Wytwórnia: ECM 2528 (dystrybucja Universal)

Joy; Flipside; Sunday School; Up and Coming; Tears; Silver Circle; Nardis; Jumbles

Muzycy: John Abercrombie, gitara; Marc Copland, fortepian; Drew Gress, kontrabas; Joey Baron, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 3/2017 Jazz Forum.


Up And Coming

John Abercrombie Quartet

  • Ocena - 4.5

John Abercrombie, legendarny gitarzysta i kompozytor, przeszedł dość radykalną metamorfozę artystyczną w ciągu swojej bogatej, ponad czterdziestoletniej kariery. W latach 70. ubiegłego stulecia zaliczał się do pionierów nurtu jazz-rocka, grając dość ostrą muzykę, chętnie korzystając z elektroniki i eksperymentując z syntezatorami gitarowymi.  Ponad dwadzieścia lat temu wyraźnie skierował się w stronę nowoczesnego mainstreamu, preferując „akustyczny” jazz w subtelnych odcieniach i spokojnych klimatach. Zachowując swój oryginalny język muzyczny – wyrafinowany warsztat kompozytorski i unikalny styl gry na gitarze elektrycznej, artysta ten dawno zrezygnował z wszelkich technicznych popisów. Zaniechał wykonywania efektownych fraz, kaskad szybkich i agresywnych dźwięków, a więc elementów dosyć powszechnych w dzisiejszych niespokojnych czasach. Obecnie jego muzyka płynie swoim spokojnym nurtem, bez niepotrzebnych meandrów i zgrzytów.

Dojrzałe kompozycje zawierają inne głębsze wartości, wyrażone wyrafinowaną harmonią i niebanalnymi melodiami. „Up And Coming” przenosi słuchacza w inne rejony świata muzyki. Ta spójna, intrygująca opowieść jest w równym stopniu zasługą wszystkich muzyków tego znakomitego kwartetu, doskonale rozumiejących się wzajemnie. Szczególna „chemia” muzyczna oraz wręcz telepatyczne porozumienie są wyczuwalne pomiędzy liderem, a pianistą Markiem Coplandem. Także sekcja rytmiczna – Drew Gress i Joey Baron – tworzy zgrany tandem, bardzo kreatywnie wspierający całość. Kwartet w ostatnich kilku latach często
koncertował w niezmienionym składzie, co wzmocniło więź muzyczną i wzajemne po­rozumienie.

„Up And Coming” zawiera pięć kompozycji Abercrombie’ego, dwie Coplanda oraz standard Milesa Davisa Nardis w nowej, łagodnej oprawie muzycznej. Album ten utrzymany jest w łagodnych klimatach i zawiera dużą dawkę wyrafinowanego intelektualnego jazzu. Sporo tutaj przestrzeni i spokoju. Nawet nieco szybsze swingujące utwory wykonane są subtelnie i raczej cicho. Ta żelazna konsekwencja w prowadzeniu dojrzałej narracji jest godna podziwu. Jednak znając wcześniejsze dokonania tego artysty, trochę tęsknię do tamtych bardziej energetycznych projektów. 

Autor: Zbigniew Wrombel

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm