Wytwórnia: Atlantic/Rhino 081227942373 (dystrybucja Warner)


Think
Don’t Play That Song (You Lied)
I Say a Little Prayer
Until You Come Back to Me (That’s What I’m Gonna Do)
A Brand New Me
(You Make Me Feel Like) A Natural Woman
Angel, Border Song (Holy Moses)
Let It Be
People Get Ready
Oh Me Oh My (I’m a Fool for You Baby)
You’re All I Need To Get By
Son of a Preacher Man
Respect


Muzycy:
Aretha Franklin, śpiew, fortepian, organy; Dewey „Spooner” Oldham, Billy Preston, Barry Beckett, organy; Donny Hathaway, fortepian elektryczny, organy; Joe Farell, flet, saksofon tenorowy; Cornell Dupree, Bobby Womack, gitara; Frank Wess, flet, saksofon tenorowy; Roger Hawkins, perkusja; Patti Austin, chórki; The Royal Philharmonic Orchestra; grupa wokalna The Sweet Inspirations


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2018


A Brand New Me

Aretha Franklin

  • Ocena - 4

Podtytuł tej płyty zdradza wszystko… with the Royal Philharmonic Orchestra. Czyli Aretha i smyczki. Dodatkowym tropem są nazwiska producentów, bo to właśnie Nick Patrick i Don Reedman odpowiadają za powstanie albumu „If I Can Dream” z 2015 roku, na którym orkiestra królewskiej filharmonii oplatała rozbudowanymi aranżacjami nagrania Elvisa Presleya. I w tym przypadku formuła jest podobna, zasadnicza różnica polega na tym, że Aretha Franklin nadal żyje i śpiewa.

Rzecz podstawowa: to nie są nowe nagrania starych przebojów! To są te same stare przeboje, które znamy, z dodanymi partiami orkiestry. Czy cokolwiek na tym zyskują? Przede wszystkim wstępy instrumentalne, chociaż do tej pory doskonale obywały się bez nich. Okazjonalnie dodatkowe chórki, brawurowo prowadzone przez wokalistkę Patti Austin. Każde z czternastu nagrań na tej płycie każe jednak zadać pytanie, czy produkcja tego typu była w ogóle potrzebna. Powiada się, całkiem rozsądnie, żeby nie poprawiać dobrego. Producenci Patrick i Reedman poprawiają doskonałe.

Aretha Franklin podpisała w 1968 roku kontrakt z wytwórnią Atlantic i pod skrzydłami jej szefa, Ahmeta Erteguna, wydała serię hitów, które zmieniły muzykę popularną i wyznaczyły nowe standardy w wokalistyce. Jej ekspresja nie miała równych, siła jej przekazu docierała do najgłębszych pokładów ludzkich emocji. Artystce towarzyszyli znakomici muzycy ze „stajenki Erteguna”, a repertuar, który wtedy nagrywała to kanon.

I pod względem repertuarowym trudno mieć zastrzeżenia do płyty o nieco mylącym tytule „Całkiem nowa ja”. Znajdziemy tu większość piosenek, za którą Arethę pokochał na zawsze cały świat. Nie mogło zabraknąć tych najważniejszych, jak Think, Respect czy – fenomenalny utwór Carole King – (You Made Me Feel Like) A Natural Woman. Jest liryczny Angel, jest wielki przebój Bacharacha i Davida I Say a Little Prayer, jest soulowa pulsacja w Son of a Preacher Man.

Gdyby doszukiwać się, nawet jeżeli nieco na siłę, nagrań, które faktycznie zyskały na nowych aranżacjach, to – co ciekawe – będą to wykonywane przez artystkę covery pop, jak Border Song Eltona Johna czy Let
It Be
Beatlesów. Wyjątkowo dobrze wypada także klasyczny hit Curtisa Mayfielda
People Get Ready.

Niemniej jednak w ogólnej ocenie dorobku Arethy Franklin te „poprawki” nie mają dużego znaczenia. Ewidentne są walory oryginalnych aranżacji z lat 60. i 70. – to moc i prostota. Orkiestra symfoniczna wypada tym lepiej, im bliżej jej do tamtych rozwiązań. Można fantazjować, że producenci kierowali się zasadą „primum non nocere”.

Powstał album o wartości czysto neutralnej. Spokojnie można go pominąć, ale też przykrości nikomu nie sprawi. Głos Arethy zawsze się wybroni, „pokona” każdą aranżację. Piosenki są absolutnie ponadczasowe. Ale, jak dosadnie określił to jeden z amerykańskich recenzentów, producenci stworzyli Arecie Franklin „pośmiertny album za życia”. Proponuję wrócić do oryginałów.


Autor: Daniel Wyszogrodzki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm