Wytwórnia: ForTune 0134


Polonez a-moll
Oberek G-dur
Kujawiak f-moll
Krakowiak F-dur
Mazurek d-moll
Kołomyjka bb-moll
Czardasz c-moll
Polonez D-dur

Muzycy: Joachim Mencel, fortepian, lira korbowa; Weronika Plutecka, skrzypce; Szymon Mika, gitara; Paweł Wszołek, kontrabas; Szymon Madej, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 6/2018


Artisena

Joachim Mencel

  • Ocena - 4

Z ogromnym zainteresowaniem obserwuję paletę możliwości korzystania z muzyki tradycyjnej przez rodzimych muzyków. Używanie archiwalnych nagrań jako sampli, kopiowanie tradycyjnych melodii nuta w nutę, branie na warsztat ludowych tematów i aranżowanie ich na jazzowe składy, wreszcie, mój ulubiony sposób – pisanie swoich kompozycji w oparciu o źródło. Wówczas, mimo że melodie powstają współcześnie, mają w sobie życie i prawdę, które ja słyszę w muzyce wsi. I tak jest z „Artiseną” Joachima Mencla. Żyje to, jest świeże, piękne i choć dalekie od źródeł, to afirmujące je tysiącem subtelnych odniesień do pierwowzorów.

Po pierwsze lira korbowa. Wśród folkowców modna, w jazzie niekoniecznie. Cóż się dziwić, to instrument niegdyś towarzyszący wędrownym opowiadaczom, tzw. dziadom, do prostego akompaniamentu. Jego toporna konstrukcja bynajmniej nie nadaje się do wirtuozerskich solówek, a charakterystyczny „bzyk” drażni ucho niezahartowanego słuchacza. Na „Artisenie” lira jest jednak wykorzystana doskonale, bez szarżowania (to Mencel zostawia sobie na fortepian), wygrywająca głównie tematy, długie dźwięki i plamy, które przenoszą w czasie i stanowią trademark płyty. Brzmienie liry jest miłe dla ucha, spogłosowane, złagodzone tu i ówdzie kojącą gitarą Szymona Miki lub fortepianem Mencla.

Po drugie – mazurki Chopina. Mistrz, którego sympatia do muzyki ludowej jest udokumentowana (Chopin krytykował najwybitniejszego etnografa Oskara Kolberga za nieprecyzyjne zapisy nutowe zbieranych przez niego pieśni!) wsłuchawszy się niegdyś w mazowieckie mazurki zaczął pisać pod ich wpływem swoje kompozycje. W efekcie powstała zupełnie nowa forma – chopinowski mazurek. Płyta Mencla składa się, analogicznie, ze skomponowanych przez muzyka tematów odwołujących się w sposób oczywisty lub bardzo subtelny do polskich tańców narodowych, huculskiej kołomyjki i węgierskiego czardasza (nawet w tytułach Mencel kontynuuje chopinowski zamysł). Z tą nową jakością, że komponując, Mencel posługuje się językiem nie klasyki, jak Chopin, ale językiem jazzu.

Efekt? Formuła jest nowa, świeża, korzystająca z pierwowzorów nienachalnie, w sposób wyważony. Tu lira, tam bardzo stylowe skrzypce Weroniki Pluteckiej, przyśpieszenie charakterystyczne dla czardasza, puls poloneza w finałowym utworze, nastrój kujawiaka, akcent na raz i dwa wieńczący frazę oberka. Moje folkowe serce pokochało od razu czerpiący garściami z surowej materii Mazurek d-moll, ale wszędzie tam, gdzie źródełko odzywa się tylko na chwilę, doceniam kunszt Mencla jeszcze bardziej. Bo lubię, gdy zainteresowanie rodzimą kulturą ludową nie ma odium obsesji. Dzięki temu umiarowi na plan pierwszy wysuwa się lider jako kompozytor, umiejętnie i z klasą korzystający z rodzimej tradycji, aby tworzyć swoje – menclowskie – kujawiaki, polonezy, kołomyjki. 


Autor: Basia Derlak

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm