Wytwórnia: 2008 Artist Share

Hemispheres

Jim Hall & Bill Frisell

  • Ocena - 5

CD 1 – Throughout; All Across the City; Bag’s
Groove; Migration; Family; Waiting to Dance; Bimini; Masters of War; Beijing Blues; Monica Jane
Muzycy: Jim Hall, Bil Frisell, gitary
CD 2 – I’ll Remember April; Barbaro; Chelsea Bridge; Owed to Freddie; Beija Flor; Here and Now; My Funny Valentine; Card Tricks; In a Sentimental Mood; Sonnymoon for Two
Muzycy: Jim Hall, Bil Frisell, gitary; Scott Colley, kontrabas; Joey Baron, perkusja



W grudniu tego roku Jim Hall obchodził będzie 80 rocznicę urodzin, nie jest więc zanadto dziwne, że do nagraniowego studia wchodzi w ostatnich latach raczej rzadko. Ale nie o ilość koncertów, płyt, czy projektów chodzi. Jeśli każdy następny miałby być taki jak „Hemispheres”, to warto poczekać nawet kilka lat. Tak, Jim Hall i Bill Frisell razem – to z pewnością wielka uczta dla miłośników talentów obydwu gitarowych mistrzów, to także jednak wspaniałe danie dla wszystkich ceniących jazz wyrafinowany brzmieniowo, olśniewający narracyjnością i subtelnie wyrzeźbiony z materii dźwiękowej, której tworzywem są zarówno kompozycje własne – niekiedy o bardzo otwartej architekturze i śmiałych improwizacjach, a niekiedy wyraźnie zakotwiczone w amerykańskim folku, jak i dziełka piór innych mistrzów jazzu, jak Bag’s Groove Milta Jacksona, czy nie jazzu, jak Masters of War Boba Dylana. Najważniejsze jest jednak, że muzyka na tej płycie wyrasta z wielkiego poszanowania dla siebie nawzajem, że jest otwarta i dzieje się we wspaniałej, olśniewająco zagospodarowanej improwizatorskiej przestrzeni. Jest też cudownie nagrana w domowym studiu Tony’ego Scherra przy użyciu mikrofonu z lat 40. wprost na taśmę analogową.

To na krążku pierwszym, duetowym. A na drugim, gdzie do Halla i Frisella dołącza sekcja rytmiczna? No cóż, jest podobnie, z tym, że subtelny akompaniament basu i perkusji stwarza nieco inny kontekst. Z jednej strony zakotwicza muzykę, wzbogaca jej brzmieniowe walory, z drugiej niejako wymusza większy umiar i skłania liderów do jeszcze większej wstrzemięźliwości improwizatorskiej.

Podobno całość nagrania odbywała się na tzw. setkę, co nie jest niczym szczególnym, a muzycy zasiedli do pracy zwróceni do siebie przodem, blisko, tak jakby chcieli jeszcze dodatkowo zapewnić sobie ów szczególny kontakt, bez którego trudno się obejść, kiedy muzyka ma czarować empatią i intymnością. Nie ma tu niepotrzebnych dźwięków, nie ma wyścigów, walk o terytorium, ostentacyjnego zwracania na siebie uwagi. We wspólnej muzycznej drodze obydwu dżentelmenów wytworzył się ponadto osobny świat dźwięków, w którym jest miejsce i dla Rollinsowskiego Sonymoon for Two i dla Chelsea Bridge Strayhorna, jak również dla zadziwiająco swobodnego, impresyjnego i wywodzącego się raczej z terenów free utworu Halla Here and Now z jednej strony, z drugiej zaś dla inspirowanego stricte jazzową historią Owned to Freddie Green.

Nie ma w muzyce pomieszczonej na „Hemispheres” granic, które z jakichś powodów byłyby nie do przekroczenia i właśnie czarująca erudycja oraz świadomość podjęcia wielu dróg wydaje się jedną z jej najważniejszych zalet. Nie ma co się mądrzyć – po prostu znakomita płyta.

Autor: Maciej Karłowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm