Wytwórnia: Blue Note 671 643 1 (dystrybucja Universal)


Prayer
Raven
Bardo
A Hundred Moons
Strid
Transient State
Return to Text
Reactor
Window


Muzycy
: Chris Illingworth, fortepian; Nick Blacka, kontrabas; Rob Turner, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 12/2018


A Humdrum Star

GoGo Penguin

  • Ocena - 4

 „A Humdrum Star” to czwarty album brytyjskiego tria, po raz drugi opatrzony logiem Blue Note Records. Określają swoją muzykę następująco: „elektroniczne silne uderzenie spotyka się z jazzem”. Tak ich twórczość można by sklasyfikować przy powierzchownym kontakcie, ale spotkanie z nimi na dłuższą chwilę – na przykład trwającą 50 minut, czyli tyle co ich najnowsza płyta – objawia rozległą liczbę inspiracji. Elektroniczny żywioł to bardzo ważny komponent ich sztuki, a jazzu rozumianego jako swingująca muzyka improwizowana doszukać się u nich trudno.

W pracy pianisty Chrisa Illingwortha, kontrabasisty Nicka Blacki i perkusisty Roba Turnera znaleźć można natomiast najróżniejsze odniesienia do innych estetyk. Za pomocą preparowanych brzmień akustycznych i dźwięków przetworzonych elektronicznie, budują swoje kompozycje nawiązujące do trip-hopowych transów spod znaku Massive Attack (A Hundred Moons) i dynamiki tanecznej muzyki klubowej (Raven). Idiom klasyczny także nie jest im obcy – album otwiera Zimmerowska kompozycja Prayer, z kolei w Reactor minimalistyczne akordy przesycone są duchem dzieł Arvo Pärta. W konstruowaniu utworów i sposobie gry Illingwortha słychać inspirację pianistami znajdującymi się na styku jazzu i innych gatunków: Nika Bartscha i Hiromi Uehary.

Teraz, gdy padły już wszystkie adekwatne nazwy i nazwiska, czas zadać pytanie, jaki jest efekt tych stylistycznych fuzji. Oddać należy zespołowi GoGo Penguin, że znalazł własną formułę muzykowania – łączącą podniosłość, energię i szorstkość w takich proporcjach, by pozostać ciekawymi dla szerokiego grona odbiorców. Gdzie odezwie się kiczowaty pogłos, tam zjawi się zaraz sankcjonujący go klubowy rytm. Odrębnemu głosowi jednego z artystów towarzyszy regularna gra partnera. Po kulminacjach zawsze nastąpi łagodzące wytchnienie. Przejawia się w tym umiejętność balansowania między różnymi poziomami natężenia i tworzenia muzyki ciekawej formalnie, ale nie tracącej kontaktu z szerokim odbiorcą. Niektóre z ich pomysłów rażą prostotą i dosłownością. Nie zmienia to jednak faktu, że „A Humdrum Star” to płyta udana.


Autor: Maciej Krawiec

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm