Wytwórnia: Concord Music Group 0888072301382

Nightmoves

Kurt Elling

  • Ocena - 5

Nightmoves; Tight; Change Partners/If You Never Come to Me; Undun; Where Are You, My Love?; And We Will Fly; The Waking; The Sleepers; Leaving Again/In the Wee Small Hours; A New Body and Soul; I Like the Sunrise
Muzycy: Kurt Elling, śpiew; Laurence Hobgood, fortepian; Rob Mounsey, instr. klawiszowe; Bob Mintzer, saksofon tenorowy; Guilherme Monteiro, gitara; Howard Levy, Grégoire Maret, harmonijka; The Escher String Quartet; Christian McBride, Rob Amster, kontrabas; Willie Jones, III, perkusja

Gdyby na świecie panowała sprawiedliwość, to Kurt Elling występując w Warszawie powinien był wypełnić Salę Kongresową do ostatniego miejsca, a poniektóre panie, które się w niej ostatnio pojawiały, powinny były przenieść się na jego miejsce do Fabryki Trzciny. Sprawiedliwości jednak, jak wiemy, nie ma, ale ta płyta powinna przynajmniej uświadomić szerszej publiczności, że Ellingowi z pewnością się ona należy.

Powiem krótko: to w tej chwili jeden z najlepszych wokalistów jazzowych na świecie – pierwsza trójka co najmniej! Gość ma silny, ciepły, wyraźnie „biały” głos z preferencją do niższych rejestrów, a używa go w sposób klasyczny, niemal konwencjonalny, po prostu śpiewając jazzowe standardy. No ale jak śpiewa! Zwariowane interwały, zmiany „w biegu” tempa czy metrum? Nie ma problemu. Elling bez obawy porywa się na klasyki z repertuaru tych największych – Betty Carter czy Sinatry, wiedząc, że nie uchybiając oryginałowi sam potrafi wycisnąć na nich swoje piętno. Jego specjalnością są wokalizy, czyli „podkładanie” tekstu pod transkrypcje słynnych solówek instrumentalnych, jak na przykład partii kontrabasu Charlie’ego Hadena otwierającej jego najlepszą, jak dotychczas, płytę „Flirting With The Twilight”.

Jak dotychczas, bo chyba ten album, czyli „Nightmoves”, ją przebił. Co ciekawe, roz-budowuje on w większości zawartych tu utworów motyw zaczerpnięty z tamtej płyty – zetknięcie dnia z nocą, jawy i snu – w szeregu niesłychanie sugestywnych obrazów. Bo Elling to klasyczny storyteller, potrafiący wykorzystać improwizację Jarretta czy Dextera Gordona do zbudowania sugestywnego obrazu ludzkiego uczucia – tęsknoty, żalu czy miłości. Do tego ta niewiarygodna giętkość, od niemal soulowego Undun do bossanówki And We Will Fly, gdzie jego głos muska jak wiaterek.
W początkach swej kariery Kurt Elling lubił śpiewać wiersze współczesnych poetów. Teraz, po paru bardziej konwencjonalnych płytach ze standardami postanowił połączyć dwa nurty swej twórczości wspólnym motywem lirycznym. Rezultaty tego, jak na przykład słynny wiersz Theodora Roethke The Waking, śpiewany przezeń tylko z akompaniamentem kontrabasu, zapierają dech.

Autor: Marek Garztecki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm