Wytwórnia: Intakt CD 292
Stella by Starlight
Beatrice
What Is This Thing Called
Love
What’s New
There Is No Greater Love
Float Upstream
I Fall in Love
Too Easily
Muzycy: Ralph Alessi, trąbka; Ingrid Laubrock, saksofony; Kris Davis, fortepian; Drew Gress, kontrabas; Tom Rainey, perkusja
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2018
Tom Rainey jest od prawie trzech dekad ważnym uczestnikiem nowojorskich zdarzeń na styku jazzu i awangardy – ma na swoim koncie albumy m.in. z Timem Berne’em, Ingrid Laubrock, Markiem Feldmanen i Davidem Tornem. Ten doświadczony sideman przed ośmioma laty wydał pierwszą płytę jako lider własnego tria z Laubrock oraz Mary Halvorson. Mówił wtedy magazynowi „Jazz Times”, że podjął się tej roli niechętnie, „kopiąc i krzycząc”. Widać jednak, że zmienił podejście, bo od 2010 roku autorskich albumów wydał już pięć – trzy z triem oraz dwa z kwintetem Obbligato. Z tym ostatnim nagrał swoją ostatnią płytę „Float Upstream”.
W ramach kwintetu Rainey stawia sobie za zadanie przede wszystkim eksplorację standardów jazzowych. Na ich poprzednim albumie interpretowali m.in. In Your Own Sweet Way Brubecka, Reflections Monka czy Prelude to a Kiss Ellingtona. Tym razem artyści wzięli na warsztat takie utwory jak Stella by Starlight Younga, What Is This Thing Called Love Portera i I Fall in Love Too Easily Styne’a.
Kolejna konwencjonalna odsłona evergreenów jazzu? Oczywiście, że nie – wszak czy tacy muzycy, jak Ingrid Laubrock, Ralph Alessi, Kris Davis, Drew Gress i Tom Rainey pozwoliliby sobie na sztampowe granie? Właśnie na polu znanych melodii i w kontekście historycznych wersji można zdać sobie sprawę z niezależności, oryginalności i współczesności pracy Obbligato.
Na odrębność kwintetu Raineya składa się wiele elementów. Choć perkusista w rozmaite nietypowe projekty się angażował, to w Obbligato jego gra ma charakter jak najbardziej swingujący. Co to jednak jest za swing! Wprost skrzy się od pomysłów: zmian w natężeniu, stawianiu akcentów, czy budowaniu faktury dźwięku. To również dotyczy pracy Gressa, z którym Rainey w bardzo ścisły sposób współgra i razem urozmaicają dynamikę i objętość brzmień. Taki jazz frapuje każdym taktem – niezależnie od tego, czy sekcja jest w danym momencie najbardziej wyeksponowana, czy nie.
Nie ma bowiem w Obbligato nadanej hierarchii instrumentów. Sztuka tworzy się na wielu planach jednocześnie – poza wielobarwnym swingiem Raineya i Gressa mamy na „Float Upstream” do czynienia z błyskotliwymi pomysłami Laubrock, Alessiego i Davis. Muzycy niemal bez przerwy prowadzą dyskusję, prezentują mikro-wypowiedzi i niedługie improwizacje, w które partnerzy bezpardonowo wkraczają albo płynnie kontynuują myśl poprzednika. Ciekawe, że blisko siebie trzymają się saksofonistka i trębacz – ich współpraca przynosi zdumiewające efekty – podczas gdy pianistka nieraz włącza się do utworu kilka długich minut po tym, jak pozostali zdążyli się rozegrać, i do tego w całkiem innym duchu! To ciekawy zabieg dramaturgiczny. Jest i kilka innych znakomitych decyzji formalnych: choćby wzruszający duet Davis i Alessiego na początku Beatrice, abstrakcyjne solo Raineya w There Is No Greater Love czy dyskretnie „psuty” przez instrumenty dęte balladowy nastrój w What’s New.
Tym, co przede wszystkim urzeka na „Float Upstream”, jest wielka swoboda i bezpretensjonalność muzyki kwintetu. Geniusz wykonawców uwidacznia się nie w popisach, a lapidarnej, niczym niewymuszonej grze. Spontaniczne, pełne wyobraźni pomysły są jednak mądrze ujęte w pewien ład – jest to sztuka treściwa, tworzona w sposób efektywny. I to połączenie luzu z dyscypliną stanowi największy atut albumu.
Autor: Maciej Krawiec