Wytwórnia: Verve/Columbia (dystrybucja Universal) 7700004


‘S Wonderful
My One and Only Love
But Not for Me
Nice Work If You Can Get It
Love Is Here to Stay
I Got Rhythm
Somebody Loves Me
Do It Again 
I’ve Got a Crush on You
Fascinating Rhythm
They Can’t Take That Away from Me
Who Cares?


Muzycy
: Diana Krall, śpiew; Tony Bennett, śpiew; Bill Charlap, fortepian; Peter Washington, kontrabas; Kenny Washington, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2018


Love Is Here To Stay

Diana Krall & Tony Bennett

  • Ocena - 4

Żadna ze stron nie ma niczego do udowodnienia. Diana Krall wydała przed rokiem świetną płytę jazzową „Turn Up The Quiet”, Tony Bennett przekonuje skutecznie od kilkunastu lat, że wiek i śpiew to dwie niezależne sprawy (dowodem imponującego powrotu tego artysty na sam szczyt po przekroczeniu osiemdziesiątki są chociażby jego dwa albumy z duetami, oba sprzedane w milionowych nakładach). Połączenie głosów starszego mężczyzny i znacznie młodszej kobiety daje dodatkowe iskrzenie, które sprzyja piosenkom o miłości, składającym się głównie na repertuar tej płyty.

Ale głównie to nie znaczy wyłącznie. Kompozytorem wszystkich piosenek na płycie jest George Gershwin (doprawdy dziwne, że pominięto tę informację na okładce). Autorem większości słów jest jego brat, Ira Gershwin, choć zdarzają się także inne kolaboracje. Nietrudno zauważyć, że wybrane utwory to Gershwinowski kanon, to praktycznie same największe przeboje geniusza z Broadwayu.

Pierwszy singiel z tej płyty ma walor historyczny. Jest nim bowiem piosenka Fascinating Rhythm, którą Tony Bennett rozpoczął swoją fonograficzną karierę, nagrywając ją na singlu w… 1949 roku. Dwoje artystów wykonuje ją w zawrotnym tempie. Drugim zwiastunem był utwór Love Is Here to Stay i w zasadzie zdradził wszystko: dwa głosy plus trzy instrumenty i lekko płynące swingowanie w stylu dobrego, amerykańskiego hotelu – z naciskiem na dobrego i na amerykańskiego. Co oczywiście nie oznacza, że takie albumy może nagrywać każdy, nawet jeżeli było ich do tej pory bez liku. Bo diabeł mieszka w szczegółach, w tym przypadku w barwie głosu, we frazie, w klimacie.

Nie są to wyłącznie piosenki o miłości i bardzo dobrze, bo klimat albumu ożywiają takie standardy jak I Got Rhythm z klasycznymi dziś i tak powszechnie używanymi w jazzie progresjami.

W tym miejscu trzeba wymienić trio akompaniujące, bo choć nagranie trwa niecałe dwie minuty, to jest doskonałym sprawdzianem dla muzyków. Nowojorski pianista Bill Charlap (syn kompozytora musicali) nagrywał już własne albumy z muzyką Gershwina, towarzyszył także Bennettowi na tematycznym albumie z piosenkami Jerome’a Kerna, nagranym przez wokalistę przed trzema laty. Charlap jest sprawnym pianistą w tradycyjnym stylu, doskonale pasującym do amerykańskich standardów, a towarzyszy mu pulsująca sekcja rytmiczna: Peter Wash­ington (kontrabas) i Kenny Washington (perkusja) – bez pokrewieństwa.

Każde z dwojga wokalistów zarezerwowało sobie jedną piosenkę solową. Diana Krall śpiewa But Not For Me i dla mnie (zakochanego w jej głosie) mogłaby być taka cała płyta. Kanadyjska artystka wykonuje ten standard w tempie ad libitum, nawiązując do wolnych i rozmarzonych interpretacji ze swojego poprzedniego albumu. Bennett śpiewa Who Cares w sposób „kanoniczny”, zostawiając sporo miejsca muzykom.

Diabeł mieszka w szczegółach, a nie ma w wokalistyce atrybutów bardziej osobistych od barwy głosu i frazowania. Wszyscy – lub prawie wszyscy – kochamy się od lat w barwie głosu Diany Krall. Wszyscy bez wyjątku podziwiamy sztukę wokalną Bennetta, bo dzięki długowieczności i niesłabnącej energii tego artysty możemy jeszcze w XXI wieku uczyć się swingu od oryginalnych mistrzów. 


Autor: Daniel Wyszogrodzki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm