Wytwórnia: Sony Classical 88697927152

The Four Elements

Nigel Kennedy

  • Ocena - 4

Overture; Air; Earth; Fire; Water; Finale; Encore (It’s Plucking Elemental)
Muzycy: Nigel Kennedy, skrzypce, skrzypce elektryczne, fortepian, organy Hammonda, gitara, instr. perkusyjne, śpiew; Xantone Blacq, Z-Star, Sarah i Rachel Wood, śpiew; Doug Boyle, gitara; Piotr Wyleżoł, organy Hammonda; Orphy Robinson, wibrafon, marimba; Tomasz Nowak, trąbka; Adam Kowalewski, kontrabas, gitara basowa; Damon Reece, Krzysztof Dziedzic, perkusja; kwartet smyczkowy Orchestra Of Life

Odkąd Nigel Kennedy zamieszkał w bohemicznym Krakowie, skupił się bardziej na muzyce fusion niż graniu klasyki. Jego najnowsza płyta próbuje połączyć te dwa światy. „The Four Elements” ma być – wg słów lidera – odpowiedzią artysty XXI wieku na... „Cztery Pory Roku” Antonia Vivaldiego (nagranie w 1989 r. dzieła włoskiego mistrza stało się początkiem wielkiej kariery Kennedy’ego).

„The Four Elements” to programowa suita napisana na skrzypce, solistów (wokalistów), sekcję rytmiczną i smyczki. Utwór składa się z siedmiu części, wewnątrz których można wyodrębnić mniejsze fragmenty powiązane (lub nie) materiałem tematycznym. Montażowa forma jest najlepiej widoczna w Finale. Kompozytor zestawił tu obok siebie szereg odcinków o zróżnicowanych tempach, dynamice, ekspresji i kolorystyce (wykorzystanie kontrastu między akustycznym a elektrycznym brzmieniem skrzypiec).

Generalnie, muzyka utrzymana jest w stylistyce pop-rock i zawiera wszystko to, co dobrze znamy z innych projektów Nigela, czyli elementy klasyczne (m.in. intra i sola w Air i w Finale), rock lat 60. i 70. (temat Uwertury przypomina nieco Third Stone From the Sun Hendriksa), muzykę pop i etno. Nieco zaskakuje śladowa ilość jazzu – pojawia się on w solówkach skrzypiec i trąbki. Ważną rolę odgrywają partie wokalne w wykonaniu m.in. Xantone Blaq i Z-Star (polecam zwłaszcza Earth oparty na rockowym riffie i delikatny Water), aranżacje oraz piękny ton instrumentu Nigela. Elementem pierwszoplanowym jest nieposkromiona wirtuozeria lidera pełna karkołomnej ornamentyki („podkręcanej” dodatkowo brzmieniami procesora efektów), która, niestety, czasem przysłania główną myśl utworów.

Wielość i różnorodność muzycznych składników oraz zachowawcze środki powodują, że dzieło jest nieco eklektyczne. Kennedy woli odwoływać się do historii niż – jak można by oczekiwać – komentować teraźniejszość. Jednak płyty słucha się dobrze, jestem pewien, że każdy fan sztuki Nigela znajdzie na niej coś dla siebie.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm