Wytwórnia: ACT 9566-2 (dystrybucja GiGi)

Karma; Freedom; A Gift; A Little Jazz Tune; Belle époque; Alone; Hard Score; Prayer; Anyone with a Heart; Somewhere Over the Rainbow; Happy HippoMuzycy: Iiro Rantala, fortepian; Adam Bałdych, skrzypce; Asja Valcic, wiolonczela

Recenzję opublikowano w numerze 4-5/2014 Jazz Forum

Anyone With A Heart

Iiro Rantala String Trio

  • Ocena - 3.5

Iiro Rantala, aktualnie najpopularniejszy jazzman Finlandii (i chyba jedyny, poza nieodżałowanym Edwardem Vesalą, muzyk jazzowy kojarzony z tym krajem w Polsce), jest artystą, mówiąc eufemistycznie, niekonwencjonalnym, takim enfant terrible europejskiego jazzu. Swą muzyką – trochę klasyczną, trochę jazzową i mocno eklektyczną w charakterze – nie pragnie zbawiać świata, lecz dostarczać słuchaczom miłych dźwięków w efektownym opakowaniu.

Najnowszy projekt Rantali to cykl utworów napisanych na klasyczne trio fortepianowe (piano, skrzypce, wiolonczela), w których spotkały się elementy lżejszych nurtów kameralistyki z XIX i początku XX wieku, jazzu i muzyki pop. Całość ma lekki, relaksowy charakter – kompozytor posłużył się, zapewne świadomie, bardzo prostymi środkami, adekwatnymi do przyjętej konwencji. Jazz, dawkowany tu z umiarem, manifestuje się głównie poprzez swingowanie i partie solowe. Te prezentowane przez lidera – a one dominują – jakoś nie przypadły mi do gustu. To bardziej ogrywanie akordów i ornamentyka niż improwizacja jazzowa par excellence.

Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy do głosu dochodzi Adam Bałdych (szkoda, że tak rzadko), najciekawszy i najbardziej jazzowy artysta z całej trójki wykonawców. Pochodząca z Zagrzebia wiolonczelistka Asja Valcic nie jest szczególnie eksponowana; wspólnie z Bałdychem tworzy „sekcję rytmiczną” (często grają pizzicato), jej instrument podkreśla harmonię i kantylenę utworów.

Trzeba uczciwie przyznać, że album ma świetnie rozplanowaną dramaturgię; po kilku gładkich, ale coraz ciekawszych kawałkach, pojawia się kompozycja o znamiennym tytule Hard Score. Tu Rantala pokazał, że potrafi tworzyć rzeczy naprawdę intrygujące – kontrasty dynamiczne, fakturalne, agogiczne, motoryka rytmiczna, nagłe zwroty akcji plus fenomenalne solo Bałdycha podnoszą poziom tej płyty o kilka pięter; trochę żal, że całość nie rozwinęła się w podobnym kierunku. Zgrabnie wypadł też utwór tytułowy, inspirowany zapewne nurtem neoklasycznym spod znaku francuskiej Les Six.

Na przeciwległym biegunie sytuuje się Somewhere Over the Rainbow przerobiony na modłę salonowo-kawiarnianą; album nie straciłby wiele, gdyby ten standard wypadł z repertuaru. To przenikanie się ambitnego z pospolitym, prostego z wyrafinowanym, jest cechą wyróżniającą muzykę Rantali, stanowi jej znak rozpoznawczy.

Słuchając płyty, zastanawiałem się, do kogo właściwie jest adresowana. Wytrawnym melomanom muzyka może wydać się zbyt uproszczona, z kolei fani jazzu będą pewnie narzekać, że jest za mało jazzowa. Chyba największą frajdę sprawi więc tym, którzy nie są związani z żadną z tych orientacji stylistycznych – miłośnikom ładnych, wpadających w ucho i perfekcyjnie wykonywanych melodii.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm