Wytwórnia: Verve 678 021 3 (dystrybucja Universal)


Can’t Dance
Combo Theme
Icons at the Fair
Willa Jean
Uncle Southern
Dang Swing
New Waltzo
I’m Sleeping In
King of Belgium


Muzycy:
John Scofield, gitara; Gerald Clayton, fortepian, organy; Vicente Archer, bas; Bill Stewart, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 10-11/2018


Combo 66

John Scofield

  • Ocena - 5

Tytuł nowej płyty Johna Scofielda to zarazem rodzaj rebusu, który w rozwiązaniu wiele mówi o nowym projekcie gitarzysty. Przede wszystkim jest to album urodzinowy: Scofield właśnie kończy 66 lat, lecz bynajmniej nie wybiera się na emeryturę. Wręcz przeciwnie, cały czas spędza w trasie, przemierzając wszystkie kontynenty wzdłuż i wszerz i koncertując na scenach Europy, Ameryki czy Australii. Nawiązuje do tego skojarzenie z Route 66, legendarną trasą łączącą dwa przeciwległe krańce Stanów Zjednoczonych. I, jak przyznaje w wywiadach, właśnie w podróży powstały wszystkie kompozycje, które znalazły się na nowym krążku. Choć stylistycznie stanowią one kontynuację dotychczasowego dorobku lidera, to zagrane z nowym combem niosą ze sobą sporą porcję świeżości i nowej energii. Rzekłbym nawet, że pod względem witalności to najbardziej energetyczny album wydany przez Scofielda w przeciągu ostatniego dziesięciolecia.

Jak na urodzinową płytę przystało, gitarzysta zerka przez ramię w przeszłość, nawiązuje do niej choćby przez dedykacje poszczególnych utworów, zwracając się ku takim osobom jak zmarły przed dwoma laty Toots Thielmans, Miles Davis, Herbie Hancock czy Paul Simon. Nie zapomina przy tym o najbliższej rodzinie, czyli żonie Susan i wnuczce.

„Combo 66” nie ma jednak w sobie nic z nostalgicznej podróży w czasie! Wręcz przeciwnie – krążek emanuje witalnością, energią i świeżością. Po części jest to z pewnością zasługa nowych członków w zespole. Co prawda za bębnami zasiadł Bill Stewart, którego usłyszeć mogliśmy na większości płyt Scofielda ostatnich trzydziestu lat, ale już pozostali muzycy pojawili się w tym towarzystwie po raz pierwszy. Nie są to jednak sceniczni amatorzy: basista Vincente Archer to wieloletni współpracownik Nicholasa Paytona, Donalda Harrisona i Roberta Glaspera, zaś pianista to prawie dwukrotnie młodszy od Scofielda Gerald Clayton, syn współzałożyciela Clayton-Hamilton Orchestra.

Choć Scofield doskonale czuje się z gitarą w składzie pozbawionym instrumentu harmonicznego, to Gerald gra na Hammondzie B3 czy fortepianie subtelnie i z wyczuciem, potrafi rozwiną? skrzyd?a podczas partii solowych, ale doskonale wie, jak odnale?? si? w?roli akompaniatora, wspaniale te? sprawdza si? w?dialogu z?gitar?. Mo?na to us?ysze? w?zamykaj?cym album utworze ć skrzydła podczas partii solowych, ale doskonale wie, jak odnaleźć się w roli akompaniatora, wspaniale też sprawdza się w dialogu z gitarą. Można to usłyszeć w zamykającym album utworze King of Belgium; jego miękkie frazy stanowią doskonałe tło dla charakterystycznej, pełnej drapieżnych dwudźwięków gry Scofielda. I choć barwa Hammonda pojawia się zaledwie w trzech kompozycjach, to właśnie ona pozostaje w pamięci po przesłuchaniu płyty.

Tymczasem sekcja swinguje wręcz brawurowo. Stewart z Archerem rozumieją się doskonale, jak gdyby grali ze sobą od lat. W lot chwytają sugestie lidera, podążając za jego frazami, świetnie też podłapują wzajemnie swoje pomysły, cały czas trzymając w ryzach dynamikę i dramaturgię kompozycji.

„Combo 66” to kolejna świetna płyta Scofielda. Choć gitarzysta opowiada w gruncie rzeczy te same historie, operując przy tym narracją i językiem, które, wydawałoby się, doskonale znamy, album brzmi zaskakująco świeżo, a kompozycje w charakterystyczny sposób balansują pomiędzy funkiem, bebopem i fusion. 


Autor: Konrad Żywiecki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm