Wytwórnia: Polska Filharmonia Sinfonia Baltica w Słupsku PFSB CD 009

Inny Chopin

Filip Wojciechowski Trio

  • Ocena - 4

Etiuda f-moll op. 25 nr 2; Preludium e-moll op. 28 nr 4; Walc Es-dur op. 18; Etiuda es-moll op. 10 nr 6; Mazurek D-dur op. 33 nr 2; Ballada g-moll op. 23; Etiuda E-dur op. 10 nr 3; Nokturn F-dur op. 15 nr 1; Preludium c-moll op. 28 nr 20
Muzycy: Filip Wojciechowski, fortepian; Paweł Pańta, kontrabas; Cezary Konrad, perkusja; Gary Guthman, trąbka, flugelhorn (2, 4, 6, 10); Orkiestra Sinfonia Baltica pod dyr. Bohdana Jarmołowicza

Powoli kończy się już niezwykły „Rok Chopinowski”. Wśród kilkudziesięciu jazzowych projektów muzycznych mogliśmy wybierać dowoli i dziś niełatwo kogokolwiek zadziwić, trudno wymyślić coś oryginalnego. A jednak jeszcze nie wszystko zostało powiedziane w tej materii, jak nas przekonuje najnowsza płyta Filipa Wojciechowskiego.

A właściwie nie tylko jego płyta, ponieważ ogromną rolę gra tutaj orkiestra, a oprócz siedmiu utworów w aranżacji Filipa mamy też trzy utwory, które zaaranżował Bohdan Jarmołowicz, dyrygent orkiestry Sinfonia Baltica. Cały program jest pomyślany jako jeden wielki koncert potrójny na trio jazzowe (doskonali Paweł Pańta na kontrabasie i Cezary Konrad na perkusji) i orkiestrę. Czterokrotnie pojawia się także dodatkowy solista, amerykański trębacz Gary Guthman.

Choć było kilka prób jazzowych opracowań tematów Chopina na orkiestrę, to już choćby z tej racji, że było ich niewiele, te aranżacje zasługują na uwagę; są także lepsze od niektórych poprzednio przeze mnie usłyszanych (innych wykonawców). Rola orkiestry nie sprowadza się tu tylko do nadania odpowiedniej oprawy improwizującemu triu. Jej użycie może polegać na przykład na wykonaniu przez orkiestrę głównego tematu, niejako „oryginału” i pozostawienie dalszego ciągu głównej narracji improwizującemu na tle podkładu orkiestry triu tak, jak to ma miejsce w Etiudzie E-dur. Można też wykorzystać orkiestrę do krótkich i pełnych dowcipu dialogów z improwizującymi muzykami, tak, jak ma to miejsce w Walcu Es-dur.

Aranżacje pełne są niuansów i dobrych pomysłów. Niektóre z nich zauważa się i smakuje dopiero za drugim i trzecim słuchaniem, a więc płyta nadaje się do wielokrotnego słuchania – bez znużenia! Utwory i ich opracowania są bardzo zróżnicowane, od zaskakująco posępnych i poważnych, takich jak na przykład Preludium e-moll, przez delikatne jak Nokturn F-dur, zdecydowanie wesołe, dowcipnie zmienione, jak np. Preludium G-dur, po brawurowe, jak Mazurek D-dur, w którym po ostatnim akordzie oczekuje się po prostu braw. W całości jest to bardzo spójna propozycja, pełna „gershwinowskich” kadencji, zwrotów i zagrywek, smaczków typowych dla Swingu.

Ocenę tej płyty nieco obniżam za sposób nagrania. Już w pierwszym utworze smyczki pojawiają się jako ładny szum muzyczny – sprawia to wrażenie nagrania z koncertu, na którym z konieczności gorzej słychać nienagłośnioną orkiestrę. Inne fragmenty wydają się to potwierdzać. We wspomnianym Nokturnie F-dur delikatne akcenty perkusji brzmią tak, jakby komuś coś spadło, nie słychać szumu miotełek tylko akcenty. Może w tym pięknym, nostalgicznym aranżu należało zupełnie schować perkusję? Bębny niedobrze brzmią także w specjalnie dla nich przeznaczonym fragmencie – wtedy, kiedy w finale Mazurka D-dur jest solo perkusji. Ta coda – bardzo efektowna na koncercie – gorzej wypada w nagraniu. Guthman spełnia swoją rolę dobrze, aczkolwiek bywa, że prowadzi melodię „jak z francuskiego filmu” (Ballada g-moll).
Trzej najważniejsi muzycy, czyli wymienione powyżej trio, są znakomici. Proszę posłuchać różnych solówek Wojciechowskiego, czy blisko dwuminutowego wstępu do Preludium c-moll z kontrabasem w roli głównej!

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm