Wytwórnia: Loma Vista LVR 00817
Intro
This Changes Everything
Gone
Let Me In
In Case You
Forgot
Indulging in Such
Fuck Yo Feelings
Endangered Black Woman
Expectations
All I Do
Aah Whoa
I Want You
Trade in BarsYo
DAF
Fall Out
Sunshine
Liquid Swords
DAF FTF
Treal
Cold
Muzycy: Robert
Glasper, Herbie Hancock (3, 11), James Poyser (2, 9) – instr. klawiszowe;
Derrick Hodge, bas; Chris Dave, perkusja; Taylor McFerrin, efekty; Jahi
Sundance, DJ, skrecze
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2020
To płyta dla Roberta Glaspera przełomowa. Pianista swoją miłość do hip-hopu pokazywał wiele razy, ale najczęściej w tej zdecydowanie sympatycznej czy wręcz „upupionej” wersji. A już w porównaniu z cukierkowym „Artscience” z 2016 roku, „Fuck Yo Feelings” to cios jak prawy sierpowy. Koniec mariażu na pokaz, zaczyna się konkretna i osadzona w muzycznym „tu i teraz” jazda.
Glasper startuje z ponurym Intro, na szczęście grobowo rapową powagę rozładowuje tu perfekcyjnie aktor Affion Crockett. To zabawny stand-up z muzyką płynącą, jakby jamowali do tego komediowego występu na żywo. Ale po pięciu minutach żartów pojawia się kawałek o wiele mówiącym tytule This Changes Everything. Jeszcze parę lat temu szczytem perwersji u Glaspera były lekkie, seksualne insynuacje Snoop Dogga na „Black Radio 2”. Teraz na pełnej petardzie wjeżdża raperska ferajna (m.in. młode gwiazdy: Buddy i Denzel Curry), która nie przebiera w słowach. Niezależnie, czy ten „brud” akceptujemy, czy nie, wykonanie jest pierwszorzędne, a Glasper udowadnia, że muzycznie był znów w stanie dogonić współczesną, niejazzową muzykę. Ale… to niestety jedyny tego typu utwór na płycie. Zabrakło odwagi?
Być może, ale i bez tego album znakomicie się broni. Lider zaplanował ją w formie „mixtape’a”. Mamy zatem 19 utworów, które płynnie przeskakują jeden w drugi, a klimat płyty co chwila przechodzi metamorfozę. Po rapowanym Gone (tu rzadka okazja do posłuchania niemal nieaktywnego już Herbie’ego Hancocka!) i Let Me In klimat się rozjaśnia i przechodzi w bardziej typowe dla Glaspera jamy perkusji, głębokiego basu, Fendera Rhodesa i syntezatora. Tytułowy utwór, zamiast być ponurą, wulgarną wiązanką, został przemieniony w podniosły, soulowy hymn. Fantastycznie wypada też środkowa część płyty, ukierunkowana na współczesne R’n’B. I chociaż klimatem niektóre utwory trącą latami „zerowymi” XXI wieku, Robert Glasper znów broni się doborem ciekawych gości i własną muzyką. Żywy backing-band dostarcza w tle multum wrażeń – choć trzeba przyznać, że dziś wysokiej klasy hip-hop z USA nie odstaje poziomem.
Finał tego trwającego ponad 70 minut albumu to już eksperymentalne, choć pozostające w konwencji, smaczki. Jest króciutki duet z Hancockiem. Jest intrygujący, miniaturowy cover Sunshine Roya Ayersa. Jest snujące się przez 7,5 minuty Treal z jednym z największych mistrzów rapu – Yasiinem Beyem (znanym lepiej jako Mos Def). I takiego Roberta lubię. Lubiłbym jeszcze bardziej, gdyby wszystkie myśli precyzyjnie poukładał, nie zasłaniając tego artystycznego bałaganu definicją „mixtape’u”.
Autor: Barnaba Siegel