Wytwórnia: Agora

Waltrzyk
Wpatrzeni w siebie
Tylko jedna nie spała
Silver Serenade
Punjab
W drodze na Klimczok
Wariacja na temat „U boru”
Love for Sale
Bezsenność we dwoje
Bemsha Swing
So What


Muzycy:
Marian Pawlik - kontrabas, gitara basowa
Kuba Płużek - fortepian, piano Fendera
Bartłomiej Noszka - saksofon tenorowy i sopranowy
Michał Heller - perkusja

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 4-5/2021

Bezsenność we dwoje

Marian Pawlik

„Bezsenność we dwoje” to drugi autorski album Mariana Pawlika. Pierwszym był nagrany w tym samym składzie, a wydany w 2018 roku „Old Bass Line”. Niewątpliwym plusem najnowszej płyty jest fakt, iż nie wyczuwa się tu przesadnego udziału lidera-basisty (granie tematów, solówek, wstępów, kadencji itd). Należy dodatkowo podkreślić – sound kontrabasu, jak i linie basowe grane przez Pawlika (wybór nut, time, zespolenie z grupą), zasługują na najwyższe uznanie. Stanowią jeden z największych walorów tego materiału. Co nie oznacza wszakże, iż pozostałe dźwięki nie są cenne.

Na płytę składa się 11 utworów, znajdujących się w szerokich widełkach wyrazowo-stylistycznych. Zostawmy nierozstrzygnięte, czy jest to niespójność stylistyczna – jak mógłby ktoś pomyśleć – czy też różnorodność programowa (uatrakcyjniająca płytę) – jak sądziłby ktoś inny.

A zatem mamy tu utwory plasujące się w obszarze środkowego nurtu, klasyki Davisa, Silvera czy Monka. Jest też utwór niemal freejazzowy i inny – folkowy, i dawna piosenka Zauchy. Jest też lekki, autorski walczyk (Kuby Płużka) i najeżony jak slalom tyczkami (harmonie, podziały) hendersonowki Punjab.

W kilku utworach lider gra na gitarze basowej, a funkujące opracowania wskazują na jedną z dróg, jakie przebył w swej muzycznej karierze. W aspekcie melodycznym, solowym basista nie ma już tego „ciągu frazy”, jak w przypadku gry sekcyjnej, solówki jego są raczej urytmizowaną (off beats) formułą linii basowych, (akompaniamentu) ze sporą ilością słabiej brzmiących w kontekście melodii prym akordów.

Ale od czego na płycie są inni muzycy? Zarówno demonstrujący piękny ton saksofonista Bartłomiej Noszka, jak i wykazujący pełne kompetencje pianista Kuba Płużek biorą ciężar melodycznej narracji na swe barki. I dobrze wywiązują się z tego zadania. Saksofonista, jak mało kto z młodszego pokolenia, rozumie naczelną ideę jazzowej improwizacji – „to tell a story”. Logicznie łączy motywy we frazy, frazy w zdania, przystrojone wianuszkiem laurowym pracy motywicznej. Czytelna jest tu jego fascynacja Joe’em Hendersonem, a może nawet bardziej Joshuą Redmanem (lecz czy nie za bardzo?). Walorem gry Płużka jest dobre rozumienie piana Fendera (nie każdy „akustyczny” pianista może pochwalić się tą cechą) zarówno w obszarze akom­paniamentu, jak solówek. Perkusista Michał Heller, choć schowany w szuf­ladkę „trzymaj time”, wywiązuje się ze swej roli bardzo dobrze, prezentując w kilku miejscach solowych wymian z melodykami inwencję rytmiczną i motywiczną.

Płyta jest komunikatywna. Niektóre jednak z utworów, a także solówki wydają się niedopowiedziane, zbyt krótkie. Nie czyńmy waloru z powściągliwości, bo ta w najlepszych jazzowych przypadkach (Miles, Monk, Chet, West Coast) niosła jednak znamiona dużej ekspresji.

Płyta jest przykładem przekazywania pokoleniowej pałeczki i „ojcowskiego” wskazywania na istotne elementy muzyki. Tego rodzaju „krakowska szkoła” (Muniak, Śmietana) przyniosła wiele dobrego i dała świetnych wychowanków. W tym przypadku „synowie” mogliby być czasem bardziej krnąbrni i zaprezentować szesnastkowe frazowanie, dłuższe improwizacje, większą odwagę i ogień. By nie skończyło się jak w przypowieści o ojcu, pytanym przez niedojrzałego syna – czy może już odejść w samodzielną drogę. „Nie, nie jesteś gotowy” – odpowiedział. Podobnie było, gdy sytuacja powtórzyła się rok później. Po kolejnym roku, nad takim samym pytaniem syna, ojciec zapłakał.

Autor: Jacek Niedziela-Meira

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm