Aktualności
Od lewej: Jan Jarczyk, Krzysztof Woliński, Kazimierz Jonkisz
i Paweł Puszczało
fot. Henryk Kotowski



JAN JARCZYK W JAZZOWNI

Henryk Kotowski



Gościnny występ Jana Jarczyka 9 maja w Jazzowni Liberalnej w Warszawie to kolejny dowód na kurczenie się świata. Mieszka on w Montrealu w Kanadzie od 1985 roku i na dobrą sprawę jest lepiej znany i bardziej aktywny poza Polską ale potrafi wpaść do kraju na kilka występów.

Muzyka, którą zaserwowano gościom Jazzowni to blues i rock-jazz. Na basie zagrał Paweł Puszczało. Dominującym instrumentem była gitara (Krzysztof Woliński), fortepian akompaniował. Nawet Kazimierz Jonkisz, znany z bardzo silnego uderzenia, dopasował się i do wnętrza i do stylu muzyki.

Jana Jarczyka pamiętam jako studyjnego muzyka w nagraniach Marka Grechuty i Bemibek w latach 70. Ale jest on wszechstronnym muzykiem i kompozytorem. Ma solidne wykształcenie muzyczne i sam naucza.

Dopiero teraz po raz pierwszy mogłem ocenić lokal Jazzowni. Poprzednio gdy byłem tutaj nie dało się wejść do środka, tak było pełno. Podłużna sala dla gości jest oddzielona od sceny łukiem i to powoduje, że wysokie tony zatrzymują się na podium scenicznym. Dla publiczności wystawiono 2 głośniki i jedną skrzynię basową na podłodze.

Dopiero gdy podszedłem do samej sceny dobrze było słychać i fortepian i blachy perkusji. Oświetlenie sceny jest niemal psychodeliczne, czego dowód jest na zdjęciu.

Lokal położony jest strategicznie na południowej stronie Rynku Starego Miasta. W lecie będzie tu mnóstwo gości z całego świata, mam na myśli turystów spacerujących po Starówce. Zachodzące słońce nie będzie oślepiać muzyków na scenie, która jest przy oknach. Scena jest niewielka i, prawdę mówiąc, co najwyżej dla tria.

Cieszą takie inicjatywy jak Jazzownia, kolejne miejsce w Warszawie gdzie gra się jazz i jazzująca muzykę.

Henryk Kotowski

 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm