Wytwórnia: Cosmopolis/4EverMusic

Live At Palladium

Aga Zaryan

  • Ocena - 5

CD 1 – Seventh Heaven; It Might as Well Be Spring; Woman’s Work; Throw It Away; Picking Up the Pieces; I Hear Music; Answer Me
CD 2 – Tender As Rose; Day Dream; Here’s to Life; Suzanne; Never Said (Chan’s Song)/Trust Me; Visions
Muzycy: Aga Zaryan, śpiew; Larry Koonse, gitara; Darek Oleszkiewicz, kontrabas; Darryl Munyungo Jackson, instr. perkusyjne

Oto najnowsza płyta wokalistki, którą czytelnicy JAZZ FORUM uznali za najlepszą w Polsce w 2007 roku. Dwupłytowy album zawiera nagrania z koncertu, jaki miał miejsce w warszawskim klubie Palladium 25 maja br. Wokalistce towarzyszyli świetni muzycy, którzy specjalnie na tę okazję przylecieli z Los Angeles. Aga zdecydowała się na dość nietypowy, bardzo delikatny w brzmieniu skład instrumentalny: gitara, kontrabas i instrumenty perkusyjne.

Jakość brzmienia, które potrafią osiągnąć ci muzycy – Darek Oleszkiewicz na kontrabasie, Larry Koonse na gitarze i Darryl Jackson na rozmaitych instrumentach perkusyjnych – stanowi w dużej mierze o klasie tych nagrań. Decyduje także o tym kunszt i wirtuozeria muzyków. Ale oczywiście postacią pierwszoplanową jest Aga Zaryan. Śpiewa utwory znane ze swoich poprzednich płyt, ale zdumiewająca jest tu swoboda, z jaką te „piosenki” wykonuje. Na inną formę utworów z pewnością wpływ miała niezwykła atmosfera koncertu. Te nagrania są potwierdzeniem tezy, że prawdziwie jazzowe interpretacje najczęściej rodzą się właśnie w czasie kontaktu z publicznością.

Aga śpiewa znakomicie! Potrafi świetnie wykorzystać oryginalną, bardzo jazzową barwę swojego głosu. Niezwykle ciekawą za każdym ra-zem interpretację pogłębia jeszcze doskonale podawany, z nienagannym akcentem (!) tekst; wiem o czym Aga śpiewa, co mi się nigdy nie zda-rza w wypadku innych wokalistek.

Na wysmakowany program składają się kompozycje oryginalne członków zespołu, np. bluesowo brzmiąca kompozycja Oleszkiewicza Woman’s Work, czy wyrafinowana Picking Up the Pieces Koonse’a, oraz utwory, które można uznać za mniej znane standardy. Dobrze znane są tylko dwa: Might as Well Be Spring i I Hear Music, ale i tak każdy z nich ma odkrywczą aranżację.  Oba zabrzmiały świetnie, ten pierwszy w metrum na 6/8, drugi niezwykle swobodny, w radosnym charakterze latynoskim. Rytmika, mimo braku w składzie normalnej perkusji, jest tu ważnym elementem. Na przykład utwór grany tylko w trio na rozpoczęcie koncertu – Seventh Heaven jest w metrum na 7/4, podobnie, jak Throw It Away. Muzycy nie boją się eksperymentów w zupełnie swobodnej improwizacji, tak jak to ma miejsce w dość dziwacznym, bardzo swobodnym i ekspresyjnym wstępie do Visions Stevie’ego Wondera.

Duże wrażenie robią nastrojowe ballady, w których ważną rolę pełnią  znakomite solówki Oleszkiewicza i Koonse’a. Posłuchajcie tylko w Here’s to Life – jak oni pięknie potrafią się nie spieszyć! Kilka utworów Aga wykonuje tylko z towarzyszeniem kontrabasu. Stać na to tylko najlepszych wokalistów, ale jeśli się to robi dobrze, efekt murowany. Wysmakowane i delikatne brzmienie zespołu eksponuje głos wokalistki. Słychać najmniejsze niuanse; dla przeciętnego wokalisty to źle, ale ktoś tak dobry, jak Aga, potrafi to wykorzystać. Nastrój jest niezwykły! Żałuję, że nie byłem na tym koncercie, ale na szczęście powstał ten rewelacyjny album.

Autor: Ryszard Borowski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm