Wytwórnia: Agora/Muzeum Powstania Warszawskiego


Intro
Przestrzeń
Muszę to zrobić
Bardzo smutna rozmowa nocą
Jestem napełniona miłością
Wszystkie chwyty dozwolone
Pękam ze śmiechu
Ogniotrwały uśmiech
Czternastoletnia sanitariuszka myśli zasypiając
Człowiek i stonoga
Jak głupi pies
Szukając sensu


Muzycy
: Monika Borzym, śpiew; Mariusz Obijalski, fortepian, syntezatory; Marta Zalewska, Lucjan Szaliński-Bałwas, skrzypce; Michał Zaborski, altówka; Jerzy Wołochowicz, wiolonczela; Robert Kubiszyn, kontrabas, gitara basowa; Hubert Zemler, perkusja, instr. perkusyjne, metalofon; gościnnie: Wojciech Waglewski, śpiew; John Scofield, Mitch­ell Long, gitara; Sebastian Studnitzky, trąbka


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2017


Jestem Przestrzeń (wiersze Anny Świrszczyńskiej)

Monika Borzym

  • Ocena - 3.5

W przeddzień 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, na jednym z kanałów telewizji publicznej można było zobaczyć Monikę Borzym, zapowiadającą premierę swojego najnowszego dzieła, zawierającego twórczość powstańczej sanitariuszki – Anny Świrszczyńskiej. Umieszczona na froncie okładki kotwica (znak Polski Walczącej) oraz sam producent płyty – Muzeum Powstania Warszawskiego, jasno precyzowały zawartość promowanego krążka. Duże było moje zdziwienie po odsłuchaniu materiału, w którym zaledwie trzy na 11 utworów zgadzało się z promowaną w mediach treścią. Reszta stanowi o tym, o czym Świrszczyńska, nazywana prekursorką poezji feministycznej, opowiadała przez większość swojego dojrzałego życia – o kobiecie; emocjach związanych z przeżywaniem dnia codziennego.

O walorach wokalnych Moniki Borzym nie będę się rozpisywał, bo to rzecz oczywista. Monika potrafi śpiewać. Z całą pewnością potrafi też złapać za serce. Przesłuchując płytę nie natknąłem się na ani jeden fragment, w którym odnalazłbym cień uśmiechu. A jednak nawet na starych powstańczych fotografiach ludzie się uśmiechają... Z nadzieją na lepsze jutro.

Można odnieść wrażenie, że poezja Świrszczyńskiej, bez względu na to, czy opisuje powstańczą rzeczywistość, czy też nie, obarczona jest traumą. I tę traumę usłyszeć można w każdej jej opowieści o samej sobie; o kobiecie „anachronicznej w swojej osobowości” (cyt. za Cz. Miłosz).

I może właśnie ten szczególny klimat jej osobliwej poetyki ostatecznie napiętnował kolorystykę płyty Moniki Borzym. Na pytanie, czy płyta jest refleksyjna czy smutna, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Dopisywanie nut do wiersza to zadanie karkołomne, nawet wtedy, kiedy kompozytor ma do czynienia z prawdziwą ascezą formy. Poeta-eseista Piotr Matywiecki podkreśla tę cechę szczególną poezji Świrszczyńskiej słowami: „Po to czyni się wiersz ascetycznym, aby podskórnie tym głośniej zabrzmiał ukryty w nim krzyk”.

Kompozytorska umiejętność wyczucia słowa, tworzenia właściwej narracji melicznej, zgodność delimitacyjna frazy muzycznej z frazą literacką to dar wyjątkowy (lub umiejętność nabyta – nie wiem). Owszem, można próbować „obudować” poezję pięknymi aranżami na „smyczki”, czy poeksperymentować „elektroniką”, oraz „pogłosami”. Obawiam się jednak, że finalnie wszystko to nie załatwi starego jak świat zagadnienia – szlagwort.

Zupełnie inną sprawą jest sama idea pisania muzyki do wydarzeń epickich, która już na pozycji wyjściowej obarczona jest dużym ciężarem gatunkowym. To ekstremalnie trudne zadanie. Zmagała się z nim sama poetka, mówiąc: „Mam całą grubą teczkę wypełnioną nieudanymi próbami opisu jednej, ulicznej egzekucji, której byłam świadkiem. Temat mnie przerósł. Dopiero teraz, po 30 latach, odważyłam się na napisanie zbioru wierszy o Powstaniu Warszawskim”.

Budzi się w narodzie duch oraz poczucie więzi społecznej. Dzieje się tak dzięki wielu inicjatywom kulturalnym, chociażby takim, jak ta płyta, wspierana przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Sam temat powstania nie jest mi zupełnie obcy. Mam w domu na półce kilka książek i od lat chętnie zbieram pamiątki z tamtego okresu (kartki pocztowe, biuletyny informacyjne, gazety, militaria itp.)

Jest więc naturalne, że moje (repertuarowe) oczekiwania ukierunkowane były na treści powstańcze i sięgając po płytę z poezją sanitariuszki myślałem bardziej o dniu 1 sierpnia niż 8 marca. Stąd moje pierwsze wrażenie, które zwykłem przelewać na papier.

Należy zaznaczyć jednak, że przy każdym kolejnym odsłuchiwaniu materiału, kiedy już wiadomo było, że „nowe dziecko” Moniki Borzym to płyta czysto kobieca, wtedy ta nowa perspektywa sprawiała, że jej przekaz stawał się jasny i czytelny, a piosenki głębokie i bardzo osobiste, choć dla mnie nadal bardzo, bardzo smutne. Można z całą pewnością stwierdzić, że ich melancholijna interpretacja znajdzie swoje miejsce w większości serc, szczególnie kobiecych. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.


Autor: Janusz Szrom

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm