Wytwórnia: Deutsche Gramphon 274 5333-86

Symphonicities

Sting

  • Ocena - 5

Next to You; Englishman in New York; Every Little Thing She Does Is Magic; I Hung My Head; You Will Be My Ain True Love; Roxanne; When We Dance; The End of the Game; I Burn for You; We Work the Black Seam; She’s Too Good for Me; The Pirate’s Bride
Muzycy: Sting, śpiew, gitara akustyczna; Dominic Miller, gitara; Ira Coleman, bas; David Cossin, instr. perkusyjne; i inni, oraz New York Chamber Consort, Royal Philharmonic Concert Orchestra, London Players

Nagrywanie płyt i koncerty gwiazd muzyki pop z orkiestrami symfonicznymi, czy big bandami nie są zjawiskiem nowym. Mimo to orkiestrowy projekt Stinga zaskoczył nie tylko jego fanów i wywołał wiele kontrowersji.

Sting zawsze był muzykiem wszechstronnym i otwartym, starającym się łączyć różne języki muzyczne. Dla niego granice między rockiem, popem czy jazzem nie były ściśle wytyczone. Przekraczał je swobodnie, zgrabnie łącząc te pozornie odległe światy. Mimo rodowodu rockowego, od lat interesowała go także muzyka klasyczna, zwłaszcza barokowa.

Powstanie projektu „Symphonicities” nie było przypadkowe. Kilka lat temu Sting otrzymał propozycje od dwóch prestiżowych orkiestr symfonicznych, z Bostonu i Filadelfii, zagrania wspólnych koncertów. I myślę, że to był początek. Reszta to niezwykle ciężka i żmudna praca aranżerów, muzyków, producentów i samego głównego bohatera. Efekty jej możemy podziwiać na wydanym krążku.

Sting postanowił zaśpiewać tutaj dwanaście swoich bardziej lub mniej znanych przebojów w zupełnie innej szacie muzycznej. Miejsce ostrych gitar i mocnej sekcji rytmicznej zajęły akustyczne instrumenty poszczególnych sekcji kameralnych orkiestr The New York Chamber Consort, London Players, Royal Philharmonic Concert Orchestra, wzmocnione okazjonalnie gitarą akustyczną, kontrabasem, fortepianem, czy instrumentami perkusyjnymi.  Wyjątek stanowi piosenka We Work the Black Seam nagrana z towarzyszeniem tylko instrumentów dętych blaszanych i perkusyjnych.

Sporą rolę w powstaniu projektu odegrał współproducent, dyrygent i autor większości aranżacji – Rob Mathes. Ponadto pojawia się on w kilku utworach jako pianista i gitarzysta.

Mimo że nowe opracowania mocno różnią się od pierwowzorów, to jednak na ogół ich oryginalny charakter został zachowany. Piosenki te w większości są spokojne, co wcale nie oznacza, że dominują ballady. Kilka utworów brzmi tutaj bardzo zadziornie i dynamicznie. Są to przede wszystkim: Next to You, Every Little Thing She Does Is Magic i She’s Too Good for Me w świetnych aranżacjach i brawurowych wykonaniach orkiestry. Pięknie brzmią też starsze hity, takie jak Roxanne z liryczną partią solową wiolonczeli, When We Dance (aranżacja i dyrygent Steven Mercuria), I Hung My Head (w metrum na 9/8) oraz Englishman in New York.

I chociaż nie ukrywam, że wolę Stinga bardziej energetycznego, zwłaszcza tego z koncertów, to jednak muszę rzeczywiście przyznać, że podziwiam płytę „Symphonicities”, która stanowi mistrzostwo świata w dziedzinie aranżacji, perfekcji wykonawczej i brzmieniowej.

Jako mieszkańcowi Grodu Przemysława jest mi miło przypomnieć, że Sting z tym właśnie projektem będzie ozdobą uroczystości otwarcia nowego stadionu miejskiego 20 września br. w Poznaniu.

Autor: Zbigniew Wrombel

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm