Wytwórnia: Alchemik Studio

Emotronica

Grzech Piotrowski

  • Ocena - 3.5

Hemoonity – intro; Eye; My Emo; Emotronica; Hemoonity; Fastefx; Boobe Ekto; Purple Rivers I; Ice Room; Purple Rivers II; Emotronica; Hemoonity; Emoolder
Muzycy: Grzech Piotrowski, saksofony, instr. klawiszowe, programowanie; Paweł Kaczmarczyk, fortepian; Darek Krupa, gitary; Michał Barański, bas; Robert Luty, Grzegorz Grzyb, perkusja; i inni





Podczas moich pierwszych spotkań ze Zbigniewem Namysłowskim (jako początkujący muzyk) byłem zdumiony, że nie przywiązywał on dużej wagi do improwizacji, za którą ja go najbardziej podziwiałem. Dziś już rozumiem. Muzykę jazzową można rozpatrywać między innymi pod kątem zawartości i znaczenia improwizacji. Byli w historii tacy twórcy, których (oczywiście upraszczam) cenimy przede wszystkim za improwizację i należą do nich Charlie Parker, Miles Davis, czy John Coltrane, ale są też tacy jak Duke Ellington, Quincy Jones, czy Chick Corea, których cenimy za kompozycje i genialne aranżacje.

Wspominam o tym dlatego, że i odbiorcy dzielą się na takich, którzy wolą ustalone kompozycje i takich, którym największą frajdę sprawia improwizacja. Ja należę do tych pierwszych, a płyta Grzegorza Piotrowskiego adresowana jest raczej do tych drugich. Zdaję sobie doskonale sprawę, że ze wszystkich „zarzutów”, jakie mógłbym subiektywnie sformułować pod adresem tej płyty, można zrobić zalety.

Ta krótka płyta – trzynaście utworów zajmuje niecałe 38 minut, zawiera utwory, które tworzą rodzaj suity (pierwszy utwór nosi podtytuł „intro”), a odczytanie tego jako większej całości znacznie podnosi „walory konstrukcyjne”. Osią całej suity są trzy najdłuższe utwory, które zarazem najbardziej mi się podobają: Emotronica, Hemoonity, Fastefx, a elementem spajającym jest użycie podobnego materiału harmonicznego i brzmieniowego w niektórych utworach (1, 4, 5, 11, 12). Muzykę cechuje niezwykła dbałość o brzmienie (proszę słuchać tylko na dobrych głośnikach!), znakomite połączenie wysmakowanych i szlachetnych brzmień akustycznych: świetnych smyczków, saksofonów á la Garbarek z elektronicznymi efektami, brzmień elektronicznej perkusji i perkusji akustycznej (doskonały Grzegorz Grzyb). Muzyka często jest budowana na zasadzie zasłuchania w jeden motyw, nałożenia z innym motywem i improwizacyjnego rozwijania tego w aranżację. We wspomnianych trzech centralnych utworach (4, 5 i 6) mamy też do czynienia z najbardziej rozbudowanymi solówkami, saksofonu i fortepianu.

Paweł Kaczmarczyk i Grzegorz Piotrowski to muzycy, którzy potrafią idealnie znaleźć się i dołączyć ze swoim „własnym głosem”, zaskoczyć oryginalnym początkiem, niebanalnym rytmem, czy niezwykłymi, wyrafinowanymi skojarzeniami harmonicznymi. To idealni wykonawcy takiego (i nie tylko takiego) rodzaju muzyki. Dobrze się słucha tych niedługich utworów, a jednak… Czy muzyka jest spójna, czy raczej monotonna, pięknie swobodna, czy zbyt mało tu kompozycji, nostalgiczna, czy zbyt mało radosna, utwory nie nużące, czy zbyt krótkie i sprawiające wrażenie artystycznego notesu nastrojów? Doceniam ogromny talent Grzecha, a jednak wolałbym dostać od niego więcej kompozycji. Ale może Państwo stawiacie na improwizację, swobodę i wolność?

Waham się pomiędzy określeniem płyty jako dobra, a bardzo dobra. Trzy, czy cztery gwiazdki? Trzy i pół.

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm