Wytwórnia: Polish Radio Jazz Archives 33

Fly by Night
Alfie
Creole Love Call
The Inflated Tear
My Ship
Gra słów
Mines
Vurtue


Muzycy:
Roland Kirk Quartet (1-5) – Rahsaan Roland Kirk, saksofon tenorowy, stritch, manzello, flet; Ron Burton, fortepian; Steve Novosel, kontrabas; Jimmy Hopps, perkusja;
Andrzej Trzaskowski Quintet (6) – Andrzej Trzaskowski, fortepian; Janusz Muniak, saksofon sopranowy i tenorowy; Włodzimierz Nahorny, saksofon altowy; Jacek Ostaszewski, kontrabas; Sergiusz Perkowski, perkusja;
Manfred Schoof Quintet (7, 8) – Manfred Schoof, trąbka, flugelhorn; Gerd Dudek, saksofon sopranowy i tenorowy; Buschi Niebergall, kontrabas; Jaki Liebezeit, perkusja

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2021


Jazz Jamboree ’67 vol. 1

Roland Kirk Quartet

Nie wiem, dlaczego w przypadku Rolanda Rahsaana Kirka do dziś powtarza się te wytarte frazesy o szarlatanie czy sztukmistrzu… Pewnie, cyrkowy anturaż i niejaka skłonność do efekciarstwa są widoczne gołym okiem, ale pod tą powierzchnią tkwi twórca piekielnie kompetentny we wszystkich odmianach jazzu. Dezynwoltura, z jaką ignorował estetyczne podziały ostro zwalczających się frakcji jazzu lat 60., z osią podziału hard bop – free na czele, była i jest zadziwiająca. Tę artystyczną niekonsekwencję – albo po prostu prawdziwą artystyczną wolność – słychać na nagraniach kwartetu saksofonisty z koncertu na Jazz Jamboree z 1967 roku.

Trochę mamy tu firmowych gwizdków przedzielających chorusy, młynków, tryli i kontrolowanych przedęć, no i grania na trzech saksofonach jednocześnie, najbardziej eksponowanych w Inflated Tear. Niekiedy, jak we Fly by Night, zawrotne tempo improwizacji odbija się kosztem precyzji. Ale już Alfie to, poprzedzony pięknym fortepianowym wstępem, majstersztyk balladowego grania w stylu tenorzystów starej szkoły – Dextera Gordona czy nawet Bena Web­stera. Zamykające frazę wibrato Kirk ciągnie dokładnie przez 59 sekund, ocierając się o granicę autoparodii, aby później spuentować utwór cudowną solową kodą, na zakończenie dodając jeszcze rhythm-and-blues­ową wstawkę.

Polskiej publiczności tamtego wieczoru zaserwowano krwisty jazz, wcale nie bardzo awangardowy, choć niejednorodny, z gospelowymi, czy nawet folkowymi inkrustacjami. Kirk nie wymyślał nowych estetyk, raczej robił z nich użytek na własny sposób. Nie był stylistycznym nowatorem, był po prostu wielką indywidualnością. Joachim-Ernst Berendt jak zwykle jednym zdaniem trafiał w sedno – „Kirk grał ‘na’ czarnej tradycji, tak jakby to był instrument”.

Koncepcyjne nowatorstwo Andrzeja Trzaskowskiego nie ulega wątpliwości. Prezentowane na płycie nagranie jest o tyle cenne, że kompozycja Gra słów, nie była dotąd – o ile się nie mylę – publikowana na żadnym dostępnym nośniku. Sekwencje zdarzeń są tu precyzyjnie rozplanowane, a spontaniczność ujęta w karby – co nie znaczy, że nie ma jej zupełnie. Jacek Ostaszewski gra imponująco odważnie, świetnie wypada rozpędzony na alcie Włodzimierz Nahorny, we freejazzowym pędzie nie tracąc klarowności, zaś lider w improwizacji godzi ogień z wodą. Nie wiem, iloma nag­raniami Trzaskowskiego dysponuje Archiwum Polskiego Radia, ale muzyka pianisty z tego okresu zasługuje na osobne wydawnictwo.

Cztery utwory zespołu Manfreda Schoofa (zawarte na dwóch ścieżkach) są ciekawą fotografią koncepcji jednego z najważniejszych twórców europejskiego free jazzu in statu nascendi – już nie w powijakach, jeszcze nie w pełni ukształtowanej. Perkusista Jaki Liebezeit rok później miał z Holgerem Czukayem założyć słynny krautrock­owy Can, u nieco nadużywającego klasterów Alexandra von Schlippenbacha jeszcze słychać olbrzymie wpływy Cecila Taylora (i po trosze Theloniousa Monka), świetny i niedoceniany saksofonista Gerd Dudek dopiero za dwie dekady wróci do swojego ulubionego jazzu środka. Grający na trąbce i flugelhornie Schoof był wtedy najdalej w poszukiwaniach własnego języka – w rozwichrzonej konwencji zachowując fenomenalną kontrolę nad dźwiękiem i logikę wypowiedzi. Muzyka kwintetu może dziś brzmieć jak dość typowe europejskie free, ale zdradza oznaki przyszłej oryginalności jego twórców.

Obecność Kirka, Schoofa i Trzaskowskiego na jednym albumie sprawia, że wolumen 33 jest jedną z atrakcyjniejszych i najwartościowszych płyt serii Polish Radio Jazz Archives.


Autor: Tomasz Gregorczyk

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm