Wytwórnia: For Tune 0063

Joy in the Lord;
Ghosts;
His Grace;
Oleo;
Well You Needn’t;
The Fathers Will;
Giant Steps;
Eternal Life;
Blessed Jesus

Muzycy: Charles Gayle, saksofon tenorowy, fortepian; Ksawery Wójciński, kontrabas; Klaus Kugel, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 1-2/2016 Jazz Forum.

Christ Everlasting

Charles Gayle Trio

  • Ocena - 5

Amerykański tenorzysta i pianista jest chyba najbardziej niezłomnym bojownikiem free jazzu. Przez blisko 20 lat pozostawał bezdomnym, przy życiu utrzymywał się grając na saksofonie na nowojorskich ulicach. Jak sam twierdzi, dzięki temu mógł cały swój czas przeznaczyć na szlifowanie techniki gry. Pod koniec lat 80. udało mu się wyrwać z bezdomności dzięki serii płyt nagranych dla szwedzkiej firmy Silkheart, odtąd stał się jedną z najważniejszych postaci na scenie amerykańskiego free jazzu.

To muzyk trochę niedzisiejszy – w najlepszym tego słowa rozumieniu. Zarówno swoją postawą, filozofią życiową, jak i tworzoną muzyką sprawia wrażenie wyrwanego z początku lat 60. Jego głęboka wiara i uduchowienie przypominają Coltrane’a, gwałtowność gry i brzmienie saksofonu kojarzą się z Albertem Aylerem.

Na płycie „Christ Everlasting” znajdziemy utwory zarówno Trane’a, Aylera, jak i Sonny’ego Rollinsa czy Theloniousa Monka (Well You Needn’t zagrany przez lidera na fortepianie nieco w stylu Cecila Taylora), a także oryginalne kompozycje Gayle’a. Cokolwiek by nie brał na warsztat – oddaje się temu bez reszty, gra całym sobą, niemal na granicy fizycznego wyczerpania. Jego improwizacje to strumień czystych emocji, płynących prosto z serca. Brzmienie jest szorstkie, przybrudzone, niczym nie upiększone, a nonszalancja intonacyjna tylko dodaje mu autentyczności. Przedęcia sprawiają, że często wpada w rozdzierający krzyk.

Podczas koncertu w poznańskim klubie Dragon towarzyszą mu doskonali partnerzy – niemiecki perkusista Klaus Kugel i nasz basista Ksawery Wójciński. Momentami nie sposób uniknąć porównań ze słynnym triem Aylera, w którym brylowali Gary Peacock i Sunny Murray. Kugel podobnie jak ten ostatni tworzy falowe nawałnice perkusyjnych dźwięków, a Wójciński nieustannie dba, by cała zespołowa maszyneria trzymała się kupy.

Dawno już nie słyszałem tak emocjonalnej i autentycznej muzyki.

Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm