Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM
7-8/2023
Marek Romański
Po raz trzeci w Palermo, w dn. 23 czerwca - 2 lipca miało miejsce najważniejsze na Sycylii święto jazzu.
Sicilia Jazz Festival to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju – nie tylko dlatego, że odbywa się w rozmaitych lokalizacjach niezwykłego miasta, jakim jest Palermo, że gości światowe sławy, że związany jest z sycylijskimi konserwatoriami i szkołami muzycznymi. Przede wszystkim to jedyny na świecie festiwal dedykowany specjalnym orkiestrowym produkcjom, w których centrum jest najstarszy, nieprzerwanie działający big band we Włoszech, czyli Orchestra Jazz Siciliana. Założył go w 1973 r. (pod nazwą Brass Group Big Band) wybitny pianista, kompozytor, aranżer i bandleader Ignazio Garsia. W krótkim czasie zespół ten stał się jedną z najlepszych orkiestr jazzowych w Europie. Występował z takimi gwiazdami jak m.in. Frank Sinatra, Miles Davis, Dee Dee Bridgewater, Ron Carter, Sonny Rollins, Astor Piazzolla czy Carla Bley.
Dziś głównym dyrygentem i bandleaderem Orchestra Jazz Siciliana jest Domenico Riina, a sam zespół czuje się równie komfortowo w repertuarze jazzowym, funkowym, jak i popowym. Stałym punktem każdego dnia festiwalu jest występ gwiazdy jazzu w specjalnie opracowanym na orkiestrę programie. Oprócz tych dużych, plenerowych koncertów festiwal Sicilia Jazz oferuje także mnóstwo innych wydarzeń organizowanych pod szyldem Jazz Village. Dyrektorem artystycznym i twórcą festiwalu jest pochodzący z Sycylii basista Fabio Lannino, a jego prawą ręką Rosanna Minafo.
Dzień pierwszy
Cały
festiwal otworzył wieczorem 23 czerwca na dziedzińcu Palazzo Chiaramonte-Steri
słynny basista i klarnecista Marcus
Miller. Miejsce tego koncertu miało burzliwą przeszłość. Ten gotycki pałac
został zbudowany w XIV w. przez bogatego sycylijskiego szlachcica Manfrediego III Chiaramonte. Później był
m.in. siedzibą hiszpańskiej Inkwizycji, urzędu celnego, a wreszcie – aż do 1782
r. – trybunałem Świętej Inkwizycji. Dziś jest to muzeum, a także siedziba rektoratu
Uniwersytetu Palermo – a przede wszystkim imponujący wielkością i surowym
pięknem budynek z wielkim dziedzińcem, na którym odbywają się koncerty.
Marcus Miller fot. Arturo di Vita
Bohater wieczoru nie zawiódł, wbrew pozorom nie był to popis solisty z orkiestrą w tle. Imponowały starannie przygotowane aranżacje i ich połączenie z gitarą basową. Oczywiście Marcus Miller często epatował wirtuozowskimi partiami, niemal cały czas był na pierwszym planie. Jednak orkiestra miała swoją ważną rolę do odegrania. Nie można także zapomnieć o improwizacjach jej członków, jak alcista Orazio Maugeri, tenorzysta Palazzolo Gaspare czy trębacz Giacomo Tantillo. W repertuarze znalazły się głównie utwory autorstwa Millera, ale nie zabrakło także tematów z okresu jego współpracy z Milesem Davisem. W jednym utworze Miller zamienił swoją basówkę na klarnet basowy, by wykonać liryczną balladę. W rolę konferansjera wcielił się pochodzący ze Szkocji, ale zadomowiony we Włoszech didżej, wokalista i gitarzysta Nick The Nightfly (Malcolm MacDonald Charlton).
Dzień drugi
Tego wieczoru program koncertowy wystartował w XVII-wiecznym Real Teatro Santa Cecilia – jedynym teatrze we Włoszech przeznaczonym wyłącznie do prezentacji jazzu w rozmaitych odsłonach. Zarządza nim fundacja The Brass Group, która także opiekuje się Orkiestrą Jazz Siciliana. Giacomo Tantillo Quartet (lider - tp, Angelo di Leonforte - p, Fulvio Buccafusco - db, Joe Santoro - dr) wykonał program „Tribute to trumpet masters”, na który złożyły się utwory wykonywane przez takich mistrzów jak Clifford Brown, Freddie Hubbard czy Dizzy Gillespie. Zespół doskonale czuł się w konwencji bebopu czy hard bopu, a lider (który jest pierwszą trąbką Orchestra Jazz Siciliana) zaprezentował się jako charyzmatyczny solista o świetnej technice i pięknym, srebrzystym tonie.
Z
Teatro Santa Cecilia wystarczyło przeskoczyć kilka przecznic, by znaleźć się w
Blue Brass Club – części XVII-wiecznego kompleksu Santa Maria dello Spasimo
usytuowanego w dawnej arabskiej dzielnicy Kalsa. Tam, w kameralnym, kamiennym
wnętrzu można było wysłuchać koncertu sycylijskiego Ginevra Stracci Quintet
(liderka - voc, Carla Restivo - sax, Valerio Dainotti - p, Stefano India - b, Joe
Santoro - dr). Ginevra Stracci mocnym głosem o ciemnej barwie wyśpiewywała
standardy, a jej linie wokalne puentowała na saksofonie Carla Restivo. Obie
frontwomen często wypuszczały się na szerokie wody improwizacji, a szczególnie
ekspresyjna była w tym saksofonistka.
Dianne Schuur fot. Arturo di Vita
Z przyjemnie chłodnego wnętrza trzeba było wyjść na rozpalone ulice Palermo, by udać się do XVIII-wiecznego dawnego ogrodu na przedmieściach miasta – dziś przerobionego na scenę Teatro di Verdura. W tym amfiteatrze na ponad 2000 słuchaczy, otoczonym bujnym, śródziemnomorskim gajem, wystąpiła amerykańska wokalistka Diane Schuur w towarzystwie – oczywiście – Orchestra Jazz Siciliana. Diane miłość do big bandów pielęgnowała od dziecka – wychowała się przecież na kolekcji nagrań Duke’a Ellingtona jej matki. Podstawę repertuaru mała również do dyspozycji od ręki, bo wiele z utworów, które zaśpiewała, pochodziło z jej płyty „Diane Schuur & The Count Basie Orchestra” z 1987 r. Zabrzmiały więc takie kompozycje jak Travellin’ Blues Dave’a Brubecka, Only You z repertuaru The Ames Brothers czy I Loves You Porgy Gershwina, uzupełnione o m.in. Save You Love for Me Buddy’ego Johnsona czy Everyday I Have the Blues w aranżacji Basie’ego. Diane Schuur nie była w najlepszej formie, poruszała się z trudem i śpiewała bardziej sercem niż płucami – ale sytuację ratowała ekspresyjna gra orkiestry.
Dzień trzeci
Tego
dnia upał szczególnie dawał się wszystkim we znaki. Przejście kilku metrów w
palącym słońcu było aktem heroizmu. Chłodny półmrok Teatro Santa Cecilia
przyniósł odrobinę wytchnienia i specjalny program „Dexter Gordon on the Moon”
przygotowany we współpracy z Konserwatorium im. Arturo Toscaniniego z
miasta Ribera w sycylijskiej prowincji Agrigento. Mistrzem ceremonii był
profesor tejże uczelni, muzyk i historyk jazzu Gianmichele Taormina, który recytował teksty poświęcone Dexterowi
Gordonowi i artystom z nim związanym, na wielkim ekranie wyświetlano zdjęcia, a
muzycznie ten wieczór ubarwiał kwartet: Angelo di Leonforte - p, Fulvio
Buccafusco - b, Alessandro Scibetta - ts, Giuseppe Oliveri - dr. Zabrzmiały
utwory kojarzone z Dexterem – jego kompozycje Fried Bananas, Society Red
czy Round Midnight Monka. Jak
przystało na wieczór poświęcony temu saksofoniście wyróżniał się ekspresyjną
grą tenorzysta Alessandro Scibetta.
Lucas Santana fot. Angela Bartolo
Pochodzący z Brazylii, ale mieszkający w Holandii, tenorzysta Lucas Santana był liderem kwartetu, w którym zagrali włoscy muzycy – pianista Federico Termini, basista Ricardo Lo Bue i perkusista Gaetano Presti. W przestronnej sali Palazzo Chiaramonte-Steri zabrzmiał głównie autorski repertuar Santany, w którym współczesny, amerykański mainstream mieszał się z latynoskimi korzeniami lidera. Wśród jego utworów wyróżniała się przejmująca ballada Dear George napisana po śmierci George’a Floyda zabitego przez policjanta w w Minneapolis w stanie Minnesota. Saksofonista sięgnął jednak też do muzyki brazylijskiej, a nawet do popularnego tematu Garota de Ipanema Jobima. Santana ma piękny, aksamitny ton, zrelaksowane, płynne frazowanie i naturalny swing – podążanie za jego narracją to czysta przyjemność. Ten koncert zorganizowano we współpracy z holenderskim festiwalem w Amersfoort.
Gwiazdą wieczoru był amerykański saksofonista, kompozytor i aranżer Bob Mintzer. Choć kojarzy się go przede wszystkim z super-grupy fusion Yellowjackets, to ma on ogromne doświadczenie we współpracy z big bandami i to było wyraźnie słychać podczas koncertu w Teatro di Verdura. W otoczeniu sycylijskiego big bandu czuł się jak ryba w wodzie. Na luzie i z pełną swobodą przemykał pomiędzy akordami orkiestry, dawał pograć także solistom wyłonionym z jej składu. Zabrzmiały tego wieczoru klasyki Yellowjackets, a także oryginalne kompozycje Mintzera, jak Havin’ Some Fun czy Home Basie, a nawet cytat z utworu grupy Weather Report. W aranżacjach mieszał się bigbandowy rozmach orkiestry Counta Basie’ego z funkową pulsacją Jamesa Browna. Wszystko odbywało się w iście amerykańskim tempie, muzycy umiejętnie żonglowali nastrojami i orkiestrowymi barwami. Siwiutki jak gołąbek saksofonista ze swadą i dowcipem zapowiadał kolejne utwory, a publiczność bawiła się przednio i długo nie chciała muzyków wypuścić ze sceny.
Następnego dnia musiałem już niestety opuścić Palermo, festiwal jednak trwał dalej. W stolicy Sycylii gościli m.in. Gregory Porter, Dave Holland, The Manhattan Transfer, Anastacia, Judith Hill, Manuel Agnelli, czy gitarzysta zespołu Earth, Wind & Fire – Al McKay.
Marek Romański