Wytwórnia: ECM 2532 (dystrybucja Universal)
Cloud Conclusion;
Blue Cloud;
Bright Moon;
Burning Hot;
David
and Rueben;
Ballad for Bruno Schulz;
Sound Space;
December Avenue;
The Street
of Crocodiles;
Yankiels Lid;
Young Girl in Flower
Muzycy: Tomasz Stańko, trąbka; David Virelles, fortepian; Reuben Rogers, kontrabas; Gerald Cleaver, perkusja
Tomasz Stańko konsekwentnie realizuje swój dalekosiężny plan „od furii do liryki”, którego początków należy upatrywać we wczesnych latach 80. bądź później, z chwilą ukazania się na rynku krążka ECM „Litania” w 1997 roku. Właściwie w każdym okresie jego twórczość rozwijała się w oparciu o swoisty kontrapunkt żywiołu i wyciszenia, tworząc wyjątkowo pojemną ekspresyjnie przestrzeń.
Płyta „December Avenue” wyraźnie przechyla te odniesienia w stronę liryki, ale swoiście pojmowanej, dalekiej od jazzowej „ballady” czy „impresji”, idącej w stronę bardziej osobistego przeżycia, skąd już blisko do sfery uniwersalnie rozumianego sacrum. Potwierdza to sugestia wygłoszona przez Stańkę podczas przedpremierowego spotkania w Warszawie, gdy zgodził się określić tę muzykę jako „chorałową”.
Oczywiście przeniesienie terminologii chorału gregoriańskiego czy chorałów kościoła luterańskiego (Bach, Buxtehude) na grunt jazzu musi być traktowane z ostrożnym dystansem. Ale w warstwie dźwiękowej rzeczywiście ów chorałowy duch czy chorałowy sposób prowadzenia motywów przez trąbkę odnajdujemy, choćby w takich utworach, jak Cloud, Blue Cloud, Ballad for Bruno Schulz czy Young Girl in Flower. Prawdziwie jazzowej ekspresji, z pulsującym timingiem, tu niewiele, ale przynajmniej dwa utwory (Burning Hot i December Avenue) tę ekspresję przywołują.
Spośród 12 kompozycji zawartych na
płycie nie ma dwu podobnych. Każda ma swą własną narrację, budowana jest
w nieco inny sposób, a i muzycy, zwłaszcza Stańko
i Virelles, za każdym razem znajdują do nich inny klucz
i wykorzystują inne środki ekspresji. Kilkakrotnie rozpoczyna swobodną
impresją fortepian (Cloud, Blue Cloud,
Sound Space), innym razem bas (Conclusion, Burning Hot), ale
generalnie dyspozycja wszystkich czterech instrumentów jest w całości
nadzwyczaj zmienna, w każdym razie trudno tu mówić o jednoznacznym
przypisaniu im takich, a nie innych ról.
Czas muzyczny również traktowany jest nadzwyczaj swobodnie. Powiedzieć „ad libitum” to za mało. Stańko wyznacza tu bardzo osobisty rytm całości i każdego z utworów z osobna. Rzadko bywają to bardziej przejrzyste, symetryczne (jak to często u Stańki) kompozycje w rodzaju December Avenue, częściej czas traktowany jest umownie, intuicyjnie, na „ruch ręką” czy „dźwięk trąbki”. To wymaga nadzwyczajnej dyspozycji muzyków, którzy przyjmują tę niełatwą i wymagającą, ale jednocześnie szalenie pociągającą konwencję.
Klasą dla siebie jest tu David
Virelles. Nawiasem mówiąc potwierdza on opinie o powstaniu współczesnej,
nowatorskiej szkoły kubańskiego fortepianu jazzowego. Jeśli jest tu obecna
tradycja legendarnego Chucho Valdeza, to tylko śladowo, bliżej
do Rubalcaby i Aruana Ortiza. Fortepian Virellesa jest otwarty, wrażliwy,
sugestywny i zaskakujący (Sound Space, Yankiels Lid), czerpiący
z najróżniejszych źródeł (Cecil Taylor, Maurice Ravel!), przejmujący
jednocześnie i rozwijający myśl muzyczną lidera. Równie elastyczna jest
sekcja Reuben Rogers-Gerald Cleaver. To muzycy z aktualnie najwyższej
światowej półki, o sporych i różnorodnych doświadczeniach, które
przydają się w tak wieloznacznej, niedookreślonej i spontanicznej
wizji, jaką narzuca Tomasz Stańko.
A on sam? Właściwie wszystko już na tych łamach zostało powiedziane o jego grze. I te cechy w pełni odnajdziemy na płycie, pamiętając jednocześnie o jego trwającej wciąż podróży „od furii do liryki”, której świadkami jesteśmy od co najmniej 20 lat.
Autor: Tomasz Szachowski