Wytwórnia: Empress Legacy Records ELR001

I Feel You Near
Be Perfect
He Could Be Perfect
He’s My Guy
Let Us (Take Our Time)
Back to Me
Lover Come Back to Me
Money Can’t Buy Me Love
Nia
Strive
Strive (to Be)
Where We Are
Judah Rise
Where Is Freedom!?

Muzycy: Jazzmeia Horn, śpiew; Keith Brown, fortepian; Bruce Williams, saksofon altowy; Keith Loftis, Anthony Ware, saksofon tenorowy; Jason Marshall, saksofon barytonowy; Freddie Hendrix, Bruce Harris, Josh Evans, trąbka; Dion Tucker, Cory Wilcox, Max Siegel, puzon; Tia Allen, altówka; Chiara Fasi, Eddie Findiesen, skrzypce; Dara Hankins, wiolonczela; Eric Wheeler, kontrabas; Anwar Marshall, perkusja; Khalil Bell, instr. perkusyjne; Sullivan Fortner, organy, kierownictwo muzyczne

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2022


Dear Love

Jazzmeia Horn And Her Noble Force

Na dobrą sprawę Jazzmeia Horn nie musiałaby nawet śpiewać. W samych melorecytacjach (których sporo na tej płycie), podawanych z cudownym południowym akcentem, jest tyle melodii, co w niejednej piosence. Ciekawie pomyślane kompozycje, zgrabne aranżacje? To też jej własna robota; Jazzmeia to żywe srebro. Pochodząca z Teksasu artystka emanuje jednocześnie, jak niegdyś Nina Simone, poczuciem siły i godności, tkwiącym głęboko w jej muzyce, jej tekstach – po prostu w niej samej.

To nie przypadek, że nowy album dedykowała wszystkim kobietom, które usłyszały kiedyś od mężczyzn, że nie mogą czegoś osiągnąć. Sama historia „Dear Love” jest tu dowodem w sprawie. Zachwycona wspólnymi występami z takimi big bandami jak WDR czy Metropole Orkest, wokalistka marzyła o nagraniu z dużym składem, ale realizacja tego pragnienia okazała się trudna. Czy fakt, że mam dopiero 30 lat – mówiła sfrustrowana Horn – oznacza, że mam czekać kolejnych 10 na dostąpienie zaszczytu nagrania płyty z orkiestrą? Usłyszawszy zaś w Concorde Jazz, że na wysokobudżetową płytę nie ma pieniędzy, opuściła wytwórnię, zorganizowała fundusze i zespół, nagrała płytę i wydała ją sama.

A przecież do tego wszystkiego – śpiewa. Recenzenci w porównaniach przerzucają się wielkimi nazwiskami: Betty Carter, Carmen McRae, Dee Dee Bridgewater, ale też Aretha Franklin czy Erykah Badu. Wokalistyka Horn wciąż jest bowiem – w dobrym tego słowa znaczeniu – eklektyczna, dopasowana do okoliczności. A „Dear Love” to album bardzo zróżnicowany, rozpięty między tradycyjnym w zasadzie bigbandowym brzmieniem a nowoczesnymi pomysłami. Mamy więc trzy wokalne miniaturki (Be Perfect, Back to Me, Strive), tu i ówdzie ze smakiem rozpisane partie kwartetu smyczkowego, szeroko rozkołysany swing (He Could Be Perfect), charakterystyczne brzmienie instrumentów dętych bez sekcji rytmicznej rodem z płyt World Saxophone Quartet (I Feel You Near i Judah Rise) i wyróżniający się jedenastominutowy, nieco coltrane’owski Strive (to Be).

Płyta ma orkiestrowy rozmach, ale jednocześnie bywa intymna i niemal kameralna w nastroju. Może zachwycić pięknie oprawiony w orkiestrowy aranż temat w Let Us (Take Our Time), rozciągnięty na tle pędzącej sekcji i nerwowych dęciaków zrelaksowany wokal w He’s My Guy czy efektowne popisy na wysokich tonach w końcówkach kilku utworów. Kunszt interpretacyjny słychać w Lover Come Back to Me, utworze tak mocno naznaczonym wykonaniem Billie Holliday, przez Jazzmeię odczytanym zupełnie na nowo, w szybkim tempie, jazzowo, ale z pewną rhythm-and-bluesową nonszalancją. Funk i gospel party w Where Is Freedom!? zapewne nieprzypadkowo zamyka tę pełną optymizmu i ważnego przesłania płytę.


Autor: Tomasz Gregorczyk

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm