Wytwórnia: BHM 4002-2

75th

Joe Zawinul & The Zawinul Syndicate

  • Ocena - 5

CD 1 – Introduction To Orient Express; Orient Express; Madagaskar; ScarletWoman; Zansa II; Café Andalusia
CD 2 – Fast City/Two Lines; Clario; Badia/Boogie Woogie Waltz; Happy Birthday; In a Silent Way; Hymn
Muzycy: Joe Zawinul, instr. klawiszowe, vocoder; Sabine Kabongo, śpiew, instr. perkusyjne; Alegre Correa, gitary, śpiew, berimbau; Linley Marthe, bas; Paco Sery, perkusja, kalimba, śpiew; Jorge Bezerra, śpiew; Aziz Sahmaoui, instr. perkusyjne, śpiew; Wayne Shorter, saksofon sopranowy (In a Silent Way)

Podwójny kompakt zespołu The Zawinul Syndicate jest rejestracją koncertu z siódmego lipca 2007 roku w ramach festiwalu Jazz Lugano w Szwajcarii. Jedynie kompozycja In a Silent Way stanowi zapis występu duetu: Zawinul/Shorter, który miał miejsce drugiego sierpnia tego samego roku podczas festiwalu w Veszprem na Węgrzech.

Obie płyty zawierają niemal wszystkie elementy ekspresji i dramaturgii kojarzone z twórczością jazz-rockową Joe Zawinula. A wiemy, że dokonał on w tej materii osiągnięć na miarę epoki. Uzyskał w niej nadzwyczaj spójną i jednorodną jakość, łącząc najwartościowsze atrybuty fusion z muzyką etniczną (zwłaszcza wywodzącą się z kultur afrykańskich). Jego wieloletnim partnerem i współautorem zaistnienia tego fenomenu był saksofonista Wayne Shorter. Obaj w późnych latach 60. odkrywali w formacjach Milesa Davisa nowe przestrzenie estetyczne dla muzyków jazzowych grających bebop i nim do pewnego czasu zafascynowanych.

Te pierwsze próby miały charakter radykalny, ucieczki przybierały często formy wyzwolone od tradycji harmonicznej i negowały szereg przyjętych norm kształtowania kompozycji (z tamtego okresu pochodzi m.in. utwór In a Silent Way Zawinula). Potem te rozwiązania – już po rozstaniu z niepokornym trębaczem – przybierać zaczęły mniej drastyczne wizerunki. Przykładowo, Zawinul i Shorter po założeniu grupy Weather Report, uzyskali właśnie takie, bardziej przystępne oblicze fuzji jazzu z muzyką rockową. Przystępne, to nie znaczy, iż artystycznie mniej dojrzałe. Propozycje ich zespołu były bowiem zawsze nowatorskie, przemyślane i brawurowo wykonane.

Później, już gdy drogi artystów się rozeszły, Zawinul nadal konsekwentnie i z przekonaniem poszerzał obszary owego kongenialnego collage’u stylów. W jego The Zawinul Sydicate coraz częściej pojawiali się muzycy egzotycznego pochodzenia. To oni szczególnie dobitnie uwiarygodniali wszelkie odniesienia do twórczości ludowej. A równocześnie, co bardzo istotne, byli wspaniałymi wykonawcami. Jednak bez instrumentów klawiszowych i vocodera Zawinula, których barwa i specyficzne wykorzystywanie stały się podstawowym znakiem rozpoznawczym grupy, główny komponent tworzonej narracji straciłby na jakości.

Lider Syndykatu wypracował sobie tylko właściwe techniki gry na klawiaturach analogowych. Odwołując się do brzmienia lat 80. budował naprzemiennie, bądź to przebiegi linearne (często z dużą obecnością pentatonik), bądź to faktury quasi big-bandowe. Przez cały czas kontrolował za ich pomocą przestrzeń muzyczną wycofując się z niej lub stając się jej pierwszoplanową płaszczyzną. A czynił to – pomijając ewentualne wstępy i łączniki – najczęściej na bazie nadzwyczaj ekspresyjnej gry sekcji rytmicznej. A że tworzona przez nią pulsacja często przybierała charakter transowy, stąd tworzona wspólnie energia miała wielką siłę rażenia. 

No i jeszcze ważną rolę w zespole spełniali zawsze soliści. Najczęściej byli nimi śpiewający w swoich ojczystych językach wokaliści, którzy oprócz artykulacji i frazowania odpowiadającego ich kulturze wykonywali melodie typowe dla regionów ich zamieszkania.

I to wszystko, co tu przywołałem, znajduje się na krążkach zajmującego nas projektu. Ale nie tylko. Otóż jego autor, w większym stopniu niż miało to dotąd miejsce, nawiązuje w nim do muzyki bliskowschodniej. Idiom jej, jak się okazuje, świetnie się wpasował w dotychczas istniejące atrybuty formacji. Oczywiście rocznicowy charakter koncertu przywołuje także wiele z atutów uzyskanych przez lata jej istnienia. Są zatem i popisy instrumentalnej sprawności muzyków, i dialogi wokalne, i orgie rytmu, i atmosfera radości, ale też i aura autentycznego zaangażowania. Wszyscy są świetni, prezentują odpowiadający im repertuar i cieszą się wspólną inspiracją. A że są prawdziwymi wirtuozami, to pozwalają ponieść się emocjom. I to się nam udziela. Pozycja obowiązkowa dla fanów muzyki improwizowanej.

Autor: Piotr Kałużny

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm