Był Gdańsk

Był Gdańsk, był jazz

„Był Gdańsk (jazz 01)” – ten tytuł, choć chwytliwy, to największa nieścisłość nowej i dobrze zapowiadającej się serii płytowej, bowiem od roku 1945, do dziś Trójmiasto, bez podziału na Gdańsk, Sopot i Gdynię, jest jednorodną ostoją środowiska jazzowego. Podejrzewam, że nie tyle wyimaginowana odrębność Gdańska, ile proza życia (sponsorem serii płyt jest Urząd Miejski w Gdańsku) zadecydowała o nieadekwatności nazwy w stosunku do „miejsca pochodzenia muzyki”.

Nie ma co jednak wybrzydzać – dzieło, które redaktor serii Marcin Jacobson rozpoczął publikacją unikalnych historycznych nagrań zespołów Flamingo, Rama 111, Baszta i Antykwintet w ramach czteropłytowej serii „Swingujące 3-Miasto”, teraz znalazło dopełnienie w postaci kompilacji dokonań wyżej wymienionych zespołów na wspólnej płycie. A jest to dzieło imponujące.

Od chwili, gdy dotarły do uszu słuchaczy nagrania, po kilkudziesięciu latach od daty rejestracji, uprawniony staje się postulat, by od nowa zacząć pisać historię powojennego polskiego jazzu. Są bowiem dostępne twarde dowody, że ustalana przez lata hierarchia wartości i znaczeń nie objęła ważnych obszarów, których pominięcie czy zepchnięcie na margines siłą rzeczy przekierowało uwagę zarówno fanów, jak recenzentów i badaczy na inne nazwiska, inne nazwy zespołów, inne nagrania – w których muzycy trójmiejskiego środowiska uczestniczyli marginalnie albo wcale.

Przykład pierwszy z brzegu (celowo wybieram najbardziej oczywisty i moim zdaniem nie podlegający polemikom) to historia polskiego jazzu tradycyjnego, akcentująca na przełomie lat 50. i 60. XX w. najpierw rolę mitycznych niemal Melomanów, a potem New Orleans Stompers, przemienionych w Warszawskich Stompersów (przy tej okazji zapomina się o świetnym dixielandowym zespole Zygmunta Wicharego, do dziś wypominając mu udział w komercyjnych imprezach i akompaniamenty rock and rollowym piosenkarzom). Porównajmy dziś nagrania, gdy są wreszcie dostępne!

Nie negując znaczenia tych i paru innych warszawskich oraz krakowskich zespołów we wspomnianym okresie, proponuję wysłuchanie nagrań z płyty zespołu Flamingo, dokonanych na początku lat 60., w różnych składach osobowych. Obaj trębacze – Piotr Nadolski i Ryszard Podgórski – reprezentowali wówczas poziom nie tylko techniki instrumentalnej, ale i rozumienia stylistyki dixielandu niezrównany. Zaś sekcja rytmiczna z Janem Nalaskowskim za perkusją nie miała sobie równych w Polsce, jeśli idzie o jazz tradycyjny.

Niestety, wśród kilkunastu utworów, jakie wyszperał Jacobson w radiowych zasobach archiwalnych, zabrakło składu moim zdaniem absolutnie doskonałego, z połowy lat 60., z sekcją melodyczną: R. Podgórski - tp, Lucjan „Michał” Czaplicki, Zbigniew Porzyński - tb. Jeśli takie nagrania były jednak wówczas zarejestrowane i wypłyną po latach z niebytu, będą kolejnym dowodem na niezaprzeczalną supremację wybrzeżowego dixielandu wśród wówczas wcale już niemałej gromadki zespołów z Warszawy, Krakowa czy Gliwic.

Jednak to nie kwestia poziomu muzyków czy zapomnianych dziś osiągnięć artystycznych trójmiejskich jazzmanów wydaje się być najważniejsza, gdy wspominam o konieczności rewizji niektórych aspektów historii jazzu w Polsce. Nawet tak świetnie zorientowany w meandrach historii jazzu w Polsce Krystian Brodacki, w swojej pracy „Historia jazzu w Polsce”, wydaje się podążać tropem J. E. Berendta, interpretując kolejne etapy historyczne przede wszystkim w kategoriach „rozwoju jazzu” i nakładających się na ów „rozwój” zjawisk historycznych. Tymczasem ani rozważania o charakterze czysto muzykologicznym, ani prezentacja ciągu indywidualnych sylwetek znaczących muzyków, ewentualnie z dodatkiem działaczy, organizatorów i publicystów zajmujących się jazzem – na pewno nie są wystarczające.

Nabrałem owego przekonania, analizując kilkudziesięcioletnią, powojenną historię jazzu w Trójmieście. Otóż tylko badania interdyscyplinarne, uwzględniające wpływ różnych środowisk na kształtowanie się znaczących zjawisk (np. łączenie się muzyków w zespoły, fascynacje określonymi zjawiskami stylistycznymi – by wymienić pierwsze z brzegu), skonfrontowane ze stanem rozwoju analogicznych środowisk w innych przestrzeniach i odniesieniach czasowych, badania z uwzględnieniem narzędzi socjologicznych – mogą dać odpowiedź na pytania, które nie zawsze bywają postawione: jakie zjawiska i wydarzenia wpłynęły na sukces czy niepowodzenie muzyka czy grupy w obrębie środowiska? Dlaczego w obrębie jednego środowiska wybierano w pewnym okresie określone stylistyki i „mody”, które gdzie indziej cieszyły się mniejszym powodzeniem? Jak na kształtowanie się środowisk jazzowych wpłynął udział (lub jego brak) członków in­­nych środowisk artystycznych i dziennikarskich? Czy i w jakim zakresie na poziom przygotowania zawodowego muzyków wpływała postawa zarządców życia kulturalnego (w okresie PRL-u) i stosunek dyrekcji szkół muzycznych do uprawiania jazzu przez uczniów i studentów?

Tego rodzaju pytań jest oczywiście znacznie więcej – zaś każde domagające się odpowiedzi pytanie, gdy zostało uwzględnione w długim katalogu postulatów, doprowadziło mnie do sformułowania tezy, że wyjątkowe wartości trójmiejskiego środowiska jazzowego, potwierdzone poziomem wykonawczym „podmiotów”, zapisanych na płycie „Był Gdańsk” i serii „Swingujące 3-miasto”, powinny być interpretowane w kontekście wyżej wspomnianych badań in­ter­dyscyplinarnych.

Przejdźmy do konkretów. Pisana z pozycji Warszawo-centrycznych historia polskiego jazzu zapewne w jeszcze mniejszym niż obecnie stopniu uwzględniałaby udział muzyków środowisk trójmiejskich, krakowskich, wrocławskich, może jeszcze paru innych o zbliżonym znaczeniu, gdyby nie organizowane od roku 1964 we Wrocławiu festiwale Jazz nad Odrą, najpierw w kategoriach jazzu tradycyjnego i nowoczesnego, potem tylko nowoczesnego, ze swoimi prestiżowymi nagrodami dla wchodzących na jazzową scenę młodych muzyków. Zwycięstwo we Wrocławiu oznaczało bowiem automatycznie występ na jesiennym warszawskim festiwalu Jazz Jamboree, recenzje i wywiady z liderami w miesięczniku „Jazz” – jednym słowem znaczący pierwszy stopień kariery. Z tej perspektywy popatrzmy na kariery i losy zespołów, których nagrania zostały zawarte na CD „Był Gdańsk”.

Flamingo istniało od marca 1958 roku i, mimo posiadania zaszczytnego miana „zespołu firmowego” miesięcznika „Jazz”, poza Trójmiastem nie cieszyło się sławą, na jaką zasługiwało. Ale przyszedł rok 1965 i w ramach festiwalu Jazz nad Odrą odbył się I Ogólnopolski Konkurs „Złota Tarka”. Lista uczestników była imponująca: Asocjacja Hagaw, Dixieland Jazz Band 64, Rag­time Jazz Band, Royal Garden Jazz Band, Storyville Jazz Band, Warszawska Grupa Tradycyjna. I wśród nich – je­dyny zespół z Gdańska. Jury uznało, że najlepszym zespołem jest bezapelacyjnie Flamingo. Oczywiście, dzięki temu zespół wystąpił jesienią na Jazz Jamboree. Ale płytę dla „Polskich Nagrań” nagrał (nr. 1 w serii „Polish Jazz”) Ragtime Jazz Band z Warszawy, także warszawski Hagaw. Zaś swoją pierwszą płytę członkowie trójmiejskiego Flamingo zobaczyli – dzięki akcji M. Jacobsona – na półkach dopiero w roku 2012...

W owym czasie nie tylko Flamingo wdzierało się szturmem na profesjonalną jazzową scenę dzięki festiwalom Jazz nad Odrą. Po pierwszym festiwalu w roku 1964 główną nagrodę przywiózł do Trójmiasta kwartet Ryszarda Kruzy. W 1965 w kategorii jazzu nowoczesnego triumfowało trio W. Nahornego, ale i II nagroda trafiła do gdańskiego klubu Żak za sprawą zespołu Jazz Players. I jeszcze nagrody indywidualne – dla Nahornego (I miejsce jako instrumentalista, III miejsce jako kompozytor) i pianisty J. Sa­piejewskiego (II miejsce w kategorii kom­pozycji). Wyróżnienia instrumentalne: L. Czap­licki (cl, Flamingo), W. Skuba (p, Jazz Players). Rok 1966 – II miejsce wśród zespołów nowoczesnych zajęli The Soul Brothers, wyróżnienie dla grupy Jerzego Sapiejewskiego, główna nagroda dla instrumentalisty S. Cieślaka - tb, wyróżnienie dla L. Czaplickiego - cl, as i P. Juszczenki - g, główna nagroda za kompozycję dla J. Sapiejewskiego. W 1967 r. główną nagrodę dla instru­mentalisty przywiózł pianista Wiesław Skuba (grał w kwartecie P. Juszczenki), a wyróżnienie skrzypek Beniamin Marhula (grał w kwintecie P. Dyakowskiego).

W kolejnych latach muzycy z Trójmiasta zdobywali we Wrocławiu dalsze nagrody zespołowe i indywidualne (Andrzej Przybielski za kompozycję i jako najlepszy instrumentalista, Marianna Wróblewska jako najlepsza wokalistka) – ale czas, by napisać o kolejnym zespole, którego jakość (wreszcie) potwierdzają nagrania, porównywalne z innymi nagraniami, opublikowanymi trzydzieści lat wcześniej.

W roku 1971 pojechała do Wrocławia Rama 111, grająca muzykę z pogranicza jazzu i rocka. Co prawda jury przyznało zespołowi zaledwie III nagrodę, ale wyróżniono jazz-rockowe opracowanie dawnego hymnu rycerskiego Bogurodzica przez Jana Rejnowicza, a prezentacja była na tyle sensacyjna, że zaproszono zespół na Jamboree do Warszawy. Dotychczas na Jamboree grali wyłącznie zdobywcy I nagrody we Wrocławiu – ale dla Ramy zrobiono symptomatyczny wyjątek... Niestety, na płycie „Był Gdańsk” owej Bogurodzicy nie usłyszymy, gdyż archiwalny zapis, mimo różnych zabiegów w zakresie tzw. masteringu, wobec bardzo niewłaściwie zapisanych w oryginale proporcji dynamicznych, nie bardzo nadaje się do słuchania. Ale to, co na płycie przypomniano, jest odpowiednią wizytówką osiągnięć Ramy na polu smacznych połączeń muzyki pop i rock z jazzem.

W roku 1977 jurorzy Jazzu nad Odrą przyznali wyróżnienie trójmiejskiej grupie „Baszta”, grającej w stylistyce porównywalnej do Chicago, Blood Sweat and Tears, Tower of Power. Recenzenci miesięcznika „Jazz” J. Szprot i J. Mechanisz bardzo chwalili grę sekcji rytmicznej Baszty, ja jednak w swojej recenzji dla tygodnika „Fakty” odnotowałem: „...najpierw w ramach sabotażu ktoś wyrywa basiście kable ze wzmacniacza, potem akustyk (…) długo bawi się gałkami, niwecząc dwa utwory z trzech zaprezentowanych”. Teraz, po latach, możemy posłuchać Baszty z kablami na właściwym miejscu, a gałkami możemy pobawić się sami, by dodać mocy solidnej jazz-rockowej sekcji rytmicznej.
W roku 1978 wybrał się z Trójmiasta do Wrocławia Antykwintet pod wodzą pianisty Leszka Kułakowskiego. Sukcesu nie było, więc uparci muzycy za rok pojechali do Wrocławia ponownie – zdobywając II nagrodę. Widać za mało – więc wyjazd w roku 1980 wreszcie potwierdził klasę zespołu I nagrodą, dodatkowo nagrodą za kompozycję dla Kułakowskiego.

Umieszczenie w nazwie płyty (co prawda w nawiasie, ale to nie pomniejsza zobowiązania) napisu „jazz 01” daje nadzieję, że red. Marcin Jacobson odnajdzie i opublikuje nagrania innych wybitnych trójmiejskich muzyków, z których tylko niektórzy zyskali należne sobie uznanie w historii polskiego jazzu. Bardzo brakuje np. zapisów prezentacji dwóch pierwszych „supergwiazd” polskiego jazzu, jeszcze w latach 50. – woka­listy Marka Tarnowskiego i trębacza Ala Musiała. Nieliczne nagrania „oficjalne” z tamtych lat niewiele oddają z ich niezaprzeczalnej wielkości, są zaledwie odpryskami tego, co w magiczny sposób elektryzowało publiczność koncertów. Jeśli miałbym składać zamówienie, to podpowiedziałbym nagrania z udziałem W. Nahornego - as, R. Kruzy - vib, W. Damięckiego - b, B. Jopyka - dr, S. Cieślaka - tb, W Skuby - p z lat 60. Może gdzieś zachowały się nagrania świetnego wokalisty Mirosława Bobrowskiego? Albo big bandu Jana Tomaszewskiego (poza małą płytką, nie najlepiej nagraną w latach 60.)? Czy jest gdzieś ślad po natchnionych, żarliwych i zaskakujących poszukiwaniach Andrzeja Przybielskiego i Helmuta Nadolskiego? Czy uda się przywrócić historii rewelacyjny poziom gry Beniamina Marhuli (viol), jeśli odnajdą się jego nagrania? Może gdzieś zakopano nagrania Swingtetu Edwarda Rykaczewskiego – a Jacobson je odkopie?

Jeśli tak, to proszę o wiadomość – by nie powtarzać błędów, jakie przydarzyły się płytom z serii „Swingujące 3-miasto” i „Był Gdańsk”. Na tej ostatniej, by daleko nie sięgać, po wysłuchaniu nagrań Flamingo można przeczytać na okładce (wbrew faktom), że w jednym utworze gra dwóch puzonistów, za to w następnym muzycy grają bez puzonisty. A ja przecież tych puzonistów (pojedynczo) słyszę jednak w każdym utworze...

Stanisław Danielewicz

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm