Norwegian Wood; Can’t Buy Me Love; Eleanor Rigby; The Long and Winding Road; Help; Come Together; Don’t Let Me Down; The Long and Winding Road

Muzycy: Maciej Sitkowski, gitara basowa; Mirosław Sitkowski, perkusja; Ania Byrcyn, śpiew; Jerzy Główczewski, saksofon altowy i sopranowy; Dawid Główczewski, saksofon altowy i tenorowy; Tomasz Białowolski, Fender Rhodes

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2022


Jazz Meets The Beatles

Sitkowski Band – Two Generations

Jazzmani niemal od zawsze poszukiwali witalnych tematów, które mogłyby stanowić podstawę do późniejszej muzycznej „obróbki”. Stąd przez całe dekady amerykański music-hall służył im jako „dawca organów” (niezbyt ładne porównanie, ale przynajmniej z „instrumentem” w tle), podrzucając muzykom jazzowym całe naręcza charakternych 32-taktowych chorusów.

Kompozycje Beatlesów, podobnie jak Gershwina, Weilla czy Portera, to niesłychanie wdzięczne tworzywo do takiej eksploatacji. Ich budowa formalna, podobnie jak w przypadku najpopularniejszych standardów jazzowych, jest regularna, by nie rzec wręcz – schematyczna. Następstwa harmoniczne cechuje podobna standardom logika napięć, a w kwestii atrybutu koronnego – linii melodycznej, to piosenki Beatelsów są niezwykle silne motywicznie. Proszę choćby wziąć pod uwagę zbudowany na jednym (!) dźwięku szlagwort wart dziś miliony dolarów: All You Need Is Love.

Jedno jest pewne – omawiany krążek jest sprawnie przeprowadzonym dowodem na to, że muzyka legendarnej grupy z Liverpoolu jest ponadczasowa i potrafi łączyć ze sobą różne pokolenia (nie przez przypadek w nazwie muzycznego teamu Sitkowskiego pojawia się określenie „Two Generations”). W tym konkretnym przypadku – co uważam za znakomity pomysł – na muzycznym gruncie wydeptanym przez Beatelsów spotyka się dwóch panów Główczewskich oraz dwóch Sitkowskich (w obu przypadkach chodzi o ojca i syna).

Do tej (dwu)rodzinnej spółki dołączyli jeszcze: pianista Tomasz Białowolski oraz (w dwóch utworach) wokalistka Ania Byrcyn. Pierwszy z wymienionych artystów solidnie wypełnia na krążku swoją rolę, zdefiniowaną przez ideę, której przyświeca cały album – jazzową interpretację muzyki popowej. W wokalnej narracji Ani Byrcyn z kolei wyraźnie pobrzmiewa fascynacja muzyką soul, co dodatkowo pozwala „skleić” ze sobą w jedną całość dwa równoległe światy muzyczne: popowy oraz jazzowy.

I w tym miejscu nasuwa się pytanie: ile w zaproponowanym materiale muzycznym jest popu, a ile jazzu? Ten drugi azymut z pewnością najsilniej wyznacza na płycie Jerzy Główczewski, którego uwielbiam w postaci altowej, sopranowej oraz w każdej innej! Dzielnie towarzyszy mu w tym zadaniu jego syn Dawid. Z kolei rodzinna sekcja rytmiczna Sitkowskich wydaje się w pełni rozumieć ideę piosenki oraz swoją służebną rolę w zespole, co znakomicie przekłada się na przestrzeń, którą wspólnie tworzą dla swoich solistów. Taka hierarchia między sekcją a solistami oraz styl frazowania nadaje utworom jazzowy sznyt, z kolei wykorzystanie „nieortodoksyjnej” dla rasowego jazzu gitary basowej, a także reminiscencje materiału wyjściowego sprawiają, że całość grawituje wokół szeroko pojętej muzyki jazzowej.

Dalsze deliberacje nad tą kwestią pozostawiam „purystom gatunkowym”, z perspektywy odbiorcy-melomana kluczowe jest to, że omawianą płytę słucha się z prawdziwą przyjemnością, i jest ona tym większa, im lepiej zna się repertuar Beatlesów. W ogóle najlepiej ten album odsłuchiwać w kontekście oryginalnych wersji utworów. Gwarantuję wszystkim doskonałą zabawę!

Autor: Janusz Szrom

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm