Wytwórnia: ECM 2737 (dystr. Universal)
Parts
1-7
Departure
Muzycy: Avishai Cohen, trąbka; Yonatan Avishai, fortepian; Barak Mori, kontrabas; Ziv Ravitz, perkusja
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2022
To
wspaniały, choć krótki (trwa ledwie 35 minut) album. Bardzo „późno-stańkowy”, a
dla mnie to akurat poważny atut. I bardzo przy tym oryginalny, choć zrealizowany
w bezpiecznej formule. Oto klasyczny, jazzowy kwartet o minimalistycznym
zacięciu gra wyimprowizowaną suitę, której bazą jest… jedna, prosta melodia (w pełnej
krasie zaprezentowana w Part II), a
całości dopełnia deklamacja angielskiego przekładu melancholijnego wiersza
tworzącej po hebrajsku poetki Zeldy Schneurson Mishkovsky.
Przygotowując się do tego nagrania, izraelski trębacz Avishai Cohen, artysta
odnoszący sukcesy, a więc zwykle bardzo zajęty, odreagował pandemiczną izolację
i wymuszoną bezczynność. Ostateczny kształt składającego się z ośmiu nut tematu
Naked Truth i pomysł na cały album są
owocem, jak sam wyznał, buddyjskiej medytacji, rezygnacji z ambicji, by muzyka
zaskakiwała formą, aranżacją, stopniem skomplikowania.
Ach, iluż już uduchowionych kozaków składało takie deklaracje, a potem próbowało, grzęznąc w new-age’owym muzaku… Cohen ma jednak przy sobie ekipę podobnie myślących i czujących wykonawców-współkompozytorów (umówmy się – to jest ten rodzaj wyczulonego na melodię i subtelne interakcje free jazzu, w którym trudno oddzielić wykonawstwo od autorstwa) i po prostu dał (dali) radę. Jego (ich) muzyka ma – w myśl filozofii Stańki – właściwości muzyki wtapiającej się w tło codziennej, domowej krzątaniny, a jednocześnie trafiającej w najczulsze punkty duszy. Przy wszystkich – z pewnością nieprzypadkowych – podobieństwach stylistycznych do twórczości naszego geniusza, Cohen pozostaje sobą. Obce mu są, na przykład, abstrakcyjne i agresywne wycieczki w górę skali, lubi za to, podobnie jak Stańko, nerwowo frazując, grać dźwiękiem okrągłym i czystym – to nie wyniosły desperado, a raczej intrygujący amigo.
Autor: Adam Domagała