Wytwórnia: TMHW 1002

Wieniawski

Classic Jazz Quartet feat. Maciej Strzelczyk

  • Ocena - 4

Souvenir de Posen; Etiuda E-Dur, op. 18; Etiuda a-moll, op. 18; Koncert skrzypcowy d-moll: części Romance i Allegro moderato; Kujawiak a-moll, op. 3; Legenda, op. 17; Reve-rie fis-moll; Polonez brillante D-Dur; Koncert skrzypcowy fis-moll, część Preghiera; Allegro de sonate, op. 2
Muzycy: Lidia Sieczkowska, flet, flet altowy; Piotr Kałużny, fortepian; Zbigniew Wrombel, kontrabas, gitara basowa; Krzysztof  Przybyłowicz, perkusja; gość specjalny: Maciej Strzelczyk, skrzypce elektryczne
Nagrano 13 lipca 2006 r. w sali Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica w Słupsku.


Włoski krytyk jazzowy Franco Fayenz w wydanej w 1990 r. książeczce „Jazz domani” („Jazz jutra”) twierdzi, że w drugiej części IV Symfonii Johannesa Brahmsa z 1885 r. da się wysłyszeć wpływy muzyki afroamerykańskiej – rzekomy skutek wpływu czarnoskóre-go młodzieńca z USA, którego jakoby miał Brahms wśród swoich uczniów. Z czasem takich przykładów przybywało: Dworzak, Strawiński, Debussy, Ravel, Casella, Krzenek... Oczywiście proces osmozy toczył się i w drugą stronę. Goodman grał Mozarta (po „bożemu”), Kenton – Wagnera (po swojemu). A potem zdarzało się to coraz częściej, że przypomnę płytę Swingle Singers „Jazz Sebastian Bach”, płyty „Play Bach”  Jacquesa Lous-siera, „Blues on Bach” Modern Jazz Quartetu, suity „Peer Gynt”, czy „Dziadek do orzechów” Ellingtona wg Griega i Czajkowskiego. Przyszedł też czas na Chopina; w ostatniej dekadzie jazzowe przeróbki jego utworów zalewają polski rynek.

Poznański zespół Classic Jazz Quartet wyspecjalizował się w tej materii: w ramach cyklu „Klasycy na jazzowo” prezentował już swe interpretacje dzieł Bacha, Vivaldiego, Chopina, Debussy’ego, Borodina, Faure’a. „Wieniawski” to ich najnowsze dziecko, od razu powiem, że udane! Przyczynił się do tego udział Macieja Strzelczyka – on, obok pianisty Kałużnego jest tu głównym improwizatorem. Wyboru utworów z teki kompozytorskiej Henryka Wieniawskiego dokonała ze znawstwem pianistka i flecistka Lidia Sieczkowska, jak dotąd rzadki w Polsce przypadek artysty, łączącego działalność na niwie kameralistycznej i jazzowej. Autorami aranżacji są Kałużny, Wojciech Olszewski (pianista w orkiestrze Zbigniewa Górnego) i Bohdan Jarmołowicz.

Otwierające płytę Wspomnienie z Poznania wprowadza nas w nastrój bliski So What Davisa. Temat podzieliły między siebie flet i skrzypce; podobny zabieg aranżerski będzie zastosowany i w innych utworach – ciekawe zderzenie czystego brzmienia klasycznego fletu i „przybrudzonego” jazzowych skrzypiec. Zwraca uwagę nowe spojrzenie na dwie wybrane części z Koncertu skrzypcowego D-Dur. Temat Romancy podany jest w miarę wiernie, ale zaraz potem „ujazzowiony” w bardzo naturalny, przekonujący sposób przez Strzelczyka (świetna improwizacja!). Dalej, okazuje się, że powszechnie znany temat z Allegro moderato daje się łatwo rozkołysać przez sekcję rytmiczną i wzbogacić przez improwizację fortepianu.

Z Koncertu skrzypcowego fis-moll Sieczkowska wybrała poważną, dostojną część Preghiera. Ten charakter zachowano w wersji jazzowej; ciekawa harmonia utworu to wyzwanie dla improwizatora – Strzelczyk mu sprostał. Słynny, skomponowany na skrzypce i fortepian  Polonez brillante D-Dur (któż z nas nie zna fascynującej melodii pierwszego, szybkiego tematu tego utworu!) zyskał w aranżacji Olszewskiego kształt nowy, powiedziałbym, że nie mniej piękny, niż w oryginale. I znów zaskoczenie: rytm wydawałoby się obcy sercu Wieniawskiego, splata się z jego utworem bezkolizyjnie, mikrosolo basu pasuje „jak ulał”, dobre improwizacje fortepianu takoż. W zakończeniu aranżer rozwinął obecną w oryginale sekwencję akordów wstępujących, czyniąc zeń własne, mocne zakończenie. Tak, to właściwie jest już nowy utwór, choć na Wieniawskim oparty.

Nie mogę nie wspomnieć o Legendzie, której nowa postać może wzbudzić kontrowersje. Legendę skomponował Wieniawski podobno pod wpływem miłości do swej przyszłej żony, Izabelli Hampton. Jest to utwór powolny, nostalgiczny, smutny, choć z przebłyskami nadziei. W aranżacji Jarmołowicza staje się pełnym energii, rozpędzonym wehikułem. Chopinizujący wstęp Wieniawskiego przetworzono (ciekawie!) w mocny pattern  rytmiczny, który określa charakter całości nowej wersji: nie jest to już Legenda, lecz zupełnie inna bajka. Czy Wieniawski byłby z niej zadowolony?
 

Autor: Krystian Brodacki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm