Wytwórnia: V Records 007

3/5;
Ząbki;
Melodia ludowa;
Alone in a Deep Space;
Panda;
Marii Eł;
#22;
W

Muzycy: Mikołaj Poncyliusz, gitara; Radek Nowak, trąbka; Adam Prokopowicz, kontrabas; Jakub Kinser, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 1-2/2016 Jazz Forum.

Harmony Of The Spheres

HoTS

  • Ocena - 3.5

Debiutancka płyta zespołu HoTS jest nieprawdopodobnie dojrzała. Kwartet w oryginalnym składzie instrumentalnym: trąbka, gitara, bas i perkusja brzmi znakomicie. I nie jest to, jak można byłoby się spodziewać, muzyka na trąbkę z sekcją rytmiczną. To płyta autorska, bo kompozytorem wszystkich utworów, producentem i gitarzystą jest tylko jeden muzyk – Mikołaj Poncyliusz.

I właśnie gitara pełni tu ważną rolę, jest pełnoprawnym partnerem dla wybitnie melodycznej trąbki. Oczywiście są też i takie fragmenty, w których trąbka gra najważniejszą rolę, ale często gitara towarzyszy jej w unisonie albo w dwugłosie, czasem przejmując też główną linię melodyczną. Już w samych tematach kompozycja miesza się ciekawie z improwizacją; w całkiem swobodnych, zdawałoby się, frazach, pojawiają się nagle wspólnie zaaranżowane dwugłosy.

Całą płytę przepełnia nastrój melancholii, a nawet smutku. Taką typową nostalgię i oczekiwanie najlepiej może prezentuje utwór Marii Eł. W ogóle trudno tu znaleźć szybki kawałek. Wydaje się nawet, że niektóre tematy (np. Panda) zyskałyby na przyspieszeniu tempa. To, co reprezentuje cała płyta i co jest, myślę, głównym przesłaniem muzyków, to dbałość o brzmienie. Jak na dłoni widać to w partii trąbki (Radek Nowak). To muzyka mało może popisowa, ale zgodnie z tytułem skupiona na harmonii, melodyce, brzmieniu.

Na to ostatnie składa się zespolenie czterech barw, w których perkusja i kontrabas (Jakub Kinsner i Adam Prokopowicz) brzmią nadzwyczaj delikatnie, a razem z doskonale dobraną trąbką i gitarą tworzy to aurę tajemniczości. Wszystkie dźwięki stają się ważne, każdej frazy słuchamy z uwagą. Z tego ograniczenia, jakim wydaje się decyzja muzyków o korzystaniu tylko z brzmień akustycznych (pięknie, „metheny’owsko” brzmiąca gitara), powstaje prostota brzmieniowa, która staje się wielkim atutem.

Mam tylko jedno zastrzeżenie: utwory są zbyt do siebie podobne. Kiedy słuchamy każdego osobno wrażenie jest doskonałe, ale słuchane razem sprawiają wrażenie jednej, wielotematowej kompozycji. Być może taka uwaga zostanie poczytana za plus, świadczy bowiem o dużej spójności stylistycznej programu, a może też taki był zamysł artystyczny twórcy?

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm