Wytwórnia: Audio Cave ACD-003-2019


Asanisimasa
Tamburello
3
Nas już dawno nie ma przy tym stole
Północna ściana
6
Horyzont zdarzeń


Muzycy:
Dorota Zaziąbło, fortepian, syntezatory; Mateusz Gawęda, fortepian, syntezatory; Jakub Mielcarek, kontrabas; Łukasz Stworzewicz, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 4-5/2019


Asanisimasa

Silberman Quartet

  • Ocena - 3.5

Tytuł najnowszej płyty zespołu Silberman Quartet, któremu przewodzi Łukasz Stworzewicz, nawiązuje do dziecięcego zaklęcia „Asa Nisi Masa” z filmu Federico Felliniego „8 i pół”. Fraza ta, której metafizyczne oddziaływanie zestawia się z motywem różyczki z „Obywatela Kane’a” Orsona Wellesa czy Proustowską magdalenką, to kolejny kulturowy trop, na który naprowadza w swojej dyskografii Stworzewicz. Różnorodnych inspiracji mu nie brakuje, więc na kolejnych albumach odsyła słuchaczy do kina, sztuk wizualnych czy literatury.

Nawet najbardziej frapujące fascynacje artysty nie gwarantują równie udanych owoców owych inspiracji, ale na albumie „Asanisimasa” sugerowana przez tytuł tematyka znajduje ciekawe odzwierciedlenie. Kwartet kreuje świat posępny, enigmatyczny, chwilami nawet odstręczający, który przemierza się meandrując, błądząc w półmroku, sporadycznie dostrzegając przewodników. Można w tej trudnej przestrzeni poczuć się wyobcowanym, jak w surrealistycznej scenografii. A gdy jakiś kierunek wyda się tym właściwym, obrana droga znika jak Kot z Cheshire.

Wieloznaczność muzyki Stworzewicza wynika z nieprzewidywalnych narracji ut­worów, prymatu improwizacji, a także niestałości sfery brzmieniowej. Z regularnymi rytmami i tonalną melodyką ściera się bowiem bogactwo najrozmaitszych dźwięków: chrzęstów, skrzypienia, preparacji instrumentów, a także mniej i bardziej czytelnych zabiegów elektronicznych. Nie wszyst­kie aranżacyjne pomysły są udane – rażą na przykład nachalne keyboardy w utworze szóstym, cytującym Koncert altówkowy Sofii Gubajduliny (a nie skrzypcowy, jak informuje książeczka) albo w hermetycznej Północnej ścianie, którą przed oskarżeniem o grafomanię broni tylko wzruszające, pianistyczne zakończenie. Ale summa summarum koncepcja Stworzewicza prawie się domyka i przekonuje, poza wielowątkowością i niepokojem oferując pasaże nawet Hancockowskie (Tamburello) czy sekwencje jak­by żywcem wyjęte z kompozycji The Dark Eyes of Martha Hirsch Tomasza Stańki (utwór nr 3).

Prawie, ponieważ w jej pełnym oddziaływaniu bardzo przeszkadza słaba jakość techniczna nagrania. To niestety kolejna płyta Silbermana, której brzmienie określiłbym jako szare, matowe, brzydkie – a nie na takie zasługuje bogata w pomysły, poszukująca, nieoczywista sztuka Stworzewicza.


Autor: Maciej Krawiec

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm