
IV. Stopping, Listening: Heating
V. Remembering Before All This
VI.
Uncertainty
VII. The Day Moves By
VIII. Learning
IX. Waiting
X. In the
Kitchen
XI. Family Harmony
XII. Lullaby; Don’t Let It Bring You Down; New
York State of Mind; Look for the Silver Lining
Muzycy: Brad
Mehldau, fortepian
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2020
Artystę, który na co dzień bije rekordy aktywności koncertowej, kompozytorskiej i nagraniowej, koronawirus unieruchomił z żoną i dziećmi w pięknej posiadłości pod Amsterdamem – nie miał więc nasz ukochany pianista źle, a nawet, rzekłbym, miał całkiem dobrze, bo państwo Mehldauowie są, jak się okazuje, koniarzami i praktykują wycieczki w siodle po okolicy, czym Brad nie omieszkał się pochwalić w komentarzu, jaki trafił na nietypową, trzeba przyznać, okładkę.
Poza tym kwarantanniana norma: szkoła przez Internet i wspólne odrabianie lekcji, rozmowy telefoniczne z przyjaciółmi i współpracownikami, gotowanie, czytanie dzieciom książek na dobranoc, wiadomości w TV, ćwiczenia, lektury, pisanie… Wydana bez zapowiedzi suita „Kwiecień 2020” to zapis takich słodkich – choć podszytych egzystencjalną niepewnością – chwil. Zbiór miniatur na fortepian solo jest w bogatej dyskografii Mehldaua czymś nowym. Jego dotychczasowe, solowe dokonania to przecież bez wyjątku formy epickie i pełne rozmachu, a tutaj dostajemy ledwie 2-3 minutowe drobiazgi, dwa zwięźle zagrane evergreeny z repertuaru ulubionych songwriterów (Neil Young i Billy Joel) i jeden standard Jerome’a Kerna. W sumie 40 minut muzyki spokojnej, przystępnej i zaskakująco wstrzemięźliwej, jeśli chodzi o poziom legendarnej wirtuozerii.
I, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, początkowe wzruszenie ramionami („Ot, takie tam plumkanie…” ) z każdym kolejnym wysłuchaniem, do którego wcale nie trzeba się zmuszać, ustępuje miejsca zachwytowi: jak mądrze są wymyślone te harmonie, jak sprytnie uplecione melodie, jak obrazowo oddane emocje, jak logicznie rozwija się ta opowieść o społecznym oddaleniu, a finalnie o tęsknocie za Nowym Jorkiem.
Album ukazał się, jak się rzekło, niespodziewanie i wyłącznie w luksusowej edycji na 180-gramowym winylu. Każdy z tysiąca numerowanych egzemplarzy kosztuje (kosztował, bo popyt okazał się oszałamiający) ok. 100 dolarów/euro, a cały dochód ze sprzedaży zasilił konto wspierającej artystów Jazz Foundation of America. Muzyka trafiła też do serwisów streamingowych (dzięki czemu możliwa jest ta recenzja). Na zwykłym kompakcie i – już nie tak grubej – czarnej płycie ma się ukazać we wrześniu. Pożyjemy, zobaczymy, a tymczasem posłuchajmy.
Autor: Adam Domagała