Wytwórnia: Blue Note 509945

Aurora

Avishai Cohen

  • Ocena - 4

Morenika; Interlude in C# Minor; El Hatzipor; Leolam; Winter Song; It’s Been So Long; Alon Basela; Still; Shir Preda; Aurora; Alfonsina y el Mar; Niches Noches/La Luz; Shalom Aleichem
Muzycy: Avishai Cohen, śpiew, kontrabas, gitara basowa, fortepian; Shai Maestro, fortepian, Wurlitzer; Itamar Doari, instr. perkusyjne; Amos Hoffman, oud; Karen Malka, śpiew; Stephane Belmondo, trąbka, flugelhorn; Lionel Belmondo, flet





Izraelski kontrabasista Avishai Cohen wypłynął w latach 90. jako sideman w sekstecie Chicka Corei Origin, a od roku 2003 konsekwentnie buduje karierę solową z własnymi zespołami. „Aurora” to już jego 11 autorski album, ale pierwszy pod szyldem Blue Note. To dziwne, że na swój bluenote’owski debiut wybrał projekt, który raczej nie kojarzy się z profilem zasłużonej wytwórni, gdzie dominuje hard bop, soul jazz i awangarda. Ale Avishai nie spekuluje, idzie za głosem serca – gra to, co mu dusza podpowiada. A podpowiada mu własną tradycję.

Po latach spędzonych Ameryce Avishai powrócił do ojczyzny i mieszka teraz w Tel Awiwie. „Aurora” to jego powrót do źródeł, w głąb samego siebie, w krainę dzieciństwa, do przepojonych smutkiem i tęsknotą melodii, które do snu nuciła mu matka. Śpiewane przez niego tradycyjne żydowskie pieśni i nowe kompozycje to podrasowana jazzem śródziemnomorska „muzyka świata”, gdzie stapiają się wpływy folkloru blisko-wschodniego, północno-afrykańskiego, iberyjskiego.

Mieszają się tu i dźwięki, i języki – Avi­shai śpiewa po hebrajsku, w dialekcie żydowsko-hiszpańskim ladino (Morenika), po hiszpańsku i angielsku. Nawiasem mówiąc te po angielsku brzmią nader banalnie, w stylu wczesnych Beatlesów, rozbijając ciągłość stylistyczną płyty. A w ogóle jeśli szukać jakiejś analogii dla Cohena, to byłby to raczej Sting, a nie McCartney.

Niektóre z tych pieśni wykonał Avishai podczas koncertu na Jazzie na Starówce w sierpniu 2008 roku, na kilka miesięcy przed nagraniem płyty, i tymi właśnie utworami podbił serca warszawskiej publiczności. Z tamtego tria pozostawił w zespole młodego pianistę nazwiskiem Shai Maestro, w miejsce perkusisty wziął perkusjonistę, bo teraz większy nacisk kładzie na barwę, dokooptował muzyka grającego na arabskiej lutni oud, a także wokalistkę, która śpiewając z nim unisono bądź harmonicznie otula jego surowy i chropawy głos. Są tu również dwa utwory instrumentalne i dużo basu, który dodaje tej muzyce głębi i mistycznej siły.

Autor: Paweł Brodowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm