Co to za czas; Kobiety, których nie ma; Księżyc frajer; Uroda; Ludzkie gadanie (Gadu Gadu); Zielono mi; Gaj; Stan podgorączkowy; Życie nie stawia pytań; Rozmowa poety z komornikiem; Niech żyje bal; Małgośka; Gaj

Muzycy: Daniel Moszczyński, śpiew, instr. elektroniczne, gramofon; Adam Lemańczyk, Jacek Piskorz, fortepian, instr. klawiszowe; Patrycjusz Gruszecki, trąbka, flugelhorn; Jan Adamczewski, saksofony; Bartłomiej Pietsch, bas; Waldemar Franczyk, perkusja; kwartet smyczkowy; chórek

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 12/2021


Co to za czas

BIBOBIT/OSIECKA

Agnieszka Osiecka była krnąbrna, niezależna, uparta i błyskotliwa, układała słowa w swoich tekstach jak jubiler cenne kamienie w biżuterii. Żyła mocno, kierowała się namiętnościami, nie kalkulowała i może dlatego wykreowała literacki portret swojego pokolenia. Pokolenia idealistycznej inteligencji, która jak „Kochankowie z ulicy Kamiennej” czy „Okularnicy” zderzała się z PRL-owską siermiężnością i beznadzieją.

I okazuje się, że nadal teksty Osieckiej mogą inspirować. Ba! Mogą nawet być komentarzem do czasów najnowszych, których sama autorka nie mogła nawet przewidzieć. Tak właśnie potraktował je kolektyw Bibobit, który w jej słowach odnalazł swoją rzeczywistość, a z drugiej strony – przekształcił oryginalne piosenki na własną modłę. 

Cały ten projekt miał swój początek za sprawą koncertu na 22 festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej” i spektaklu „Stan podgorączkowy” w poznańskim Teatrze Nowym w reż. Piotra Kruszczyńskiego, w którym udział wziął zespół Bibobit. Premiera spektaklu zbiegła się z pandemiczną izolacją co dodatkowo natchnęło muzyków do pracy nad płytą „Co to za czas”.

Całość zaczyna się od głosu samej Osieckiej, która na tle elektronicznych brzmień zwierza się z potrzeby opowiadania jako źródła swojego pisarstwa. Jakże pięknie nam to koresponduje z ideą „czułego narratora” innej piszącej kobiety – Olgi Tokarczuk! Ten wstęp gładko przechodzi w tytułowy utwór pasujący zarówno do czasu „małej stabilizacji”, jak i pandemicznego wyciszenia: „Taki czas na średnich ludzi. Jednych gubi, drugich budzi. I sam nie wiesz, czy musiało stać się tak?” Skandowany w dynamicznym funkowo-hiphopowym rytmie tekst nabiera nowego, zaskakująco interwencyjnego charakteru. Zwraca uwagę ekwilibrystyczne solo na trąbce Patrycjusza Gruszeckiego przechodzące w saksofonową improwizację Jana Adamczewskiego.

Jeszcze bardziej ironicznie niż kiedyś brzmi dziś w tej konwencji tekst utworu Kobiety, których nie ma: „kobiety, których nie ma / potrafią pojąć nas / nas – niepojętych / nas – wyklętych / nas – zawziętych / niezrozumianych – nas...” do muzyki Włodzimierza Nahornego. Tu pojawiają się też echa czarnej, soulowej tradycji, a do kobierca brzmień Bibobitu dodatkowe barwy dokładają kwartet smyczkowy i stylowy, żeński chórek. Słyszymy też kolejne, rasowo jazzowe solo trąbki bardzo aktywnego na całej płycie Gruszeckiego.

Bardzo interesująco brzmi Księżyc frajer z lekkimi puszczeniem oka do elektronicznych lat 80., a jego tekst w pandemicznej rzeczywistości nabiera zgoła przewrotnego sensu: „Zabawy nie ma, nie ma choć płacone / I nie kołysze knajpa się jak okręt / Zabawa jeszcze będzie siadaj koleś”.

Uroda z muzyką Wandy Warskiej jest ulotnie delikatna, z przepiękną partią smyczków i eteryczną trąbką – co jeszcze mocniej podkreśla refleksję nad przemijaniem – nas, rzeczy, uczuć…

Nie ma tu miejsca na omówienie wszystkich utworów i smaczków, jakie muzycy w nie wpletli. Najlepiej zresztą samemu sięgnąć po płytę i delektować się kontekstami, w jakie Bibobit wrzucił strofy Osieckiej, znaczeniami, jakie im nadał (a także tym jakie nadaje im nasza własna percepcja) oraz jej własnymi komentarzami, które pojawiają się na całym albumie. Dlatego zostawiam Was z Osiecką i zespołem Bibobit oraz jego słowami umieszczonymi w książeczce do płyty: „Nasza idea albumu z tekstami poetki i jej archiwalnymi wypowiedziami zaczęła tworzyć swojego rodzaju kalendarz zintegrowany z bieżącymi wydarzeniami. Od zamkniętych scen, przez zagrożenie dla wolności słowa, po – jak można by to odebrać – bezradne przemijanie bez konkretnych odpowiedzi. Z tych analogii płynęło jednak jedno ważne przesłanie: każde pokolenie ma swoją kontuzję, jednak ‘to da się przetrwać’.”


Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm