Wytwórnia: Multikulti Project MPJ001

Detour Ahead

Arek Skolik Special Trio

  • Ocena - 4

Nobody Else But Me; Struś; Detour Ahead; Five Brothers; 9:20; September Second; Coda
Muzycy: Arek Skolik, perkusja; Kuba Płużek, fortepian; Max Mucha, kontrabas

Ile to już razy ostatnio zachwycałem się mnogością oferty nowych płyt rodzimej produkcji, a w szczególności ich jakością? Ostrzegam więc już na wstępie ciągle (niestety) liczne grono urodzonych malkontentów wyznających zasadę, że u nas jazz to „prowincja”, że ten album przedłuża falę mojego zachwytu, potwierdzając, iż niesie nas fala wznosząca. Ta zaś czyni koniec pierwszej dekady XXI stulecia, pod względem jazzu, bezprecedensowy.

Album Skolika nawiązuje do najlepszej szkoły naszego mainstreamowego grania i choć lider-perkusista słynie z tego, że równie chętnie grywa dźwięki niepokorne i odjechane, co jazz osadzony w swoim klasycznym kanonie, tutaj jawi się nam jako prawdziwy kustosz w jazzowej galerii swingującej szlachetności. Do nagrania płyty zaprosił młodszych kolegów, jednak jako lider nie zdominował ich, a wręcz przeciwnie, dał wielką swobodę.

To nie jest typowy album perkusisty, gdzie wszystko jest pretekstem do zainicjowania demonicznego sola bębnów, tryskającego wodospadami wirtuozerii i manualnych sztuczek. I za tę powściągliwość brawa dla Skolika. Inna sprawa, że muzyk nic nie musi udowadniać, będąc od lat perkusistą zaliczanym do ścisłej czołówki, stąd każdą nutą, frazą, wraz z kolegami zdają się do nas mówić (a nie krzyczeć!): patrzcie jaki piękny jest jazz!

W towarzyszących mu instrumentalistach lider znalazł wybornych kompanów. Zarówno niedawny laureat Jazzu nad Odrą – Kuba Płużek (fantastyczna gra zwłaszcza w Nobody Else But Me i Detour Ahead), podobnie jak Max Mucha już teraz pokazujący wielką wrażliwość i świadomość tego, co w jazzie najważniejsze (a to muzycy bardzo młodzi). Warto dodać, że Płużek pokazuje się tu też jako zdolny kompozytor (Struś).

Album zamyka zgodnie z lokalizacją Coda. Krótka spontaniczna improwizacja całego tria. I powiem szczerze, po tej niemal encyklopedycznej wycieczce do kanonu jazzu, może muzycy weszliby do właśnie takiej stylistycznie pogmatwanej formuły freejazzowej? Mogłoby to być bardzo ciekawe doświadczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę werwę i wiarygodność granej przez nich muzyki.

A dla Skolika jeszcze jeden plus. Perkusiści często lekceważą bardzo ważny element brzmienia ich instrumentów. Zazwyczaj operują szklistymi barwami talerzy i pastelowymi basami tomów, przez co ich muzyka w kwestii barwy przypomina equalizer ustawiony na potrzeby muzyki dyskotekowej: z uwydatnionymi basami i sopranami. Zgroza! Skolik gra całym pasmem a artykulacyjnie sprawia, że gdy trzeba utula nas w balladowym zadumaniu, by za chwilę rzucić w otchłań perkusyjnej ferii rytmu i pasji.

Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm