Wytwórnia: STM 006


Once I Loved
Waters of March
You’re Everything
500 Miles High
The Midnight Sun
All the Things You Are
My Favourite Things
You Don’t Know What Love Is
This Happy Madness
Zmierzch


Muzycy
: Krystyna Stańko, śpiew; Dominik Bukowski, wibrafon, marimba; Marcin Wądołowski, gitara; Mateusz Smoczyński, skrzypce; Piotr Lemańczyk, kontrabas; Cezary Konrad, perkusja; Orkiestra Sinfonia Viva pod dyr. Krzysztofa Herdzina


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2019


Aquarius – The Orchestral Session

Krystyna Stańko

  • Ocena - 4.5

Nie podejrzewam, by tak doświadczona artystka jak Krystyna Stańko za podstawowy cel publikacji nowej płyty, w pewnej mierze nawiązującej do poprzednio wydanej i znakomicie przyjętej „Novos Anos” z roku 2016, przyjęła chęć powtórzenia („sequelu”) tamtego sukcesu. Choć to poniekąd logiczne, zgodne z regułami show-biznesu i wcale zręczne, jeśli tylko „powtórka z rozrywki” okazuje się być równie dojrzała od strony artystycznej.

Przyznam się, że tak postawiłem ową kwestię, gdy spojrzałem na listę wykonawców, towarzyszących wokalistce w nowym projekcie, a zwłaszcza na wykaz utworów. To w dużej mierze nieśmiertelne standardy, chętnie wykonywane np. w trakcie jam sessions i tysiąckrotnie ogrywane w najróżniejszych wersjach – np. All the Things You Are, Once I Loved, My Favourite Things, You Don’t Know What Love Is. A trzy utwory autorstwa A.C. Jobima niejako potwierdzały tezę o kontynuacji wcześniejszego projektu. Musiałem jednak zmienić zdanie, gdy płyta trafiła do odtwarzacza.

Jeśli nawet „Aquarius” jest w pewnym sensie następstwem „Novos Anos” (choćby ze względu na udział Bukowskiego, Lemańczyka i Wądołowskiego), to praprzyczyna jawi się jako wyzwanie. Wydaje się Wam, że All the Things You Are to jednak skamienielina, zaklęta w dziesiątkach, a może i setkach wybitnych interpretacji, i niczego się o tym utworze nowego nie dowiecie? Że choćby przyszło tysiąc atletów, to z Once I Loved nic nowego nie wycisną? I tu objawia się sens nowej płyty Krystyny Stańko. Może nie wszystkie w równym stopniu, ale intencjonalnie zapewne tak – owe do imentu wydawałoby się ograne kompozycje przechodzą swoistą reinkarnację, objawiając słuchaczowi nową postać. Okazuje się, że wizje, w głównej mierze obejmujące kolorystykę, barwę, dynamikę, jeśli mają oparcie w podążającym za wyobraźnią aranżera orkiestrowym aparacie wykonawczym, wyznaczają całkiem nowe przestrzenie.

Ważną rolę w kreowaniu niuansów brzmienia odgrywa technika i produkcja studyjna, ewidentnie podniesiona do rangi współistotnej sztuki. Wreszcie muzycy – najlepsi z najlepszych, jeśli idzie o rozumienie intencji wokalistki i aranżera (a jest nim Krzysztof Herdzin). Połączenie tych elementów, plus adekwatne stosowanie zasad kompozycji, uwzględniających pełną paletę możliwości – daje efekt, o jakim czasem się marzy.

Proszę posłuchać otwierającego płytę Once I Loved. Aranżer nie tknął tych elementów utworu, które decydują o jego przynależności gatunkowej i jednoznacznie kojarzą się słuchaczowi ze stylistyką klasycznej bossa novy A.C. Jobima. Harmonia, rytm, metrum, melodia tematu – wszystko grane „po Bożemu”. A jednak dreszcz przechodzi, gdy aranżer z udziałem inżyniera dźwięku owija ten tradycyjny szkielet utworu w wysmakowane barwy orkiestry, sugeruje skojarzenia harmoniczne, delikatnie zarysowane jednym-dwoma dźwiękami to z jednego, to z drugiego instrumentu, kontrastuje melancholię tekstu z dramatycznym solo skrzypiec Smoczyńskiego…

„Aquarius”, której to płyty słucham raz za razem z rosnącym uznaniem dla jej konceptu i lekkości (jaką osiąga się najcięższą pracą, jak wiadomo), jest niedającym się obalić dowodem, że jazz to sztuka zespołowa, w której suma indywidualności potrafi wyznaczyć nowe perspektywy.

Gdybym to ja decydował o ostatecznym kształcie płyty, nie dołączałbym do niej jedynego polskiego utworu (Przybory i Wasowskiego) Zmierzch. Pełna uroku to piosenka, z wrażliwością zinterpretowana przez wokalistkę, ale na tle pozostałych utworów wydaje się nie wykraczać poza zestaw konwencjonalnych środków aranżacyjnych, nie tworząc „wartości dodanej”, której tak wiele tkwi w dziewięciu interpretacjach standardów i jazz originals z importu.


Autor: Stanisław Danielewicz

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm